Tutaj na dole macie tekst. Pisałam go ręcznie, bo mam rozładowany telefon i nie mam jak zrobić zdjęcia tekstu. Pod tekstem są zadania, z którymi mam kłopot. Nagroda to 30 punktów i naj. Z góry dzięki za pomoc. Jakby co to to są ćwiczenia "Między Nami 6" Sprawdź się 2 na str 85-86 :)
TEKST:
Nie było jeszcze całkiem jasno, ale nie było też już ciemno. Najdziwniejsza pora, by wstawać. Zdziwiłem się, że kot, który zwykł sypiać do południa, wierci się w nogach łóżka. Udając, że śpię, obserwowałem go, wychylając głowę spod kołdry. Kot wstał, przeciągnął się, wziął kilka rzeczy z półki i przemknął się do pokoju rodziców. Potem słyszałem go, jak kręcił się po całym mieszkaniu. Po upływie pół godziny wrócił uśmiechnięty, zacierając łapki z radości. Odłożył coś na półkę, położył się i zasnął.
Rano obudził mnie głośny krzyk taty:
-Julio!, na pomoc, nie mogę chodzić!
Wszyscy pobiegliśmy do pokoju rodziców. Tata w kapciach na nogach stał przy łóżku. Próbował iść do przodu. ale nogi zostawały w miejscu.
-Zastygłeś jak rzeźba - powiedziała mama. - Będziemy musieli oddać cię do muzeum.
-Nie martw się, tato - starałem się go pocieszyć. - Będziemy cię często odwiedzać.
Mój brat Michał przyglądał się tacie zamyślony, po czym stwierdził:
Fajnie nam się z tatą żyło,
Ale wszystko się skończyło,
Za to, że wszystko potrafi,
Tata do muzeum trafi.
-Nie śmiejcie się ze mnie - poprosił tata. - Ja naprawdę nie mogę się ruszyć. [...]
Patrząc na to babcia poradziła:
-Pamiętaj, Maurycy, jest taka stara zasada, jeżeli nie możesz zrobić kroku do przodu, spróbuj zrobić w tył.
Ojciec posłusznie zrobił krok do tyłu i jego ciało cofnęło się, kapcie pozostały w tym samym miejscu
-Ja znowu chodzę! - ucieszył się tata.
-Dziwne - uznałem. Próbowałem podnieść kapcie, ale były przytwierdzone do podłogi.
-Maurycy, jak mogłeś nie uważać i stanąć na kleju? - spytała mama.
-Dobrze, idźcie do jadalni. Nałożę tylko odzywkę na włosy i zaraz daję wam śniadanie.
Siedliśmy przy stole i czekaliśmy na mamę. Gdy pojawiła się w drzwiach, nareszcie zrozumiałem określenie, że ktoś miał dobre wejście. Mama miała najlepsze wejście, jakie widziałem w życiu. Jej włosy miały kolor czerwony i sterczały we wszystkie możliwe strony. Na dodatek w ręku trzymała miotłę, którą zamierzała zmieść okruszki pieczywa z podłogi. Wyglądała odlotowo, zupełnie jak czarownica z ilustracji w książce, którą dostałem od babci Apolonii. Widocznie babcia miała podobne skojarzenia, bo powiedziała:
-Julio, zanim odlecisz, zjedz z nami śniadanie.
Tata wpatrywał się w mamę, a jego oczy stawały się coraz większe, aż osiągnęły rozmiar dorodnych pomarańczy. W końcu otrząsnął się z osłupienia i powiedział:
-Kochanie, ty we wszystkim wyglądasz jak księżniczka.
Mama, zdziwiona, chciała o coś spytać, ale Michał, który patrzył na nią z zachwytem, z wrażenia zapominając, że jest poetą i może mówić tylko wierszem, wyszeptał:
-Mamo, wyglądasz odlotowo! Jak Tina Turner na swoim najlepszym koncercie. Musisz mi obiecać, że będziesz tak przychodzić na moje wywiadówki. Wszyscy padną z zazdrości. Czy mogłabyś zabierać ze sobą gitarę?
-O ile wcześniej mamy nie aresztują - wtrącił tata.
-I na moje wywiadówki też! - poprosiłem. Mama wyglądała tak fajnie, że natychmiast chciałem się nią pochwalić przed moimi kolegami.
-Czy idziemy na bal maskowy? - zapytał tata. - Jeśli tak, to strasznie cie przepraszam, ale zapomniałem o kostiumie.
-O co wam chodzi? - dopytywała się coraz bardziej zdumiona mama.
-Bardzo ci ładnie, Julio, w tym etnicznym kolorze - pochwaliła babcia. -Pewnego razu, gdy podróżowałam przez Afrykę, dotarliśmy do pewnej wioski...
-Aaa...! - zawyła mama, podchodząc do lustra.
-Aaa...! - powtórzyła jak echo. - Aaa...! - krzyknęła po raz trzeci dla podkreślenia powagi sytuacji. - Co to jest?!
