Wydarzenia które opisze miały miejsce bardzo dawno temu. Data jest nie znana, a miejsce w którym sie wydarzyły to niewielka niewielu znana wieś w południowej Polsce. W tej biednej, ale tętniącej życiem wsi mieszkała pobożna, kochająca się rodzina Zacharów, pan Juliusz ze swą małżonką i trójką dzieci. Pewnego burzliwego dnia, w porze gdy zwykle słońce górowało nad wsią, a tym razem nie widać było żadnego z promieni, do wioski między domy wbiegł koń. Dzieci państwa Zacharów w tym momencie staly w oknie zafascynowane błyskami, i tańcem drzew na wietrze. Gdy koń przebiegł obok ich domu, przerażone, krzycząc pobiegły do rodziców. Powiedziały im że widziały dużego konia, i że miał on coś na grzbiecie. Pan Juliusz szybko pobiegł do drzwi i kazał reszcie nei ruszać się z domu. Wiedział on że to nie mógł być dziki koń, bo w dalekich okolicach wioski już takie nie zyją, wiec byl on czyjs. Wytraszyły go te przypuszczenia, gdyz moglo to oznaczac ze wlasciciel mogl zostac stracony z grzebietu konia gdy kon uciekal od grzmotow burzy. Juliusz pobiegl po swych sasiadow i razem ruszyli na poszukiwania nieznajomego. Mieli nadzieje ze nikogo nie znajda, ze kon poprostu komus uciekl i nikomu nic sie nie stalo. Niestety zaraz za bramą miasta zobaczyli lezaca postac. Podbiegli do niej i szybką okryli ja kocami przed deszczem biorąc na nosze. był to mlody mezczyzna, ktorego nikt z ratujacych go osob nie znal. Zanieśli go do domu Zacharow. Nieprzytomnym mezczyzna opiekowali sie kilka dni, az pewnego dnia nieznajoimy ocknal sie. Rodzina szybko zbiegla sie na okolo mezczyzny, i poczela zadawac pytania. Okazalo sie ze mezczyzna pochodzi ze szlacheckiej rodziny Tarnowian. Nastepnego dnia ruszyl do domu. Rodzina cieszyla sie z jego powrotu do zdrowia ale ich szczescie wzrolo nastepnego dnia, gdy ten mezczyzna wrocil by zaplacic im za uratowanie go. Pieniedzy wystarczy na dlugi okres dla calej wioski. Na czesc mezczyzny wioska dostala swa pierwsza nazwe : tarnów.
Wydarzenia które opisze miały miejsce bardzo dawno temu. Data jest nie znana, a miejsce w którym sie wydarzyły to niewielka niewielu znana wieś w południowej Polsce. W tej biednej, ale tętniącej życiem wsi mieszkała pobożna, kochająca się rodzina Zacharów, pan Juliusz ze swą małżonką i trójką dzieci. Pewnego burzliwego dnia, w porze gdy zwykle słońce górowało nad wsią, a tym razem nie widać było żadnego z promieni, do wioski między domy wbiegł koń. Dzieci państwa Zacharów w tym momencie staly w oknie zafascynowane błyskami, i tańcem drzew na wietrze. Gdy koń przebiegł obok ich domu, przerażone, krzycząc pobiegły do rodziców. Powiedziały im że widziały dużego konia, i że miał on coś na grzbiecie. Pan Juliusz szybko pobiegł do drzwi i kazał reszcie nei ruszać się z domu. Wiedział on że to nie mógł być dziki koń, bo w dalekich okolicach wioski już takie nie zyją, wiec byl on czyjs. Wytraszyły go te przypuszczenia, gdyz moglo to oznaczac ze wlasciciel mogl zostac stracony z grzebietu konia gdy kon uciekal od grzmotow burzy. Juliusz pobiegl po swych sasiadow i razem ruszyli na poszukiwania nieznajomego. Mieli nadzieje ze nikogo nie znajda, ze kon poprostu komus uciekl i nikomu nic sie nie stalo. Niestety zaraz za bramą miasta zobaczyli lezaca postac. Podbiegli do niej i szybką okryli ja kocami przed deszczem biorąc na nosze. był to mlody mezczyzna, ktorego nikt z ratujacych go osob nie znal. Zanieśli go do domu Zacharow. Nieprzytomnym mezczyzna opiekowali sie kilka dni, az pewnego dnia nieznajoimy ocknal sie. Rodzina szybko zbiegla sie na okolo mezczyzny, i poczela zadawac pytania. Okazalo sie ze mezczyzna pochodzi ze szlacheckiej rodziny Tarnowian. Nastepnego dnia ruszyl do domu. Rodzina cieszyla sie z jego powrotu do zdrowia ale ich szczescie wzrolo nastepnego dnia, gdy ten mezczyzna wrocil by zaplacic im za uratowanie go. Pieniedzy wystarczy na dlugi okres dla calej wioski. Na czesc mezczyzny wioska dostala swa pierwsza nazwe : tarnów.
Ta dam ; ) mam nadzieje ze sie spodoba.