Zadanie 1. Wyobraź sobie, że jesteś na wycieczce krajoznawczej. Napisz sprawozdanie z jej przebiegu.
Zadanie 2. Nietypowe wydarzenie w moim domu - kartka z pamiętnika
Zadanie 3. Napisz kartkę z pamiętnika o wydarzeniu, które spowodowało twoją radość
Wszystkie te zadania mają być co najmniej na pół strony A4. Proszę o sensowne odp. Bezsensowne i niepełne będą zgłaszane. FAST, DAJE NAJ, PLZ!!!
SancterSprawozdanie z przebiegu wycieczki 23 maja o godzinie 9:00, wyruszyliśmy ze szkoły w trasę, aż do Włoch. Ze względu na sporą ilość uczniów otrzymaliśmy zniżkę Droga była długa. Jechaliśmy aż 3 dni autokarem, a następnie 12 godzin pociągiem. Podczas podróży graliśmy w różne gry, opowiadaliśmy historię, komentowaliśmy filmy, obgadywaliśmy koleżanki. Po dotarciu do Watykanu byliśmy bardzo zmęczeni. Była godzina 16:00. Nauczyciele zaplanowali na ten dzień zwiedzenie okolicznych budynków, jednak nie udało się, ze względu na spore niezadowolenie wśród uczniów ze względu na długą i niewygodną drogę. Wszyscy poszli spać o godzinie 18:00, nie jedząc przy tym kolacji. Następny dzień - 27 maja zapowiadał się świetnie. Pierwszą atrakcją - chyba najbardziej znaną na świecie, była Bazylika Świętego Piotra. Była ona piękna i cudowna. Nie zapomnę jej nigdy, chodź bym chciał. Następnie udaliśmy się do Grobu Świętego Jana Pawła II. Dowiedziałem się, że tuż przed beatyfikacją, ciało papieża Jan Pawła II zostało przeniesione z Nowych Grot do kaplicy św. Sebastiana. Korzystając z okazji udało nam się także spostrzec Kaplicę Sykstyńską. Niestety nie udało się nam jej zwiedzić. Następnie udaliśmy się w podróż do Rzymu - stolicy Włoch. Było to następnego dnia, ponieważ droga była dość długa. O godzinie 8:30 rano, dotarliśmy na miejsce - czyli do Koloseum. Było ono ogromne. Przewodnik opowiedział nam jego przeszłość. Bardzo zaskoczyła mnie wieść o tym, że walczyli tutaj dawniej Gladiatorzy na śmierć i życie. Życie jest pełne niespodzianek. Ostatnią atrakcją był Panteon, który także znajdował się w Rzymie. Była to okrągła, ogromna i zadziwiająca świątynia. Oficjalnie została otwarta w 126 r. przed naszą erą i z tego co wiem, liczy ona 46 metrów wysokości. Po powrocie do hotelu i wyspaniu się, ruszyliśmy w drogę powrotną - 30 maja. Ta podróż wiele mnie nauczyła. Zawsze marzyłem udać się do Włoch w celu zwiedzenia najciekawszych i równie najpiękniejszych miejsc. Moim następnym celem jest Francja i jego ,,miasto miłości,, - Paryż.
