Kilka lat temu na przełomie kwietnia na nasze podwórko wprowadziła się pewna rodzinka. Gdy wszyscy z naszego podwórka łącznie ze mną siedzieliśmy na ławce przyszedł Maciek i Angelika. Podeszli do nas i powiedzieli: -Cześć! ja jestem Angelika, a to jest Maciek - powiedziała -Cześć! Czy chcecie się do nas dołączyć? - spytaliśmy. Oni odrzekli: -Tak! z wielką przyjemnością. Przez dwa miesiące wszyscy spotykaliśmy się na podwórku. Zaczęliśmy się lepiej ze sobą poznawać. Byliśmy raz na dworze a raz u nich, albo u nas. Moja siostra przyjaźniła się z Angeliką a ja z jej bratem. Graliśmy razem w różne gry, zawsze byliśmy na dworze i graliśmy w noge. Na niego można było zawsze liczyć i polegać. Gdy miałem zły chumor on potrafił zawsze mnie rozśmieszyć. Czasami był troche dziwny ale można było z nim wytrzymać. Moim zdaniem Maciek jest najlepszym przyjacielem jakiego miałem w swoim życiu i do dziś tak jest.
Minęło kilka dni jak przyzwycziłem się do jego obecności. Ciągle coś psuł, strącał i był roztrzepany. Chłopak w moim wieku ot tak, zachowuje się jak pięciolatek. Babcia bardzo go wychwalała.
-Taki mądry! Na pewno się polubicie!-mawiała babcia.
Chyba nie miała racji. Przyjechał do niej na wakacje na tydzień, jak ja. Jego mam podobno jest chora, leży w szpitalu, a tat pracuje. Babci nie ma, dlatego jeździ do mojej.
-Hej, a może pójdziemy nad staw?-zagadnął kiedyś.
-Możemy -zgodziłem się.
Tam opowiedział mi całą swoją historię:
"To było dwa lata temu. Dowiedziałem się że mama jest chora. Nie ciężko, ale chora i nie może zajmować się domem. Przez dwa tygodnie nic nie jadłem, bo tata ciągle był u mamy w szpitalu, a ja gotować nie umiem.Czasami jacyś koledzy litowali się nade mną i zabierali mnie na obiad. W końcu twoja babcia spotkała mnie na ulicy i rozpoznała we mnie syna swojej koleżanki. Tak. To prawda. Opowiedziałem jej wszytsko a ona się mną opiekowała. Za mamę. Dlatego teraz jestem tu u niej. Z tobą. Naprawde zazdroszczę ci pełnej rodziny..."
Właśnie dlatego stwierdziłem, że jest to kolega którym muszę się zaopiekować. Przyjaciel na całe życie...
Kilka lat temu na przełomie kwietnia na nasze podwórko wprowadziła się pewna rodzinka.
Gdy wszyscy z naszego podwórka łącznie ze mną siedzieliśmy na ławce przyszedł Maciek i Angelika. Podeszli do nas i powiedzieli:
-Cześć! ja jestem Angelika, a to jest Maciek - powiedziała
-Cześć! Czy chcecie się do nas dołączyć? - spytaliśmy. Oni odrzekli:
-Tak! z wielką przyjemnością. Przez dwa miesiące wszyscy spotykaliśmy się na podwórku. Zaczęliśmy się lepiej ze sobą poznawać. Byliśmy raz na dworze a raz u nich, albo u nas. Moja siostra przyjaźniła się z Angeliką a ja z jej bratem. Graliśmy razem w różne gry, zawsze byliśmy na dworze i graliśmy w noge. Na niego można było zawsze liczyć i polegać. Gdy miałem zły chumor on potrafił zawsze mnie rozśmieszyć. Czasami był troche dziwny ale można było z nim wytrzymać.
Moim zdaniem Maciek jest najlepszym przyjacielem jakiego miałem w swoim życiu i do dziś tak jest.
"Jak poznałem przyjaciela"
Minęło kilka dni jak przyzwycziłem się do jego obecności. Ciągle coś psuł, strącał i był roztrzepany. Chłopak w moim wieku ot tak, zachowuje się jak pięciolatek. Babcia bardzo go wychwalała.
-Taki mądry! Na pewno się polubicie!-mawiała babcia.
Chyba nie miała racji. Przyjechał do niej na wakacje na tydzień, jak ja. Jego mam podobno jest chora, leży w szpitalu, a tat pracuje. Babci nie ma, dlatego jeździ do mojej.
-Hej, a może pójdziemy nad staw?-zagadnął kiedyś.
-Możemy -zgodziłem się.
Tam opowiedział mi całą swoją historię:
"To było dwa lata temu. Dowiedziałem się że mama jest chora. Nie ciężko, ale chora i nie może zajmować się domem. Przez dwa tygodnie nic nie jadłem, bo tata ciągle był u mamy w szpitalu, a ja gotować nie umiem.Czasami jacyś koledzy litowali się nade mną i zabierali mnie na obiad. W końcu twoja babcia spotkała mnie na ulicy i rozpoznała we mnie syna swojej koleżanki. Tak. To prawda. Opowiedziałem jej wszytsko a ona się mną opiekowała. Za mamę. Dlatego teraz jestem tu u niej. Z tobą. Naprawde zazdroszczę ci pełnej rodziny..."
Właśnie dlatego stwierdziłem, że jest to kolega którym muszę się zaopiekować. Przyjaciel na całe życie...