Razem z rodzicami podjeliśmy decyzję przeprowadzki. Było nam trudno, ale z powodu, że tata miał zaoferowaną leprzą prace byliśmy do tego zmuszeni. Nadszedł ten dzień. Wszyscy znajomi żegnali nas ze łzami w oczach.Odjechaliśmy. Podróż trwała dość długo. Po czterech godzinach dojechaliśmy na miejsce. Nowi sąsiedzi przywitali nas z radością. Lecz sądzedzi z domu obok nie. Mieszkali oni w wielkim zameczku, koloru kremowo, czarnego. Moja mama z dobrymi chęciami poszła poznać ich. Podeszła do wielkich mosiężnych drzwi i zaputała. Minęły 2 minuty... Słychać było, że ktoś podszedł do drzwi. Nagle w progu ukazała się smukła postać bladej kobiety o wklęśniętych policzkach. Spojżała na moją mamę z pogardą. Przedstwaiły się sobie nawzajem. Lecz pogawędka nie trwała dłygo. Niemiła kobieta po paru minutach powiedziała nagle dowiedzenia i zamknęła mojej mamie dzrwi przed nosem. Ja patrzyłam na tą całą sytuacje z zaniepokojeniem. Uśmiechnęłam się dziecka, które stało w oknie lecz ono spojżało na mnie i znikło. Na drudi dzień było słychać dziwne dźwięki dochodzące z domu niejakich Bernacki. Mój tata miał już dzwonić po pogowie, gdzyż cały czas płakało dziecko. Poczułam jakby coś we mnie pękło. Wybiegłam z domu do tajemniczych sąsiadów. Rozejżałam się czy nikogo nie ma. Zapukałam w dzwi. Po czym otworzył mi je pan, który trzmał płaczące dziecko na rękach. Gdyż już ie raz zajmowałam się dziećmi spytałam czy mogę jakoś pomóc. W ten mężczyzna krzykną NIE! i trzasną dzwiami. Spojżałam się krzywo i odeszłam. Pod wieczór czytałam książkę siedząc na oknie. Akórat widziałam podwórko Bernackich. To była jakaś 20.30, gdzy cała ich rodzina wyszła na dwór, tak jakby czegoś szukali. Wystraszyłam się bo mnie zauważyli. Pobiegłam do rodziców i zdałam im z tego rwlacje. Oni powiedzieli że lepiej się z tymi ludźmi nie zadawać....
Wiesz nie mam pomysłu co dalejmoże być XD Ale mam nadzieję że pomogłam możesz to jakoż mąrze pozmieniać, dokończyć. :) Pozmieniaj sobie osoby bo pisąłam jakoja <dziewczyna> .POZDRAWIAM
Razem z rodzicami podjeliśmy decyzję przeprowadzki. Było nam trudno, ale z powodu, że tata miał zaoferowaną leprzą prace byliśmy do tego zmuszeni.
Nadszedł ten dzień. Wszyscy znajomi żegnali nas ze łzami w oczach.Odjechaliśmy.
Podróż trwała dość długo. Po czterech godzinach dojechaliśmy na miejsce. Nowi sąsiedzi przywitali nas z radością. Lecz sądzedzi z domu obok nie. Mieszkali oni w wielkim zameczku, koloru kremowo, czarnego. Moja mama z dobrymi chęciami poszła poznać ich. Podeszła do wielkich mosiężnych drzwi i zaputała. Minęły 2 minuty... Słychać było, że ktoś podszedł do drzwi. Nagle w progu ukazała się smukła postać bladej kobiety o wklęśniętych policzkach. Spojżała na moją mamę z pogardą. Przedstwaiły się sobie nawzajem. Lecz pogawędka nie trwała dłygo. Niemiła kobieta po paru minutach powiedziała nagle dowiedzenia i zamknęła mojej mamie dzrwi przed nosem. Ja patrzyłam na tą całą sytuacje z zaniepokojeniem. Uśmiechnęłam się dziecka, które stało w oknie lecz ono spojżało na mnie i znikło.
Na drudi dzień było słychać dziwne dźwięki dochodzące z domu niejakich Bernacki. Mój tata miał już dzwonić po pogowie, gdzyż cały czas płakało dziecko. Poczułam jakby coś we mnie pękło. Wybiegłam z domu do tajemniczych sąsiadów. Rozejżałam się czy nikogo nie ma. Zapukałam w dzwi. Po czym otworzył mi je pan, który trzmał płaczące dziecko na rękach. Gdyż już ie raz zajmowałam się dziećmi spytałam czy mogę jakoś pomóc. W ten mężczyzna krzykną NIE! i trzasną dzwiami. Spojżałam się krzywo i odeszłam. Pod wieczór czytałam książkę siedząc na oknie. Akórat widziałam podwórko Bernackich. To była jakaś 20.30, gdzy cała ich rodzina wyszła na dwór, tak jakby czegoś szukali. Wystraszyłam się bo mnie zauważyli. Pobiegłam do rodziców i zdałam im z tego rwlacje. Oni powiedzieli że lepiej się z tymi ludźmi nie zadawać....
Wiesz nie mam pomysłu co dalejmoże być XD Ale mam nadzieję że pomogłam możesz to jakoż mąrze pozmieniać, dokończyć. :) Pozmieniaj sobie osoby bo pisąłam jakoja <dziewczyna> .POZDRAWIAM