Nietypowe wydarzenie - karta z pamiętnika Budzik dzwoni. Godzina 12:00 - sobota. Słyszę krzyki mojego imienia. Słyszę szczekającego psa gdzieś niedaleko mnie. Nagle - uczucie zimnego przygnębienia. Nie wiem co się ze mną działo. Kręci mi się w głowie. Co mam robić ? Wołać pomoc ? Dalej cierpieć w męczarniach ? Próbują dosięgnąć telefonu, znajdującego się niedaleko mnie. Bez skutku. Wydaję krzyki - na nic, gardło moje jest niczym zatkana butelka korkiem do której nie wlatuje powietrze. Jest mi duszno, nie mogę wstać - nie czuję nóg. Co się ze mną dzieje ? Liczę, ze wreszcie ktoś do mnie przyjdzie. Po 2 godzinach nieustannej udręki wreszcie otwierają się drzwi. Kto to ? Czarny strój, zasłonięta twarz - niczym we krwi... ? Ze względu na moje dziwne odczucia, ciężko mi jest dostrzec osobę stojącą tuż obok mnie. Nagle wchodzi druga postać ubrana w białe szaty - z tego co widziałem. Próbuje wymówić słowa, proszę o wodę. Nieznajomi wychodzą. Ogarnęła mnie przerażająca cisza. Byłem przerażony ! Kto to był ? Włamywacze ? Nie to nie mogli być oni. Przecież nie słyszałem, ani nie widziałem, aby brali coś z mojego pokoju. Nie odczuwałem już bólu ani pieczenia - ze względu na moje przerażenie. Nie chce się już powtarzać. Drogi pamiętniku, może ty mi powiesz kto to był ? Daj mi jakiś znak. Mimo wszystko wiem, że mówienie do ciebie jest bez sensu. Wracając - kilka minut później słyszę przerażający pisk. Pies ucichł. Gardło przestało mnie boleć, gorączka przeminęła... Wzrok już nie rozmazany. Nagle wchodzą rodzice.... Każą wstawać... Ja w świetnej formie - zadziwienie i strach pozostał. Mija miesiąc od tego wydarzenia. Nie powtórzyło się już. Śpię spokojnie, z nadzieją, że już nigdy nie doświadczę podobnej sytuacji. Radosne przeżycia - kartka z pamiętnika Po powrocie ze szkoły i odrobieniu zadań, ze względu na to, że był piątek to jak co tydzień w ten sam dzień musiałem kosić trawę. Pomimo tych pierwszych - nie zbyt udanych chwil później okazało się, że jest to mój najszczęśliwszy dzień. Zacznę od początku - bo zakończeniu tej jakże ciężkiej i wyczerpującej pracy miałem zamiar udać się do domu, zjeść kolację napić się i iść zagrać na komputerze. Niestety ostatni warunek nie został spełniony. Przyjechali koledzy. Zaskoczyło mnie - godzina 18:00, a oni mają zamiar odwiedzić mnie ? Ze względu na to, musiałem zachować kulturę i nie mogłem ich tak po prostu wyprosić. Na szczęście - ze względu na wesele cioci, rodziców, wraz z 10-letnim bratem nie było w domu. No tak, przekonałem ich swoją umiejętnością perswazji. Głównie pomógł mi w tym okres dojrzewania. Wmawiałem im, że jestem już dorosły i potrafię decydować sam za siebie. Poskutkowało. Uwierzyli w te brednie i zostawili mnie samego w domu. To był jeden z pierwszych powodów szczęścia. Wracając - ze względu na to, że nie byłem zbytnio ograniczony przyjąłem ich z wielkim entuzjazmem. Zaplanowaliśmy gry, zabawy i inne ,,fascynujące,, zabawy. Mówię to w sposób ironiczny, bo tak na prawdę, nie były one zbytnio udane. Mimo to, o północy,w telewizji puszczona została masa horrorów. Tak to był ten punkt kulminacyjny - ale na szczęście nie ostatni w tym dniu. Mimo że było już dobrze po północy wyszliśmy na dwór. Nie wiem co nam odbiło, ale zabawa była przednia. Wzięliśmy dwie latarki i zaczęliśmy bawić się w chowanego. Gdyby przeczytali to dorośli, pewnie zorientowali by się, że jesteśmy zdrowo chorzy, ale w mózgu takiego 15-latka rodziła by się zazdrość. Nie graliśmy ,,kto jest lepszy,, . Chodziło nam tylko o to, aby ta noc była udana. Gdzieś o 2:00, nie wiem, bo nie interesowała mnie zbytnio godzina wróciliśmy do domu. Odpaliliśmy ,,kompa,, i zaczęliśmy grać. Kolega przyniósł fajną grę, która niedawno mogła pochwalić się swoją premierą. Nie była ona dla dzieci, nie była ona dla młodzieży - a na pewno już nie dla nas. Mogli w nią grać tylko dorośli. GTA V było szczęśliwcem, w którego graliśmy ponad 2 godziny. Niestety, koledzy zaczęli zasypiać, dlatego o 4:00 wrócili do domu... Nie zapomnę tych przeżyć, które doznałem przez tą okrągłą dobę. Rodzice wrócili o 4:30...
23 maja o godzinie 9:00, wyruszyliśmy ze szkoły w trasę, aż do Włoch. Ze względu na sporą ilość uczniów otrzymaliśmy zniżkę
Droga była długa. Jechaliśmy aż 3 dni autokarem, a następnie 12 godzin pociągiem. Podczas podróży graliśmy w różne gry, opowiadaliśmy historię, komentowaliśmy filmy, obgadywaliśmy koleżanki. Po dotarciu do Watykanu byliśmy bardzo zmęczeni. Była godzina 16:00. Nauczyciele zaplanowali na ten dzień zwiedzenie okolicznych budynków, jednak nie udało się, ze względu na spore niezadowolenie wśród uczniów ze względu na długą i niewygodną drogę. Wszyscy poszli spać o godzinie 18:00, nie jedząc przy tym kolacji. Następny dzień - 27 maja zapowiadał się świetnie. Pierwszą atrakcją - chyba najbardziej znaną na świecie, była Bazylika Świętego Piotra. Była ona piękna i cudowna. Nie zapomnę jej nigdy, chodź bym chciał. Następnie udaliśmy się do Grobu Świętego Jana Pawła II. Dowiedziałem się, że tuż przed beatyfikacją, ciało papieża Jan Pawła II zostało przeniesione z Nowych Grot do kaplicy św. Sebastiana. Korzystając z okazji udało nam się także spostrzec Kaplicę Sykstyńską. Niestety nie udało się nam jej zwiedzić. Następnie udaliśmy się w podróż do Rzymu - stolicy Włoch. Było to następnego dnia, ponieważ droga była dość długa. O godzinie 8:30 rano, dotarliśmy na miejsce - czyli do Koloseum. Było ono ogromne. Przewodnik opowiedział nam jego przeszłość. Bardzo zaskoczyła mnie wieść o tym, że walczyli tutaj dawniej Gladiatorzy na śmierć i życie. Życie jest pełne niespodzianek. Ostatnią atrakcją był Panteon, który także znajdował się w Rzymie. Była to okrągła, ogromna i zadziwiająca świątynia. Oficjalnie została otwarta w 126 r. przed naszą erą i z tego co wiem, liczy ona 46 metrów wysokości. Po powrocie do hotelu i wyspaniu się, ruszyliśmy w drogę powrotną - 30 maja.
Ta podróż wiele mnie nauczyła. Zawsze marzyłem udać się do Włoch w celu zwiedzenia najciekawszych i równie najpiękniejszych miejsc. Moim następnym celem jest Francja i jego ,,miasto miłości,, - Paryż.
Nietypowe wydarzenie - karta z pamiętnika
Budzik dzwoni. Godzina 12:00 - sobota. Słyszę krzyki mojego imienia. Słyszę szczekającego psa gdzieś niedaleko mnie. Nagle - uczucie zimnego przygnębienia. Nie wiem co się ze mną działo. Kręci mi się w głowie. Co mam robić ? Wołać pomoc ? Dalej cierpieć w męczarniach ? Próbują dosięgnąć telefonu, znajdującego się niedaleko mnie. Bez skutku. Wydaję krzyki - na nic, gardło moje jest niczym zatkana butelka korkiem do której nie wlatuje powietrze. Jest mi duszno, nie mogę wstać - nie czuję nóg. Co się ze mną dzieje ? Liczę, ze wreszcie ktoś do mnie przyjdzie. Po 2 godzinach nieustannej udręki wreszcie otwierają się drzwi. Kto to ? Czarny strój, zasłonięta twarz - niczym we krwi... ? Ze względu na moje dziwne odczucia, ciężko mi jest dostrzec osobę stojącą tuż obok mnie. Nagle wchodzi druga postać ubrana w białe szaty - z tego co widziałem. Próbuje wymówić słowa, proszę o wodę. Nieznajomi wychodzą. Ogarnęła mnie przerażająca cisza. Byłem przerażony ! Kto to był ? Włamywacze ? Nie to nie mogli być oni. Przecież nie słyszałem, ani nie widziałem, aby brali coś z mojego pokoju. Nie odczuwałem już bólu ani pieczenia - ze względu na moje przerażenie. Nie chce się już powtarzać. Drogi pamiętniku, może ty mi powiesz kto to był ? Daj mi jakiś znak. Mimo wszystko wiem, że mówienie do ciebie jest bez sensu. Wracając - kilka minut później słyszę przerażający pisk. Pies ucichł. Gardło przestało mnie boleć, gorączka przeminęła... Wzrok już nie rozmazany. Nagle wchodzą rodzice.... Każą wstawać... Ja w świetnej formie - zadziwienie i strach pozostał. Mija miesiąc od tego wydarzenia. Nie powtórzyło się już. Śpię spokojnie, z nadzieją, że już nigdy nie doświadczę podobnej sytuacji.
