Wczoraj spotkałem kolegę, z którym widywałem się … jednokrotnie .
… tylko ja się zdziwiłem, on też przybrał … najmądrzejszy wyraz twarzy.
Okazało się jednak, że niespodzianki … muszą być miłe. Eugeniusz, bo tak miał na imię mój … wysoki kolega, opamiętał się wkrótce i zalał mnie potokiem … składnych słów.
Miał przy tym … byt przyjemny zwyczaj zaglądania mi … taktownie w twarz podczas rozmowy.
Mówił, że … dawno myślał o mnie z … śmiałą nadzieją, że się spotkamy. Daleki byłem od podobnej sympatii, więc słuchałem z … chęcią. Eugeniusz … przyjemnie pociągał nosem i … omijał żadnej kałuży tak, że na moich spodniach … było czystego miejsca. … uwaga kolegi stała się … możliwa do zniesienia. Upomniałem go. … najlepiej mi to wyszło, bo odprowadził mnie pod sam dom i na pożegnanie klepnął mnie … lekko w ramię, aż oparłem się o ścianę. … prędko wyjdę znów na spacer.
Wczoraj spotkałem kolegę, z którym widywałem się niejednokrotnie .
nie tylko ja się zdziwiłem, on też przybrał nie najmądrzejszy wyraz twarzy.
Okazało się jednak, że niespodzianki nie muszą być miłe.
Eugeniusz, bo tak miał na imię mój niewysoki kolega, opamiętał się wkrótce i zalał mnie potokiem nieskładnych słów.
Miał przy tym nie zbyt przyjemny zwyczaj zaglądania mi nietaktownie w twarz podczas rozmowy.
Mówił, że niedawno myślał o mnie z nieśmiałą nadzieją, że się spotkamy. Daleki byłem od podobnej sympatii, więc słuchałem z niechęcią.
Eugeniusz nieprzyjemnie pociągał nosem i nie omijał żadnej kałuży tak, że na moich spodniach nie było czystego miejsca. Nieuwaga kolegi stała się niemożliwa do zniesienia.
Upomniałem go. Nie najlepiej mi to wyszło, bo odprowadził mnie pod sam dom i na pożegnanie klepnął mnie nielekko w ramię, aż oparłem się o ścianę. Nieprędko wyjdę znów na spacer.
1 votes Thanks 1
zosia625625
niektóre wyrazy nie są jak w podanym tekście
Odpowiedź:
Wczoraj spotkałem kolegę, z którym widywałem się niejednokrotnie .
nie tylko ja się zdziwiłem, on też przybrał nie najmądrzejszy wyraz twarzy.
Okazało się jednak, że niespodzianki nie muszą być miłe.
Eugeniusz, bo tak miał na imię mój niewysoki kolega, opamiętał się wkrótce i zalał mnie potokiem nieskładnych słów.
Miał przy tym nie zbyt przyjemny zwyczaj zaglądania mi nietaktownie w twarz podczas rozmowy.
Mówił, że niedawno myślał o mnie z nieśmiałą nadzieją, że się spotkamy. Daleki byłem od podobnej sympatii, więc słuchałem z niechęcią.
Eugeniusz nieprzyjemnie pociągał nosem i nie omijał żadnej kałuży tak, że na moich spodniach nie było czystego miejsca. Nieuwaga kolegi stała się niemożliwa do zniesienia.
Upomniałem go. Nie najlepiej mi to wyszło, bo odprowadził mnie pod sam dom i na pożegnanie klepnął mnie nielekko w ramię, aż oparłem się o ścianę. Nieprędko wyjdę znów na spacer.