Działacze z Pomocy dla Sierot organizują wielką filantropijną akcje zdobycia funduszy, która kończy się pełnym powodzeniem. Towarzystwo zakupuje plac pod budowę nowego domu przy ulicy Krochmalnej 92. Sporządza się plany Domu dla Sierot, które koryguje sam Korczak. Jesienią 1912 roku ukończona zostaje budowa obszernego dwupiętrowego budynku. Następuje przeprowadzka. Miejsce zamieszkania zmienia także sam Korczak, odtąd Dom dla Sierot do końca życia staje się jego mieszkaniem.
W nowo wybudowanym Domu Sierot pracuje także Stefania Wilczyńska. Porzuciła ona zamożny dom rodzinny, by pracować jako wychowawczyni w przytułku. Korczak najchętniej nazwałby ten dom Domem Dziecka, by zdjąć z dzieci piętno sieroctwa. Chciał by ten dom zastąpił dzieciom utraconą rodzinę. Korczak przykładał wielką wagę do wypoczynku dzieci na łonie przyrody. Dzieci miejskiej biedoty, dzieci osamotnione, z reguły prawie nie znały takiego luksusu jak wakacje letnie w górach, nad morzem, na wsi. Towarzystwo Pomoc dla Sierot otrzymało w 1921 posiadłość - 10 morgów ziemi wraz z drewnianym budynkiem - w Gocławku pod Warszawą z przeznaczeniem na letnisko dla dzieci. Ofiarodawcą był Maksymilinian Cohn, który w ten sposób chciał uczcić pamięć zmarłej córki, Róży. Od imienia dziewczynki kolonie otrzymały nazwę "Różyczka". Dzięki innym ofiarodawcom zbudowano dwa murowane budynki, dostosowane do potrzeb dzieci i do systemu internatu. W "Różyczce" organizowano zimowisko i kolonie wakacyjne.
Od 1928 roku Korczak zorganizował w jednym z budynków przedszkole dla dzieci - jakby filię Domu Sierot. Liczba dzieci w przedszkolu doszła w 1933 roku do 60. Dzieci z Domu dla Sierot rokrocznie spędzały wakacje w "Różyczce", 1 miesiąc dziewczynki i miesiąc chłopcy. W Domu dla sierot prowadzone były zajęcia szkolne, na które mogły uczęszczać także dzieci z miasta. Było to niesamowicie ważne w latach niewoli narodowej. Nauka prowadzona była w języku ojczystym, krzewiła uczucia patriotyczne. Szkoła ta istniała do czasu odzyskania niepodległości, kiedy dzieci mogły juz uczęszczać do polskich szkół powszechnych.
I wojna światowa oderwała Korczaka od Domu Sierot na okres 4 lat. W 1919 Korczak i Falska z pomocą działaczy społeczno- oświatowych w Pruszkowie pod Warszawą zakładają w wynajętym budynku sierociniec pod nazwą "Nasz Dom" dla 50 dzieci robotniczych i dzieci z przedmieścia Warszawy. Dzieci w nowo założonym sierocińcu żyły skromnie. Bardzo rzadko zdarzało się by na śniadanie był chociaż chleb. Mimo tych trudności w 1926 wszystkie dzieci w okresie letnim wyjechały do Klimotowa.
W obu domach Janusz Korczak kieruje specjalnie zorganizowaną przez siebie "bursą", to znaczy zespołem, złożonym z ubogiej, studiującej młodzieży. Jej liczba dochodzi do 20 osób. Uczestnicy bursy za 3 godziny różnych zajęć z dziećmi otrzymywali mieszkanie i pełne wyżywienie. Byli zobowiązani do szczegółowych obserwacji dzieci, ich zachowania i reakcji. Notowali swoje spostrzeżenia. Na podstawie tych notatek przeprowadzali potem dyskusje i pogadanki pedagogiczne, prowadzone raz w tygodniu przez Janusza Korczaka.
W domach prowadzonych przez Korczaka działał sąd oraz senat. Dzieci obchodziły wiele wymyślonych przez siebie świąt - np. dzień brudasa, pierwszego śniegu, imieniny kuchni itp. Domy te wspierały także dążenie do wyznaczonego przez siebie celu. Do tego służyły zakłady. Chodziło w nich o to że dzieci mogły się zakładać np. o to że nie będą się brzydko wyrażać przez tydzień. jeżeli to wykonały, dostawały nagrodę w postaci cukierków. Mobilizowało to dzieci do pracy nad sobą.
W godzinie śmierci, Korczak nie opuścił swoich podopiecznych. Razem z nimi podążał do wagonów a następnie na śmierć. Umarł z dziećmi, mimo iż miał oferty ucieczki i tym samym uratowania swojego życia. Ponoć dzieci myślały, że jadą na wycieczkę. Korczak nie powiedział podopiecznym prawdy. Dzieci szły więc przez szare miasto do wagonów wiozących na śmierć z uśmiechem, śpiewając wesoło. Aż do ostatniej chwili Korczak utrzymywał je w radości i nieświadomości tragedii jaka na nie czeka.
Jest tu wszystko o tym w jaki sposób był prowadzony dom, oraz co Korczak zrobił dla dzieci. Zredagowane, tylko przepisać.
