Chriukin Będziesz mnie gryzł, draniu! Trzymać go, chłopaki! Nie takie dziś czasy, żeby gryźć! Łapaj ! A...a!
Chriukin (zamęt ,słychać psi skowyt, wybiega pies a za nim człowiek) Trzymaj!
Stójkowy Widzi mi się, że to jakiś rozruch, panie naczelniku!
Oczumiełow (krzyk, Oczumiełow zusza w stronę zbiegowiska, złotnik Chriukin podnosi w góry zakrwawiony palec ,pośrodku tłumy białe charciątko)
Co się tu
Podobna praca 65%
Scenariusz
dzieje? Z jakiej racji? A ty czego z tym palcem?...Kto wrzeszczał?
Chriukin
Idę ja sobie, panie naczelniku, Bogu ducha winien, Idę względem drzewa do Piczugina, a tu naraz ,ni stąd, ni zowąd, ten psiak łaps mnie za palec... Z przeproszeniem pana naczelnika, ale ja jestem człowiek z pracy rąk żyjący...Robotę mam delikatną. Niechaj mi dadzą odszkodowanie, bo ja tym palcem może i tydzień nie ruszę...Nie ma takiego prawa, panie naczelniku, żeby jakiś zwierzak człowieka krzywdził...Jeżeli tak to każdy będzie gryzł, to lepiej nie żyć na tym świecie...
Oczumiełow (do tłumu) Hm!... No dobrze... Dobrze...Czyj to pies? Już ja się tym zajmę! Ja wam pokażę, jak to się psy rozwydrza! Czas zwrócić uwagę na tych panów, co to nie chcą podporządkowywać się przepisom! Jak zapłacie taki gałgan grzywnę, to mnie popamięta! Zrozumie, co to jest pies i tym podobne wałęsające się bydle! Ja mu pokażę, gdzie raki zimują... (do stójkowego) Jędyrin! Dowiedz się, czyj to pies, i spisuj protokół! A psa oddać do hycla...Niezwłocznie! Z pewnością wściekły...Czyj to pies, pytam się was? (Odzywa się ktoś z tłumu) Bodaj czy nie generała Żygałowa.
Oczumiełow ( Rewirowy denerwuje się, poci się) Generała Żygałowa? Hm... Zdejmij no ze mnie płaszcz, Jełdyrin... Ależ dziś gorąco, coś okropnego! Pewnie na deszcz.... (Rewirowy do Chriukina) Jednej rzeczy tylko nie rozumiem: jakże on mógł ciebie ugryźć?... Alboż to sięgnie ci do palca? Takie maleństwo z ciebie drągal, że ha! Rozłupałeś sobie palec gwoździem, a potem strzeliło ci coś do łba, żeby zełgać! Wiem, coś ty za ptaszek! Znam ja was wszystkich jak zły szeląg!
Mężczyzna
On, panie naczelniku, tknął tego psa papierosem w mordę – tak, dla śmiechu. A, pies, że to ma swój, cap go za palec! Stary a głupi, panie naczelniku!
Chriukin
Łżesz, ślepaku! Jakieś nie widział, to po co łgać? Pan naczelnik jest mądry pan. Od razu widzi, kto łże, a kto mówi prawdę ja na spowiedzi... A jeżeli ja łżę, to niech pokojowy sąd rozsądzi – według prawa, jak napisane... Bo dzisiaj jest równość... Ja sam mam brata, co służy w żandarmerii – jeżeli już o to chodzi...
Stójkowy
Stul gębę! Nie to nie jest pies generała. Generał nie trzyma takich. Jego psy to przeważnie wyżły.
Oczumiełow
Wiesz z pewnością?
Stójkowy
Z całą pewnością, panie naczelniku.
Oczumiełow
Wiem o tym i bez ciebie. Generał ma psy drogie, rasowe...a ten – ni pies, ni wydra: diabli go wiedzą! Ani to sierści, ani wyglądu...Jakieś paskudztwo...Takiego psa trzymać?! Gdzież wy macie oczy? Gdyby taki pies znalazł się w Petersburgu czy w Moskwie – wiecie, co by było? Tam by nikt nie patrzył, co mówi prawo, tylko momentalnie – baczność i ani drgnij! Jesteś poszkodowany, Chriukin, i nie możesz tego puścić płazem... Trzeba im dać nauczkę! Czas najwyższy...
Stójkowy
A może to i generała pies... Na pysku nie ma wypisane... Któregoś tu dnia widziałem u niego na podwórzu takiego...
