Pewnego dnia wybrałam się z moją przyjaciółką Kasią na spacer do lasu . Wybrałyśmy się tam po południu , aby nie było zbyt zimno . Chodziłyśmy po lesie pół godziny i nie znalazmyśmy w nim nic ciekawego . Gdy miałyśmy już wracać , nagle coś zaczęło wydawać dziwne odgłosy . Byłyśmy przerażone! Postanowiłyśmy nie ruszać się z miejsca i obserwować , czy coś nas nie chce zaatakować . Nagle coś zaczęło zbliżać się w naszą stronę . Było to czarne i średniego wzrostu . Kasia i ja zaczęłyśmy piszczeć !! Okazało się że to mały dzik ze swoją mamą - lochą . Uciekłyśmy prawie na sam czubek drzewa i zadzwoniłyśmy po leśniczego , prosząc go o pomoc . Przyjechał bardzo szybko . Spłoszył dziki i pomógł nam zejść z drzew . Byłyśmy przerażone a zarazem chciało nam się śmiać . Tego dnia na pewno nigdy nie zapomnę. mysle że pomogłam
Pare dni temu poszłam z przyjaciółka do parku, jednak po jakims czasie okazało się, ze wędrujemy po pobliskim lesie. Niezdawałysmy sobie sprawy, iż jest to bardzo niebezpieczne. Szłyśmy, szłysmy, szłyśmy.. Szukałyśmy drogi, którą mogłybyśmy wrócic do naszego parku. Az tu nagle.. Usłyszałam szmer, gdzies.. za nami. Rozgladam sie, ale nic nie zauwazylam. Magda powiedziala, ze to na pewno wiatr dlatego ruszylysmy dalej. Tym razem obie to usłyszałyśmy, obruciłysmy się, a przed nami stoi dorosły dzik! Gdyby nie to, że byłysmy przerażone, cieszyłabym sie, ze go widze ( bardzo lubie zwierzeta ). Ale po chwili poczułam, ze jestem w czepku urodzona. W oddali podązal do nas lesniczy. Odstraszył dzika i wskazał droge na wyjscie z lasuu. To byla niesamowita przygoda. Obiecalysmy sobie, ze nastepnym razem bedziemy patrzec dokad idziemy.
Pewnego dnia wybrałam się z moją przyjaciółką Kasią na spacer do lasu . Wybrałyśmy się tam po południu , aby nie było zbyt zimno . Chodziłyśmy po lesie pół godziny i nie znalazmyśmy w nim nic ciekawego . Gdy miałyśmy już wracać , nagle coś zaczęło wydawać dziwne odgłosy . Byłyśmy przerażone! Postanowiłyśmy nie ruszać się z miejsca i obserwować , czy coś nas nie chce zaatakować . Nagle coś zaczęło zbliżać się w naszą stronę . Było to czarne i średniego wzrostu . Kasia i ja zaczęłyśmy piszczeć !! Okazało się że to mały dzik ze swoją mamą - lochą . Uciekłyśmy prawie na sam czubek drzewa i zadzwoniłyśmy po leśniczego , prosząc go o pomoc . Przyjechał bardzo szybko . Spłoszył dziki i pomógł nam zejść z drzew . Byłyśmy przerażone a zarazem chciało nam się śmiać . Tego dnia na pewno nigdy nie zapomnę. mysle że pomogłam
Pare dni temu poszłam z przyjaciółka do parku, jednak po jakims czasie okazało się, ze wędrujemy po pobliskim lesie. Niezdawałysmy sobie sprawy, iż jest to bardzo niebezpieczne. Szłyśmy, szłysmy, szłyśmy.. Szukałyśmy drogi, którą mogłybyśmy wrócic do naszego parku. Az tu nagle.. Usłyszałam szmer, gdzies.. za nami. Rozgladam sie, ale nic nie zauwazylam. Magda powiedziala, ze to na pewno wiatr dlatego ruszylysmy dalej. Tym razem obie to usłyszałyśmy, obruciłysmy się, a przed nami stoi dorosły dzik! Gdyby nie to, że byłysmy przerażone, cieszyłabym sie, ze go widze ( bardzo lubie zwierzeta ). Ale po chwili poczułam, ze jestem w czepku urodzona. W oddali podązal do nas lesniczy. Odstraszył dzika i wskazał droge na wyjscie z lasuu. To byla niesamowita przygoda. Obiecalysmy sobie, ze nastepnym razem bedziemy patrzec dokad idziemy.
Takie wymyslone ;p