Drogi człowieku ja podobnie jak Ty jestem istotą żywą.Za każdym razem kiedy niepotrzebnie łamiesz moje gałęzie.depczesz kwiaty,robisz opryski ,wylewasz na mnie szambo, ja to czuję.Sprawia mi ból Twoje impertynenckie,negatywne zachowanie wobec mnie-przyrody,natury.Wiele razy bezmyślnie niszczyłeś rośliny ,które niewinnie rosły obok twego domu,nie wadząc nikomu.
Chciałabym abyś mie szanował,abyś liczył się z moimi potrzebami.
Moze wyda ci sie to dziwne ,ale ja równiez czuję,oddycham ,rozumiem.
Umieram. Tak właśnie, powolnie umieram. Zdycham w męczarniach. Czuję jak płonę wewnętrznie płonę. I usycham. Schnę, widząc niedaleką śmierć. To okropne. Zaniedbanie. Zaniedbanie swych obowiązków. Nie dbano o mnie, ot. Woda mym pożywieniem, wszystkim co mam. Jakby mą miłością która zawsze ze mną była. I rozstała się ze mną, co teraz jest powodem mego głodowania. Tak wodo, potrzebuję Cię jak człowiek tlenu. Nadal umieram. Me ubranie, zwane również płatkami spada na dół. Jestem taki nagi. Tak mi wstyd. Tak mi przykro i tak mi źle. Człowieku, zlituj się. Zaspokój me pragnienie, uratuj mnie przed śmiercią. Podlej mnie. Wymień glebe. Bo umieram. Z Twojego własnego zaniedbania...
Drogi człowieku ja podobnie jak Ty jestem istotą żywą.Za każdym razem kiedy niepotrzebnie łamiesz moje gałęzie.depczesz kwiaty,robisz opryski ,wylewasz na mnie szambo, ja to czuję.Sprawia mi ból Twoje impertynenckie,negatywne zachowanie wobec mnie-przyrody,natury.Wiele razy bezmyślnie niszczyłeś rośliny ,które niewinnie rosły obok twego domu,nie wadząc nikomu.
Chciałabym abyś mie szanował,abyś liczył się z moimi potrzebami.
Moze wyda ci sie to dziwne ,ale ja równiez czuję,oddycham ,rozumiem.
Umieram. Tak właśnie, powolnie umieram. Zdycham w męczarniach. Czuję jak płonę wewnętrznie płonę. I usycham. Schnę, widząc niedaleką śmierć. To okropne. Zaniedbanie. Zaniedbanie swych obowiązków. Nie dbano o mnie, ot. Woda mym pożywieniem, wszystkim co mam. Jakby mą miłością która zawsze ze mną była. I rozstała się ze mną, co teraz jest powodem mego głodowania. Tak wodo, potrzebuję Cię jak człowiek tlenu. Nadal umieram. Me ubranie, zwane również płatkami spada na dół. Jestem taki nagi. Tak mi wstyd. Tak mi przykro i tak mi źle. Człowieku, zlituj się. Zaspokój me pragnienie, uratuj mnie przed śmiercią. Podlej mnie. Wymień glebe. Bo umieram. Z Twojego własnego zaniedbania...