Oczumiełow
Hm... Jełdyrin, narzuć no, bratku, płaszcz na mnie... Coś wiaterek zaciąga... Jakieś dreszczyki... Odprowadzisz psa do generała I przepytasz się tam. Powiedz że ja go znalazłem i przysłałem... A dodaj, żeby go nie wypuszczano na ulicę... Może to jakiś cenny pies... Gotów się zmarnować, jeżeli pierwszy lepszy świniak będzie mu nos papierosem przypalał! Pies to stworzenie delikatne... A ty, bałwanie, schowaj rękę! Czego wystawiasz tak swój durny palec! Sam jesteś winien...
Stójkowy (przechodzi kucharz generała) Akurat idzie kucharz generała. Zapytajmy go... Hej, Prochor! Chodź no tu, miły brachu! Przypatrz się temu psu... Czy to wasz? Kucharz
Także coś! Takich psów jak żywi nigdyśmy nie mieli.
Oczumiełow (przerywa rewirowy kucharzowi) Nie ma potrzeby się rozpatrywać! Pies bezpański! Co tu dużo gadać… Powiedziałem, że bezpański to bezpański… Do hycla z nim – i koniec! (ciągnie Prochor…)
Kucharz
To nie nasz pies, tylko brata pana generała. Przyjechał właśnie onegdaj do nas. Nasz pan amator chartów, ale brat jego owszem. Oczumiełow (Oczumiełow zmieszał się i pyta…) A więc braciszek pana generała przyjechał? Władimir Iwanowicz? Boże ty mój kochany! Nic o tym nie wiedziałem! W gościnę przyjechał?
Kucharz
W gościnę…
Oczumiełow
Boże ty mój kochany! Stęsknił się do braciszka…A ja nic o tym nie wiedziałem! A więc to jego piesek? Bardzom rad… Zabierzesz go, przyjacielu… Niczego psiaczek, niczego… A jaki zmyślny…od razu – cap tamtego za palec! Cha, cha, cha…No , czego się tak trzęsiesz psino? Wrr…wrr… gniewa się szelma! Cacuś taki…
(Prochor gwiżdże na psa i odchodzi… Tłum wybucha śmiechem podkpiwając z Chriukina)
Kameleon
Podobna praca 65%(Chriukin ,pies ,Rewirowy Oczumiełow-stójkowy- Targowisko, cisza ,
pustka, otwarte drzwi sklepików, nagle krzyk.)
Chriukin
Będziesz mnie gryzł, draniu!
Trzymać go, chłopaki!
Nie takie dziś czasy, żeby gryźć!
Łapaj ! A...a!
Chriukin
(zamęt ,słychać psi skowyt, wybiega pies a za nim człowiek)
Trzymaj!
Stójkowy
Widzi mi się, że to jakiś rozruch, panie naczelniku!
Oczumiełow
(krzyk, Oczumiełow zusza w stronę zbiegowiska,
złotnik Chriukin podnosi w góry zakrwawiony palec ,pośrodku tłumy białe charciątko)
Co się tu
Scenariusz
dzieje?
Z jakiej racji?
A ty czego z tym palcem?...Kto wrzeszczał?
Chriukin
Idę ja sobie, panie naczelniku, Bogu ducha winien,
Idę względem drzewa do Piczugina, a tu naraz ,ni stąd, ni zowąd, ten psiak łaps mnie za palec...
Z przeproszeniem pana naczelnika, ale ja jestem człowiek z pracy rąk żyjący...Robotę mam
delikatną. Niechaj mi dadzą odszkodowanie, bo ja tym palcem może i tydzień nie ruszę...Nie
ma takiego prawa, panie naczelniku, żeby jakiś zwierzak człowieka krzywdził...Jeżeli tak to
każdy będzie gryzł, to lepiej nie żyć na tym świecie...
Oczumiełow
(do tłumu)
Hm!... No dobrze...
Dobrze...Czyj to pies? Już ja się tym zajmę! Ja wam pokażę, jak to się psy rozwydrza!
Czas zwrócić uwagę na tych panów, co to nie chcą podporządkowywać się przepisom!
Jak zapłacie taki gałgan grzywnę, to mnie popamięta! Zrozumie, co to jest pies i tym podobne
wałęsające się bydle! Ja mu pokażę, gdzie raki zimują...
(do stójkowego)
Jędyrin! Dowiedz się, czyj to pies, i spisuj protokół!
A psa oddać do hycla...Niezwłocznie! Z pewnością wściekły...Czyj to pies, pytam się was?
(Odzywa się ktoś z tłumu)
Bodaj czy nie generała Żygałowa.
Oczumiełow
( Rewirowy denerwuje się, poci się)
Generała Żygałowa? Hm... Zdejmij no ze mnie płaszcz, Jełdyrin... Ależ dziś gorąco, coś okropnego!
