September 2018 1 11 Report

Zadanie4
W szkole rosło kilkanaście jabłoni i 12 śliw. Ogrodnik zasadził jeszcze 3 jabłonie i 2 śliwy, ale stosunke liczyby jabłoni do liczby śliw sie nie zmienił. ile rośnie jabłoni teraz w sadzie?


More Questions From This User See All

Proszę przetłumaczyć na j.angielski bardzo ważne! 1. Jak mogłeś?Jest to moje pierwsze opowiadanie... więc może być nie jest udane :D ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Zmęczona, wkurzona i mokra wracam z treningu[...]Obiecałam wrócić szybko bo, w domu czekał na mnie młodszy brat chciał żebym się z nim pobawiła... Jak tu odmówić ośmiolatkowi... Często ze mną ''trenował''.Bardzo się starał mi dorównać... Zawsze powtarzał że jak będzie starszy to będzie taki silny jak Jennifer(czyli ja...) Śmiałam się z niego bo nie uważam się za taką silną ale i tak lubię go uczyć... Chciałam aby Ronny szedł ze mną na trening lecz dzisiaj ojciec nie pozwolił mu wyjść, zaczęłam protestować... Niestety skończyło się kłótnią ech ale on jest irytujący... Poszłam samotnie... Trzeba przyznać że ostro trenowałam... Minęło z dobre parę godzin. Postanowiłam wracać byłam zła na ojca że nie pozwolił mi zabrać brata przecież on tak chciał, a na dodatek zaczął lać deszcz... Przyśpieszyłam krok... Kiedy weszłam do domu światła były zgaszone... Zdziwiłam się i wparowałam do mieszkania. Stanęłam jak wryta... Przede mną leżał martwy Rony, mój braciszek. Sparaliżowało mnie, nie mogłam się ruszyć. Zaczęłam płakać... Jednak przestałam bo usłyszałam skrzypienie podłogi w którymś pokoju... Tam pewnie był zabójca Rony'ego niech ja go dorwę!! Ruszyłam powoli przed siebie... Zatrzymałam się przed drzwiami pokoju ojca... Po głowie chodziły mi różne straszne myśli, czy ojciec wyszedł i zostawił Rony'ego bez opieki i ten ktoś skorzystał z okazji? Czy może on też nie żyje? Było tych myśli dużo ale jednak jedna była najgorsza- Czy ojciec zabił Rony'ego?! Nie, nie, nie!! On nie jest taki przecież to nasz tata nie zrobił by tego!! Usłyszałam skrzypienie... Nie zawahałam się i weszłam... Stałam i rozglądałam się po pokoju, zauważyłam jakąś osobę stojącą w cieniu... Nie wiedziałam kto to... Nie wiedziałam czemu ale po policzku poleciała mi samotna łza.-Czemu beczysz dziecino?-spytał groźnie osobnik, znałam ten głos... Nie to niemożliwe!! To nie może być...-Co kochanie nie poznajesz mnie?-spytał i wyszedł z cienia...Mój ojciec... Nie mogłam w to uwierzyć...Chciałam płakać ale nie mogłam muszę trzymać się w garści!!-Dlaczego?!-krzyknęłam... Podszedł do mnie-Nie zbliżaj się do mnie!!-znów krzyknęłam i się odwaliłam-Ty go zabiłeś?!-Tak-odpowiedział dziwnym tonem-...-patrzyłam na niego pytająco już nie płakałam byłam wkurzona w złość się we mnie gotowałaZaczęłam krzyczeć-Ale co Ci śmierć bliskiej osoby da?-Dzięki temu... Stanę się godny dołączyć do Orochimaru-powiedział z dzikim uśmiechem... Mogłam się domyśleć... ten szmatławiec omami każdego...-Więc kazał Ci zabić swoją rodzinę i w tedy będziesz godny? Tak?!-wrzeszczałam.-Tak-powiedział-Wybacz Kochanie ale muszę skończyć zadanie. Zaczął się do mnie zbliżać... Stała się ciemność... Nie widziałam nic... Nagle poczułam silne uderzenie w brzuch... Upadłam na ziemie ale podniosła się... Muszę się skoncentrować... Koncentracja... Skoncentruj się... Zamknęłam oczy i już nie było ciemno widziałam wszystko... Przede mną stał ojciec, znów uderzył mnie w brzuch ale tym razem mogłam się bronić... Wstałam i pobiegłam do niego...-Jak mogłeś?Nie mogłam ale musiałam to zrobić uderzyłam go bardzo mocno w brzuch...Upadł... Nie mogę uwierzyć że uderzyłam własnego ojca... Nie! To już nie jest mój ojciec po tym co zrobił... Muszę o nim myśleć jak o wrogu. Zaczęły się we mnie zbierać wszystkie gniewne emocje... Wciekłam się i zaczęłam biec w jego stronę i go kopać i okładać pięściami... Kiedy miałam zadać kolejny cios schylił się i wbił mi kunami w boku brzucha. Zabolało... Nie upadłam...Otrzęsłam się i zaczęłam biec w jego stronę, chciałam go zaatakować lecz nagle przyszedł po moim ciele straszliwy ból, upadłam na ziemie,próbując się podnieś... Straciłam dużo krwi ale jakoś udało mi się wstać... Na marne...Ojciec zamachnął się i znów uderzył mnie w brzuch... Czemu zawsze tu obrywam?! Chciałam go zaatakować ale upadłam znów na ziemie bezsilna, wyplułam dużo krwi i straciłam przytomność...CDN
Answer

Recommend Questions



Life Enjoy

" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "

Get in touch

Social

© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.