Działacze z Pomocy dla Sierot organizują wielką filantropijną akcje zdobycia funduszy, która kończy się pełnym powodzeniem. Towarzystwo zakupuje plac pod budowę nowego domu przy ulicy Krochmalnej 92. Sporządza się plany Domu dla Sierot, które koryguje sam Korczak. Jesienią 1912 roku ukończona zostaje budowa obszernego dwupiętrowego budynku. Następuje przeprowadzka. Miejsce zamieszkania zmienia także sam Korczak, odtąd Dom dla Sierot do końca życia staje się jego mieszkaniem.
W nowo wybudowanym Domu Sierot pracuje także Stefania Wilczyńska. Porzuciła ona zamożny dom rodzinny, by pracować jako wychowawczyni w przytułku. Korczak najchętniej nazwałby ten dom Domem Dziecka, by zdjąć z dzieci piętno sieroctwa. Chciał by ten dom zastąpił dzieciom utraconą rodzinę. Korczak przykładał wielką wagę do wypoczynku dzieci na łonie przyrody. Dzieci miejskiej biedoty, dzieci osamotnione, z reguły prawie nie znały takiego luksusu jak wakacje letnie w górach, nad morzem, na wsi. Towarzystwo Pomoc dla Sierot otrzymało w 1921 posiadłość - 10 morgów ziemi wraz z drewnianym budynkiem - w Gocławku pod Warszawą z przeznaczeniem na letnisko dla dzieci. Ofiarodawcą był Maksymilinian Cohn, który w ten sposób chciał uczcić pamięć zmarłej córki, Róży. Od imienia dziewczynki kolonie otrzymały nazwę "Różyczka". Dzięki innym ofiarodawcom zbudowano dwa murowane budynki, dostosowane do potrzeb dzieci i do systemu internatu. W "Różyczce" organizowano zimowisko i kolonie wakacyjne.
Od 1928 roku Korczak zorganizował w jednym z budynków przedszkole dla dzieci - jakby filię Domu Sierot. Liczba dzieci w przedszkolu doszła w 1933 roku do 60. Dzieci z Domu dla Sierot rokrocznie spędzały wakacje w "Różyczce", 1 miesiąc dziewczynki i miesiąc chłopcy. W Domu dla sierot prowadzone były zajęcia szkolne, na które mogły uczęszczać także dzieci z miasta. Było to niesamowicie ważne w latach niewoli narodowej. Nauka prowadzona była w języku ojczystym, krzewiła uczucia patriotyczne. Szkoła ta istniała do czasu odzyskania niepodległości, kiedy dzieci mogły juz uczęszczać do polskich szkół powszechnych.
I wojna światowa oderwała Korczaka od Domu Sierot na okres 4 lat. W 1919 Korczak i Falska z pomocą działaczy społeczno- oświatowych w Pruszkowie pod Warszawą zakładają w wynajętym budynku sierociniec pod nazwą "Nasz Dom" dla 50 dzieci robotniczych i dzieci z przedmieścia Warszawy. Dzieci w nowo założonym sierocińcu żyły skromnie. Bardzo rzadko zdarzało się by na śniadanie był chociaż chleb. Mimo tych trudności w 1926 wszystkie dzieci w okresie letnim wyjechały do Klimotowa.
W obu domach Janusz Korczak kieruje specjalnie zorganizowaną przez siebie "bursą", to znaczy zespołem, złożonym z ubogiej, studiującej młodzieży. Jej liczba dochodzi do 20 osób. Uczestnicy bursy za 3 godziny różnych zajęć z dziećmi otrzymywali mieszkanie i pełne wyżywienie. Byli zobowiązani do szczegółowych obserwacji dzieci, ich zachowania i reakcji. Notowali swoje spostrzeżenia. Na podstawie tych notatek przeprowadzali potem dyskusje i pogadanki pedagogiczne, prowadzone raz w tygodniu przez Janusza Korczaka.
W domach prowadzonych przez Korczaka działał sąd oraz senat. Dzieci obchodziły wiele wymyślonych przez siebie świąt - np. dzień brudasa, pierwszego śniegu, imieniny kuchni itp. Domy te wspierały także dążenie do wyznaczonego przez siebie celu. Do tego służyły zakłady. Chodziło w nich o to że dzieci mogły się zakładać np. o to że nie będą się brzydko wyrażać przez tydzień. jeżeli to wykonały, dostawały nagrodę w postaci cukierków. Mobilizowało to dzieci do pracy nad sobą.
W godzinie śmierci, Korczak nie opuścił swoich podopiecznych. Razem z nimi podążał do wagonów a następnie na śmierć. Umarł z dziećmi, mimo iż miał oferty ucieczki i tym samym uratowania swojego życia. Ponoć dzieci myślały, że jadą na wycieczkę. Korczak nie powiedział podopiecznym prawdy. Dzieci szły więc przez szare miasto do wagonów wiozących na śmierć z uśmiechem, śpiewając wesoło. Aż do ostatniej chwili Korczak utrzymywał je w radości i nieświadomości tragedii jaka na nie czeka.
Jest tu wszystko o tym w jaki sposób był prowadzony dom, oraz co Korczak zrobił dla dzieci. Zredagowane, tylko przepisać.