Pewnie na deszcz....
(Rewirowy do Chriukina)
Jednej rzeczy tylko nie rozumiem: jakże on mógł ciebie ugryźć?... Alboż to sięgnie ci do palca?
Takie maleństwo z ciebie drągal, że ha! Rozłupałeś sobie palec gwoździem, a potem strzeliło ci coś do łba, żeby
zełgać! Wiem, coś ty za ptaszek! Znam ja was wszystkich jak zły szeląg!
Mężczyzna
On, panie naczelniku, tknął tego psa papierosem w mordę – tak, dla śmiechu.
A, pies, że to ma swój, cap go za palec! Stary a głupi, panie naczelniku!
Chriukin
Łżesz, ślepaku! Jakieś nie widział, to po co łgać?
Pan naczelnik jest mądry pan. Od razu widzi, kto łże, a kto mówi prawdę ja na spowiedzi...
A jeżeli ja łżę, to niech pokojowy sąd rozsądzi – według prawa, jak napisane... Bo dzisiaj jest równość...
Ja sam mam brata, co służy w żandarmerii – jeżeli już o to chodzi...
Stójkowy
Stul gębę!
Nie to nie jest pies generała. Generał nie trzyma takich. Jego psy to przeważnie wyżły.
Oczumiełow
Wiesz z pewnością?
Stójkowy
Z całą pewnością, panie naczelniku.
Oczumiełow
Wiem o tym i bez ciebie. Generał ma psy drogie, rasowe...a ten – ni pies, ni wydra: diabli go wiedzą!
Ani to sierści, ani wyglądu...Jakieś paskudztwo...Takiego psa trzymać?! Gdzież wy macie oczy?
Gdyby taki pies znalazł się w Petersburgu czy w Moskwie – wiecie, co by było? Tam by nikt nie patrzył, co mówi prawo,
tylko momentalnie – baczność i ani drgnij! Jesteś poszkodowany, Chriukin, i nie możesz tego puścić płazem... Trzeba im dać nauczkę! Czas najwyższy...
Stójkowy
A może to i generała pies... Na pysku nie ma wypisane... Któregoś tu dnia widziałem u niego na podwórzu takiego...
Oczumiełow
Hm... Jełdyrin, narzuć no, bratku, płaszcz na mnie... Coś wiaterek zaciąga... Jakieś dreszczyki... Odprowadzisz psa do generała
I przepytasz się tam. Powiedz że ja go znalazłem i przysłałem... A dodaj, żeby go nie wypuszczano na ulicę... Może to jakiś cenny pies... Gotów się zmarnować, jeżeli pierwszy lepszy świniak będzie mu nos papierosem przypalał! Pies to stworzenie delikatne... A ty, bałwanie, schowaj rękę! Czego wystawiasz tak swój durny palec! Sam jesteś winien...
Stójkowy
(przechodzi kucharz generała)
Akurat idzie kucharz generała. Zapytajmy go... Hej, Prochor! Chodź no tu, miły brachu!
Przypatrz się temu psu... Czy to wasz?
Kucharz
Także coś! Takich psów jak żywi nigdyśmy nie mieli.
Oczumiełow
(przerywa rewirowy kucharzowi)
Nie ma potrzeby się rozpatrywać! Pies bezpański!
Co tu dużo gadać… Powiedziałem, że bezpański to bezpański…
Do hycla z nim – i koniec!
(ciągnie Prochor…)
Kucharz
To nie nasz pies, tylko brata pana generała. Przyjechał właśnie onegdaj do nas. Nasz pan amator chartów, ale brat jego owszem.
Oczumiełow
(Oczumiełow zmieszał się i pyta…)
A więc braciszek pana generała przyjechał? Władimir Iwanowicz? Boże ty mój kochany! Nic o tym nie wiedziałem! W gościnę przyjechał?
Kucharz
W gościnę…
Oczumiełow
Boże ty mój kochany! Stęsknił się do braciszka…A ja nic o tym nie wiedziałem! A więc to jego piesek? Bardzom rad… Zabierzesz go, przyjacielu… Niczego psiaczek, niczego… A jaki zmyślny…od razu – cap tamtego za palec! Cha, cha, cha…No , czego się tak trzęsiesz psino?
Wrr…wrr… gniewa się szelma! Cacuś taki…
(Prochor gwiżdże na psa i odchodzi… Tłum wybucha śmiechem podkpiwając z Chriukina)
Oczumiełow
(Rewirowy grozi Chriukinowi)
Ja się jeszcze do ciebie dobiorę!