Podobno wszechświat jest nieskończony. Jeśli istotnie tak jest to istnieje nieskończenie wiele planet takich jak Ziemia, a co za tym idzie nieskończenie wielu Maksiów i tych którzy opisują jego życie, czyli mnie, nas. Nieskończenie wielu tak samo ubranych i równie zaniedbanych jak ja ludzi pisze te same słowa na takiej samej klawiaturze i w tym samym otoczeniu. Czyż nie jest to pocieszne? Ponoć w już poznanej przestrzeni jest więcej galaktyk niż ziaren piasku na Ziemi, a to tylko początek odkryć. Boki zrywać. Czarna dziura po połknięciu setek gwiazd może być mniejsza niż kleks w zeszycie i wciąż połyka, wciąż połyka, niemal nie powiększając swojej objętości. Atomy składają się praktycznie z próżni. Jeśli porównać je do dużej katedry to jądro będzie wielkości muchy, a i w nim głównie pustka. I jak tu w tej sytuacji przejmować się pustką ludzkiego bytu?
Podobno wszechświat jest nieskończony. Jeśli istotnie tak jest to istnieje nieskończenie wiele planet takich jak Ziemia, a co za tym idzie nieskończenie wielu Maksiów i tych którzy opisują jego życie, czyli mnie, nas.
Nieskończenie wielu tak samo ubranych i równie zaniedbanych jak ja ludzi pisze te same słowa na takiej samej klawiaturze i w tym samym otoczeniu.
Czyż nie jest to pocieszne?
Ponoć w już poznanej przestrzeni jest więcej galaktyk niż ziaren piasku na Ziemi, a to tylko początek odkryć. Boki zrywać.
Czarna dziura po połknięciu setek gwiazd może być mniejsza niż kleks w zeszycie i wciąż połyka, wciąż połyka, niemal nie powiększając swojej objętości.
Atomy składają się praktycznie z próżni. Jeśli porównać je do dużej katedry to jądro będzie wielkości muchy, a i w nim głównie pustka.
I jak tu w tej sytuacji przejmować się pustką ludzkiego bytu?