Cierpienie jest nieodłącznym elementem życia każdego człowieka. Towarzyszy nam od zawsze. Jednak pomimo tego nie potrafimy się do niego przyzwyczaić, zaakceptować go. Ciągle powtarzamy, że świat bez cierpienia byłby piękny. Ale czy jest to prawda? Czy życie bez niepowodzeń byłoby idealne? Moim zdaniem cierpienie nie jest złem, ale siłą kształtującą charakter, która pomaga nam w osiągnięciu prawdziwego szczęścia.
Pierwszym i najważniejszym argumentem potwierdzającym moją tezę jest przysłowie angielskie- „Cierpienie jest szczęściem, tylko inaczej przez nas rozumianym”. To, że czujemy się szczęśliwi, jest wynikiem wielu rzeczy. Ale często radość, na którą nie zapracujemy sobie cierpieniem, jest dla nas zgubna. Sprawia, że stajemy się obojętni, mało wrażliwi. Natomiast cierpienie, z którego potrafimy czerpać wnioski jest jedyną przyczyną prawdziwego szczęścia. Wyobraźmy sobie świat bez cierpienia. Idealny świat, w którym wszyscy są radośni i uśmiechnięci. Czy ludzie żyjący w takim świecie, byliby świadomi, tego czym obdarzył ich los? Czy szanowaliby oni to co otrzymali? Myślę, że nie, bo przecież nie poznawszy bólu, nigdy właściwie mogliby ocenić swojego szczęścia. Skala radości zawsze stałaby dla nich w jednym punkcie. Często słyszymy od innych, że otrzymali oni zbyt dużo cierpienia. Że niosą na swoich ramionach zbyt ciężki dla nich krzyż. Jednak moim zdaniem każdy dostaje taki krzyż na jaki sobie zasłużył, bo cierpienie jest dla nas również karą. Człowiek jest kowalem własnego losu, i to on decyduje o wymiarze swojego bólu. Nasze dobre i złe uczynki, prędzej czy później odbiją się jak od lustra i trafią w nas, bo to co uczyniliśmy innym, uczyniliśmy samym sobie. Ludzie uczą się na błędach. Często robimy coś złego, a konsekwencją tego jest nasze cierpienie. Jednak zawsze z takich sytuacji wyciągamy wnioski, i nigdy już nie powtarzamy tego samego błędu. Ból uodparnia nas również na wiele rzeczy. Kiedy cierpimy z jakiegoś konkretnego powodu np. gdy oszuka nas bliska osoba, zawsze potem będziemy bardziej ostrożni i być może bardziej przewidujący. Często żałość jest jedynym sposobem zrozumienia innych osób. Kiedy ważna dla nas osoba cierpi, z tego samego powodu co my możemy dzielić się naszym problemem „Cierpiąc z kimś dzielimy jego troski na dwoje, jeżeli cieszymy się z nim powiększamy tę radość o dwa razy”- mówi aforyzm. Odzwierciedla on ważną prawdę- warto mieć przyjaciół. Wiele postaci historycznych, literackich i biblijnych cierpiało z własnego wyboru. Wiedzieli, ze ich ból jest jedynym sposobem na rozwiązanie jakiegoś problemu. Był to na przykład Jezus, który chcąc odkupić ludzi skazał się na śmierć krzyżową. Wiedział, ze będzie to dla niego ciężka próba, a jednak dla nas wszystkich wydał na siebie tak wielkie cierpienie. Było to spowodowane miłością. Cierpienie za innego człowieka jest największa formą okazywania miłości. Przyjmujemy wtedy na siebie ból innych. Świadczy to o naszej odwadze, mądrości życiowej i wierze w to, że warto jest poświęcić siebie dla innych. Starczy ?
Cierpienie jest nieodłącznym elementem życia każdego człowieka. Towarzyszy nam od zawsze. Jednak pomimo tego nie potrafimy się do niego przyzwyczaić, zaakceptować go. Ciągle powtarzamy, że świat bez cierpienia byłby piękny. Ale czy jest to prawda? Czy życie bez niepowodzeń byłoby idealne? Moim zdaniem cierpienie nie jest złem, ale siłą kształtującą charakter, która pomaga nam w osiągnięciu prawdziwego szczęścia.
Pierwszym i najważniejszym argumentem potwierdzającym moją tezę jest przysłowie angielskie- „Cierpienie jest szczęściem, tylko inaczej przez nas rozumianym”. To, że czujemy się szczęśliwi, jest wynikiem wielu rzeczy. Ale często radość, na którą nie zapracujemy sobie cierpieniem, jest dla nas zgubna. Sprawia, że stajemy się obojętni, mało wrażliwi. Natomiast cierpienie, z którego potrafimy czerpać wnioski jest jedyną przyczyną prawdziwego szczęścia.
Wyobraźmy sobie świat bez cierpienia. Idealny świat, w którym wszyscy są radośni i uśmiechnięci. Czy ludzie żyjący w takim świecie, byliby świadomi, tego czym obdarzył ich los? Czy szanowaliby oni to co otrzymali? Myślę, że nie, bo przecież nie poznawszy bólu, nigdy właściwie mogliby ocenić swojego szczęścia. Skala radości zawsze stałaby dla nich w jednym punkcie.
Często słyszymy od innych, że otrzymali oni zbyt dużo cierpienia. Że niosą na swoich ramionach zbyt ciężki dla nich krzyż. Jednak moim zdaniem każdy dostaje taki krzyż na jaki sobie zasłużył, bo cierpienie jest dla nas również karą. Człowiek jest kowalem własnego losu, i to on decyduje o wymiarze swojego bólu. Nasze dobre i złe uczynki, prędzej czy później odbiją się jak od lustra i trafią w nas, bo to co uczyniliśmy innym, uczyniliśmy samym sobie.
Ludzie uczą się na błędach. Często robimy coś złego, a konsekwencją tego jest nasze cierpienie. Jednak zawsze z takich sytuacji wyciągamy wnioski, i nigdy już nie powtarzamy tego samego błędu.
Ból uodparnia nas również na wiele rzeczy. Kiedy cierpimy z jakiegoś konkretnego powodu np. gdy oszuka nas bliska osoba, zawsze potem będziemy bardziej ostrożni i być może bardziej przewidujący.
Często żałość jest jedynym sposobem zrozumienia innych osób. Kiedy ważna dla nas osoba cierpi, z tego samego powodu co my możemy dzielić się naszym problemem „Cierpiąc z kimś dzielimy jego troski na dwoje, jeżeli cieszymy się z nim powiększamy tę radość o dwa razy”- mówi aforyzm. Odzwierciedla on ważną prawdę- warto mieć przyjaciół.
Wiele postaci historycznych, literackich i biblijnych cierpiało z własnego wyboru. Wiedzieli, ze ich ból jest jedynym sposobem na rozwiązanie jakiegoś problemu. Był to na przykład Jezus, który chcąc odkupić ludzi skazał się na śmierć krzyżową. Wiedział, ze będzie to dla niego ciężka próba, a jednak dla nas wszystkich wydał na siebie tak wielkie cierpienie. Było to spowodowane miłością.
Cierpienie za innego człowieka jest największa formą okazywania miłości. Przyjmujemy wtedy na siebie ból innych. Świadczy to o naszej odwadze, mądrości życiowej i wierze w to, że warto jest poświęcić siebie dla innych. Starczy ?