Emil mieszkał w zagrodzie Katthult, we wsi Lonneberga w prowincji Smalandia. Miał pięć lat i niezwykle bujną wyobraźnię. Przychodziły mu do głowy najdziksze pomysły. Patrząc na niego nie można było uwierzyć iż zdolny jest do jakiegokolwiek wybryku. Okrągła, rumiana twarzyczka, błękitne niewinne oczy, loczki na głowie koloru blond….Wszystko to sprawiało, że wyglądał jak aniołek. Uparciuch był straszny, osiągał zawsze to czego chciał. Ulubionej czapki przez trzy tygodnie nie ściągał z głowy, mimo protestu rodziców nawet w niej spał. Gonił koty, wylewał śmietanę, szczypał swoją siostrzyczkę Idę. Wszystkie te przewinienia odeszły w cień kiedy podczas obiadu chcąc wypić z wazy resztki swojej ulubionej zupy jaką był rosół, włożył do niej głowę. Niestety nie mógł jej wyjąć z powrotem. Uwiązł na amen. Wrzeszczał i szarpał się, ale bezskutecznie. Rodzicom żal było rozbić wazę, która kosztowała ich cztery korony i udali się po pomoc do lekarza, licząc na wyjęcie głowy Emila z wazy bez szkody dla drogiego naczynia. W gabinecie lekarskim Emil ukłonił się doktorowi i schylając się stuknął głową w biurko. Waza rozpadła się na dwie częśći i problem sam się rozwiązał. W ostatecznym rozrachunku rodzice byli zadowolenii, bo doktor nie wziął ani grosza za wizytę
Emil mieszkał w zagrodzie Katthult, we wsi Lonneberga w prowincji Smalandia. Miał pięć lat i niezwykle bujną wyobraźnię. Przychodziły mu do głowy najdziksze pomysły. Patrząc na niego nie można było uwierzyć iż zdolny jest do jakiegokolwiek wybryku. Okrągła, rumiana twarzyczka, błękitne niewinne oczy, loczki na głowie koloru blond….Wszystko to sprawiało, że wyglądał jak aniołek. Uparciuch był straszny, osiągał zawsze to czego chciał. Ulubionej czapki przez trzy tygodnie nie ściągał z głowy, mimo protestu rodziców nawet w niej spał. Gonił koty, wylewał śmietanę, szczypał swoją siostrzyczkę Idę. Wszystkie te przewinienia odeszły w cień kiedy podczas obiadu chcąc wypić z wazy resztki swojej ulubionej zupy jaką był rosół, włożył do niej głowę. Niestety nie mógł jej wyjąć z powrotem. Uwiązł na amen. Wrzeszczał i szarpał się, ale bezskutecznie. Rodzicom żal było rozbić wazę, która kosztowała ich cztery korony i udali się po pomoc do lekarza, licząc na wyjęcie głowy Emila z wazy bez szkody dla drogiego naczynia. W gabinecie lekarskim Emil ukłonił się doktorowi i schylając się stuknął głową w biurko. Waza rozpadła się na dwie częśći i problem sam się rozwiązał. W ostatecznym rozrachunku rodzice byli zadowolenii, bo doktor nie wziął ani grosza za wizytę