-To najfajniejsza fryzura, jaką kiedykolwiek miałaś, mamusiu - zapewniłem mamę.
-Nawet już zdążyłem ją polubić - przyznał tata.
Mama jednak nie podzielała gustu reszty rodziny.
-To na pewno ta odżywka do włosów. Zaskarżę ich do sądu i na pewno zbankrutują - zawołała z oburzeniem. -Wytoczę producentowi odżywki najbardziej czerwony, to znaczy krwawy, proces w historii! [...] mama ze ścierką na głowie wybiegła z kuchni. W łazience włożyła głowę pod prysznic. Po umyciu włosy odzyskały swój kolor i normalny wygląd. Gdy wróciła, usiedliśmy wszyscy przy stole. Mama nałożyła nam na talerze jajecznicę. Babcia Apolonia wzięła do ręki solniczkę, posoliła i ... jajecznica zaczęła nagle się pienić. Na talerzu pojawiały się coraz większe bąbelki, jajecznica dymiła, a następnie w zastraszającym tempie zaczęła rosnąć. Najpierw zajęła cały talerz, potem rozpełzła się po stole i wreszcie po całej kuchni. Cofnęliśmy się. Gdy wydawało się już, że jajecznica wyprze nas do przedpokoju, nagle zatrzymała się i zastygła. Patrzyliśmy na to wszystko z niedowierzaniem. W końcu ciszę przerwała mama:
-Nie wiedziałam, że babcia umie rozmnażać jajecznicę.
-Córeczko, to nie ja - wyszeptała osłupiała babcia. -Myślałam, że widziałam już w życiu wszystko: ludożerców, modliszki zżerające swoich partnerów, ale nigdy nie widziałam jajecznicy, która chce pożreć ludzi.
Tymczasem jajecznica zmieniła zamiar i postanowiła się skurczyć. Po chwili zmniejszyła się do niedużej plamy na podłodze. Wszyscy odetchnęliśmy. W końcu to żadna przyjemność, zostać pożartym przez jajecznicę.
-Dobrze - oznajmiła mama. -Mam dość tych czarów. Jajecznica jest niebezpieczna, więc dostaniecie na śniadanie parówki.
Po chwili na stół wjechał półmisek pełen parówek.
-Świetnie. - Michał zatarł ręce z radości. -Uwielbiam parówki.
Złapał za widelec i wbił go w najbliższą z nich. Widelec jednak odbił się od parówki, która krzyknęła i zwinęła się z bólu. [...]
Jeszcze raz zamierzył się widelcem i wbił go w sąsiednią parówkę. Ta jednak wybuchnęła śmiechem. Patrzyliśmy na siebie zdezorientowani.
Nagle mama oświadczyła "Wiem!" i pobiegła w stronę mojego pokoju. Wróciła, niosąc wielkie pudło z prezentem, który dostałem na imieniny. Na pudle był napis: "Mały Czarodziej". Mama wyjęła instrukcję obsługi i zaczęła czytać na głos:
-Klej do przyklejania kapci, szybko znikająca farba do włosów, proszek, od którego rośnie jedzenie, śpiewające parówki.
Cała rodzina spojrzała na mnie oskarżycielsko.
-Chyba masz przechlapane - stwierdził mój brat Michał
-I to bardzo - dodała mama.
-Ale to nie ja... - broniłem się, naprawdę nie wiedząc, jak to wszystko się stało.
-Może to nasz kot psotnik? - zapytała babcia.
-Tak, to kot psotnik! - krzyknąłem z radością, bo zrozumiałem powód porannej wyprawy kota.
Mama nie wykazała entuzjazmu dla mojego odkrycia.
-Może to kot psotnik, ale ty masz przechlapane.
Spojrzałem na uśmiechniętego kota stojącego w otwartych drzwiach i zrozumiałem, że i tak nikt mi nie uwierzy. Uznałem, ze najlepszym sposobem będzie zniknąć rodzinie z oczu i czym prędzej dałem nogę do swojego pokoju.
Fragment książki Jacka Duboisa "A wszystko przez faraona"
ZADANIA:
Zad. 1 Podaj jedną sytuację komiczną z tekstu i wyjaśnij, na czym polega jej komizm
Zad 2. Na podstawie przeczytanego fragmentu z książki Jacka Duboisa napisz, dlaczego nie można jednoznacznie przypisać zdarzeń ani do fikcji prawdopodobnej, ani do fikcji fantastycznej.
Zad 3. Uzupełnij zdane odpowiednim przykładem z tekstu.
Takiego zwrotu z tekstu, jak na przykład ________________________ można użyć tylko w języku potocznym w sytuacji nieoficjalnej.
Sformułowanie to oznacza, że ________________________________
Wiem, że mogłam czas, w którym pisałam tekst poświęcić na myślenie nad zadaniem, ale ja tych zadań po prostu nie potrafię zrobić. Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam :*