Umiłowanie prawdy jest jedną z tych cech, które zostały człowiekowi wszczepione, chociaż istnieją czynniki, z powodu których na jakimś etapie swego życia, niektóre jednostki zatracają tę niewątpliwą zaletę. W parze z wrodzonym umiłowaniem prawdy, człowiekowi bliskie jest także poczucie moralności, z którym przychodzi na świat i które kształtowane jest przez całe jego życie w wyniku różnorodnych przeżyć, będących jego udziałem.
Sofokles, jak większość żyjących w jego czasach ludzi, bez wątpienia był człowiekiem głęboko religijnym, odznaczającym się wysokim poczuciem moralności. Jego dzieła literackie w sposób niepodważalny potwierdzają ten fakt: wierność, lojalność, posłuszeństwo bogom, poszanowanie dla tradycji, miłość do najbliższych i zdolność do poświęceń, a także wspomniane powyżej przeze mnie umiłowanie prawdy, są częstym motywem w jego twórczości. W niniejszym opracowaniu chciałbym skupić swoją uwagę na dramacie „Król Edyp” Sofoklesa, zawartym w nim dążeniu do odkrycia prawdy i próbie obnażenia złych, z moralnego punktu widzenia, uczynków tytułowego bohatera.
Jak dowiadujemy się z fabuły utworu Sofoklesa, Edyp jest władcą królestwa Teb, szczęśliwym mężem Jokasty i człowiekiem obdarzonym spokojnym życiem. Wydawać by się mogło, że nic nie jest w stanie zakłócić sielanki dostatniego panowania. A jednak… Istnieje przepowiednia, według której władca Teb miał się okazać zabójcą swego rodzonego ojca. Wedle owej nieszczęsnej przepowiedni, miał on także pozostać w kazirodczym związku z własną matką. Patrząc na beztroskę, z jaką żyje Edyp, można by mniemać, iż niemożliwą jest rzeczą, by ów szczęśliwy władca mógł okazać się mordercą i kazirodcą w jednej osobie. Na królu ciąży świadomość owej przepowiedni, a także pewnych nieubłaganych faktów z jego przeszłości, które miały rzutować na całą jego przyszłość: jako dziecko został porzucony, a następnie odnaleziony przez ludzi i oddany pod opiekę króla Polybosa. Gdy stał się już w pełni dojrzałym mężczyzną, Edyp porzuca dom w obawie przed spełnieniem tajemniczego proroctwa i w drodze do Teb spotyka w wąwozie pewnego starego człowieka, którego zabija. Nie wie przy tym, że ofiarę tego zabójstwa jest jego własny ojciec. Po drodze spotyka też Sfinksa i odgaduje zadaną mu przez niego zagadkę. W końcu zostaje królem Teb i żeni się z Jokastą, nie wiedząc, że jest ona jego biologiczną matką. W ten sposób na nieszczęsnym władcy Teb, spełnia się tragiczna przepowiednia, czego jednak nie jest w stanie dostrzec przekonany o swej niewinności Edyp.
Tymczasem po latach dobrobytu, nad królestwem Teb pojawia się plaga nieszczęść, których przyczyną jest zemsta bogów za popełnione przez nieznanego sprawcę zbrodnie zabójstwa i kazirodztwa. Nikt, poza mędrcem Terezjuszem, nie zna tożsamości przestępcy wobec praw boskich, a król Edyp, pragnąc wyjaśnić tę tajemnicę i tym samym odwrócić gniew bogów z nad swego królestwa, dociekliwie poszukuje prawdy. Kiedy dowiaduje się, że Terezjusz wie, kto jest odpowiedzialny za zemstę bóstw, wzywa go przed swe oblicze, domagając się ujawnienia tożsamości złoczyńcy. Mędrzec po długim czasie i z obawami wyjawia imię przestępcy, którym według niego jest sam Edyp. Na te wieści król wpada w złość. Nie dociera do niego brutalna prawda o tym, że to on sam jest mordercą swego ojca, Lajosa i mężem własnej matki, Jokasty, z którą spłodził czwórkę dzieci. Z rozmowy Terezjusza z Edypem uwidacznia się nadmierna pewność siebie władcy Teb, co do swej niewinności, w którego oczach każdy mógł dopuścić się przedstawianych mu zarzutów, poza nim samym. Poznanie prawdy wywołuje w nim wstrząs, który mógł znaleźć upust w różny sposób. Zanim głos rozsądku przemówił do Edypa, podejrzewa Terezjusza o spisek z Kreonem w celu pozbawienia go tronu. Z kolei Terezjusz najwyraźniej czuje strach przez swym królem, któremu musiał z woli bogów wyjawić bolesną prawdę. Okazuje się więc, że niełatwa jest rola proroka, czego przykłady znajdziemy nie tylko w omawianym tu dramacie Sofoklesa, ale także, na przykład, w Biblii.
Z dialogu wieszcza z królem Teb widoczna jest dla nas przestroga przed samolubnym przekonaniem o własnej niewinności. Często bowiem złe nawyki, które nam się przytrafiają, potrafimy dostrzec u innych, ale nie u siebie. Oburzamy się, gdy ktoś zwróci nam uwagę. Być może w obliczu takiego napomnienia, reagujemy podobnie jak Edyp, szukając winnych wokół siebie i nie potrafiąc przyznać się do błędu. W tym wszystkim nie można zapomnieć o jednej istotnej sprawie: zarówno w interesującym nas fragmencie utworu, jak w całym dramacie „Król Edyp”, dostrzec można głęboką wiarę starożytnych Greków w przeznaczenie każdego człowieka, którego los z góry jest ustalony przez bogów i którego nic nie jest w stanie zmienić. Nie jest to do końca sprawiedliwe, bo czyż człowiek, któremu los wyznaczyłby popełnienie przez niego potwornej zbrodni, zasługuje na karę? A przecież taką straszliwą karę poniósł tytułowy bohater utworu Sofoklesa. Widoczny tu motyw zbrodni i kary w przypadku Edypa razi potworną niesprawiedliwością i okrucieństwem greckiego panteonu bóstw. Zatem jak to dobrze, że nie żyjemy w czasach antycznych i nie oddajemy czci tak zdeprawowanym bogom, którzy najwyraźniej uczyniły sobie z człowieka bezwolną, podporządkowaną ich woli istotą.
Umiłowanie prawdy jest jedną z tych cech, które zostały człowiekowi wszczepione, chociaż istnieją czynniki, z powodu których na jakimś etapie swego życia, niektóre jednostki zatracają tę niewątpliwą zaletę. W parze z wrodzonym umiłowaniem prawdy, człowiekowi bliskie jest także poczucie moralności, z którym przychodzi na świat i które kształtowane jest przez całe jego życie w wyniku różnorodnych przeżyć, będących jego udziałem.
Sofokles, jak większość żyjących w jego czasach ludzi, bez wątpienia był człowiekiem głęboko religijnym, odznaczającym się wysokim poczuciem moralności. Jego dzieła literackie w sposób niepodważalny potwierdzają ten fakt: wierność, lojalność, posłuszeństwo bogom, poszanowanie dla tradycji, miłość do najbliższych i zdolność do poświęceń, a także wspomniane powyżej przeze mnie umiłowanie prawdy, są częstym motywem w jego twórczości. W niniejszym opracowaniu chciałbym skupić swoją uwagę na dramacie „Król Edyp” Sofoklesa, zawartym w nim dążeniu do odkrycia prawdy i próbie obnażenia złych, z moralnego punktu widzenia, uczynków tytułowego bohatera.
Jak dowiadujemy się z fabuły utworu Sofoklesa, Edyp jest władcą królestwa Teb, szczęśliwym mężem Jokasty i człowiekiem obdarzonym spokojnym życiem. Wydawać by się mogło, że nic nie jest w stanie zakłócić sielanki dostatniego panowania. A jednak… Istnieje przepowiednia, według której władca Teb miał się okazać zabójcą swego rodzonego ojca. Wedle owej nieszczęsnej przepowiedni, miał on także pozostać w kazirodczym związku z własną matką. Patrząc na beztroskę, z jaką żyje Edyp, można by mniemać, iż niemożliwą jest rzeczą, by ów szczęśliwy władca mógł okazać się mordercą i kazirodcą w jednej osobie. Na królu ciąży świadomość owej przepowiedni, a także pewnych nieubłaganych faktów z jego przeszłości, które miały rzutować na całą jego przyszłość: jako dziecko został porzucony, a następnie odnaleziony przez ludzi i oddany pod opiekę króla Polybosa. Gdy stał się już w pełni dojrzałym mężczyzną, Edyp porzuca dom w obawie przed spełnieniem tajemniczego proroctwa i w drodze do Teb spotyka w wąwozie pewnego starego człowieka, którego zabija. Nie wie przy tym, że ofiarę tego zabójstwa jest jego własny ojciec. Po drodze spotyka też Sfinksa i odgaduje zadaną mu przez niego zagadkę. W końcu zostaje królem Teb i żeni się z Jokastą, nie wiedząc, że jest ona jego biologiczną matką. W ten sposób na nieszczęsnym władcy Teb, spełnia się tragiczna przepowiednia, czego jednak nie jest w stanie dostrzec przekonany o swej niewinności Edyp.
Tymczasem po latach dobrobytu, nad królestwem Teb pojawia się plaga nieszczęść, których przyczyną jest zemsta bogów za popełnione przez nieznanego sprawcę zbrodnie zabójstwa i kazirodztwa. Nikt, poza mędrcem Terezjuszem, nie zna tożsamości przestępcy wobec praw boskich, a król Edyp, pragnąc wyjaśnić tę tajemnicę i tym samym odwrócić gniew bogów z nad swego królestwa, dociekliwie poszukuje prawdy. Kiedy dowiaduje się, że Terezjusz wie, kto jest odpowiedzialny za zemstę bóstw, wzywa go przed swe oblicze, domagając się ujawnienia tożsamości złoczyńcy. Mędrzec po długim czasie i z obawami wyjawia imię przestępcy, którym według niego jest sam Edyp. Na te wieści król wpada w złość. Nie dociera do niego brutalna prawda o tym, że to on sam jest mordercą swego ojca, Lajosa i mężem własnej matki, Jokasty, z którą spłodził czwórkę dzieci. Z rozmowy Terezjusza z Edypem uwidacznia się nadmierna pewność siebie władcy Teb, co do swej niewinności, w którego oczach każdy mógł dopuścić się przedstawianych mu zarzutów, poza nim samym. Poznanie prawdy wywołuje w nim wstrząs, który mógł znaleźć upust w różny sposób. Zanim głos rozsądku przemówił do Edypa, podejrzewa Terezjusza o spisek z Kreonem w celu pozbawienia go tronu. Z kolei Terezjusz najwyraźniej czuje strach przez swym królem, któremu musiał z woli bogów wyjawić bolesną prawdę. Okazuje się więc, że niełatwa jest rola proroka, czego przykłady znajdziemy nie tylko w omawianym tu dramacie Sofoklesa, ale także, na przykład, w Biblii.
Z dialogu wieszcza z królem Teb widoczna jest dla nas przestroga przed samolubnym przekonaniem o własnej niewinności. Często bowiem złe nawyki, które nam się przytrafiają, potrafimy dostrzec u innych, ale nie u siebie. Oburzamy się, gdy ktoś zwróci nam uwagę. Być może w obliczu takiego napomnienia, reagujemy podobnie jak Edyp, szukając winnych wokół siebie i nie potrafiąc przyznać się do błędu. W tym wszystkim nie można zapomnieć o jednej istotnej sprawie: zarówno w interesującym nas fragmencie utworu, jak w całym dramacie „Król Edyp”, dostrzec można głęboką wiarę starożytnych Greków w przeznaczenie każdego człowieka, którego los z góry jest ustalony przez bogów i którego nic nie jest w stanie zmienić. Nie jest to do końca sprawiedliwe, bo czyż człowiek, któremu los wyznaczyłby popełnienie przez niego potwornej zbrodni, zasługuje na karę? A przecież taką straszliwą karę poniósł tytułowy bohater utworu Sofoklesa. Widoczny tu motyw zbrodni i kary w przypadku Edypa razi potworną niesprawiedliwością i okrucieństwem greckiego panteonu bóstw. Zatem jak to dobrze, że nie żyjemy w czasach antycznych i nie oddajemy czci tak zdeprawowanym bogom, którzy najwyraźniej uczyniły sobie z człowieka bezwolną, podporządkowaną ich woli istotą.