W wyobraźni przenieś się w odległe czasy średniowieczne i dopisz dalszy ciąg historii :
Na kamienistym wzgórzu, porośniętym gdzieniegdzie pachnącymi kwiatami i barwnymi krzewami, stoi zamek. Jest olbrzymi - o masywnych wieżach, grubych murach , do których prowadzi zawiła droga. Ze wszystkich stron zamek otacza fosa(row obrony), aby utrudnić dostep nieproszonym gościom. Wieże wtopione są w mury, głownie w narożnikach zamku(to baszty). Mają wysokość 20 metrów i otoczone są blankami. Lubię tam pzresiadywać i wspominac przyjazne duchy, które nawidzaly mnie i mój zamek. A oto historia jedengo z nich. Miał na imię .....
Prosze o pomoc i nie kopiujcie z innych :D PILNE...
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Jastrzab. Tak nazywalam mojego wspanilego ducha, gdyz we wszystkich opowiesciach siegal gwiazd. Mial wyczulony umysl na budowle. Kochalam jego wyobraznie. Siegajacy po Florencje zapal i artyzm obrazujace kolebke renesansu. Byl to duch mlodego chlopca, ktory gdy stal sie duchem uzyskal u stop caly siet. Znal kazdy zakatek Florncji,kochal sie w niej. Zatapial w niej marzenia, wyobraznie, calego siebie, cala swa dusze. Po jego opowiesciach mialam wyimaginowana wiedze na temat jego posmiertnej milosci. Jego wielkie uczucie zrodzilo sie przy tym szybkim rozwoju Wloch, bo przeciez gdy we Wloszech rozwijal sie nowy nurt artystyczny wszydzie jeszcze panowal poxny gotyk. Tak! Wspaniale sie czulam sluchajac o sztuce przeznaczonej dla czlowieka, zwiazanej z zyciem ziemskim, nad przewaga poziomow nad innymi kierunkami, o umiarze i harmoni. Historia umyslu Jastrzebia ktora zapamietalam najbardziej: "Byl raz taki dzien, gdzie Florianskie slonce wznosilo sie nad kosciolem Santa Croce, a ja przemierzalem beztrosko swoj maly niewinny swiat. Spotkalem pewnego pana siedzacego na komieniu ktory cos tam skrobal w swoim, boze jaki on byl piekny, w swoim rysowniku. Delikatnosc Giotta-bo tak sie przedstawil ten pan, sprawiala ze spod jego reki wychodzily arcydziela. Nistety byl tylko skromnym rysownikiem, ktory nie mial okazji awansowac na wyzszy szczebel swojego bogactwa. Ogladajac jego prace widzialem zludzenia przestrzeni, postacie rysowal w sposob znakomity. Mialy takie odzwierciedlaenia ich duszy, tak jakby studiowal ich psychologie, potrafil uchwycic ich przezycia wewnetrzne. Cos cudownego. Czlowiek jest taki maly w skali calej Florencji, a potrafi tworzyc male,ubogie w swei istocie ale najbogatsze w swej mentalnosci dziela, odchodzac od niego, zlapalem patyk w rece i machajac nim w powitrzu, wykreslalem jego imie. Pamietam go jakbym byl zywy." Usmiechna sie swoimi szklistymi oczami po czy kontynuowal opowiesc o nieslawnymm panu z kamienia "wykreslajac jego imie po raz piecsetny, poczulem zimny powiew, i uswiadomilem sobie ze chyba juz czas wracac, do swego malego swiata, zlyklego szargo domu, pomimo wszystko tetniacego miloscia. Naszla mnie wtedy taka mysl ze pan z kamienia bedzie kiedys bardzo dobrym malarzem, zmieni cos we Florencji przez co bede kochal ja jeszcze bardziej. Wtedy zaplanowalem swoje czary. W domu juz wszyscy spali, wyszedlem ukratkiem przez okno, i z patykiem w reku zaczolem tanczyc wsrod gwiad, wywolujac jego imie. Na koniec powiedzialem: NIech spelni sie wszystko wedlug moich marzen gwiazdeczgo, niech pan z kamienia stanie sie wielkim Giotto z Florncji, Giotto-malarzem!!." Skonczyl swa opwiesc. Wzia jakby gleboki oddech, a przez chwile nawet myslalam ze uronil lezke. NAstepnego dnia biegnac do kamienia na ktorym wczesniej spotkal pana rysownika- jak go pozniej nazywal, spotkal na swej drodze nieco mniej urpodziwego mezczyzne,rozbujnika. Dostl sie w jego rece noy wynalazek zwany bronia palna. Jak wspomina to moj Jastrzab byl to ostatni jego widok kamienia na ktorym siedzial niezwykly pan rysujacy piekno. Zostal postrzelony.
Niezwykala opowiesc o nizwykly duchu i jego wyobrazni. Gdy opuscil mury mego zamku, zapach malin byl jeszcze silniejszy, zostal uwolniny, bo pan z kamienia spelnil swoje przeznaczenie zostal glownym reformatorem malarstwa renesansowego. Jego magia nie sprawila wypadku nastepnego dnia, takie po prostu bylo zrzadzenie losu. A ja uwazam mojego Jastrzebia, za duszka, ktory pomogl sie rozwinac jego marzeniom.