Radosne przeżycia - kartka z pamiętnika
Po powrocie ze szkoły i odrobieniu zadań, ze względu na to, że był piątek to jak co tydzień w ten sam dzień musiałem kosić trawę. Pomimo tych pierwszych - nie zbyt udanych chwil później okazało się, że jest to mój najszczęśliwszy dzień. Zacznę od początku - bo zakończeniu tej jakże ciężkiej i wyczerpującej pracy miałem zamiar udać się do domu, zjeść kolację napić się i iść zagrać na komputerze. Niestety ostatni warunek nie został spełniony. Przyjechali koledzy. Zaskoczyło mnie - godzina 18:00, a oni mają zamiar odwiedzić mnie ? Ze względu na to, musiałem zachować kulturę i nie mogłem ich tak po prostu wyprosić. Na szczęście - ze względu na wesele cioci, rodziców, wraz z 10-letnim bratem nie było w domu. No tak, przekonałem ich swoją umiejętnością perswazji. Głównie pomógł mi w tym okres dojrzewania. Wmawiałem im, że jestem już dorosły i potrafię decydować sam za siebie. Poskutkowało. Uwierzyli w te brednie i zostawili mnie samego w domu. To był jeden z pierwszych powodów szczęścia. Wracając - ze względu na to, że nie byłem zbytnio ograniczony przyjąłem ich z wielkim entuzjazmem. Zaplanowaliśmy gry, zabawy i inne ,,fascynujące,, zabawy. Mówię to w sposób ironiczny, bo tak na prawdę, nie były one zbytnio udane. Mimo to, o północy,w telewizji puszczona została masa horrorów. Tak to był ten punkt kulminacyjny - ale na szczęście nie ostatni w tym dniu. Mimo że było już dobrze po północy wyszliśmy na dwór. Nie wiem co nam odbiło, ale zabawa była przednia. Wzięliśmy dwie latarki i zaczęliśmy bawić się w chowanego. Gdyby przeczytali to dorośli, pewnie zorientowali by się, że jesteśmy zdrowo chorzy, ale w mózgu takiego 15-latka rodziła by się zazdrość. Nie graliśmy ,,kto jest lepszy,, . Chodziło nam tylko o to, aby ta noc była udana. Gdzieś o 2:00, nie wiem, bo nie interesowała mnie zbytnio godzina wróciliśmy do domu. Odpaliliśmy ,,kompa,, i zaczęliśmy grać. Kolega przyniósł fajną grę, która niedawno mogła pochwalić się swoją premierą. Nie była ona dla dzieci, nie była ona dla młodzieży - a na pewno już nie dla nas. Mogli w nią grać tylko dorośli. GTA V było szczęśliwcem, w którego graliśmy ponad 2 godziny. Niestety, koledzy zaczęli zasypiać, dlatego o 4:00 wrócili do domu... Nie zapomnę tych przeżyć, które doznałem przez tą okrągłą dobę. Rodzice wrócili o 4:30...