To jest krótkie i proste zadanie lecz musi być ładnie wykonane.
To musi być na poziom Licealny. minimum 1 str w zeszycie.
Z góry dziękuje!
Zinterpretuj podany fragment:
'Światło rozszerzało się w sali. Na pięciu innych łóżkach poruszały się i jęczały kształty, ale z umówioną jak gdyby dyskrecją. Jedyny chory, który krzyczał na drugim końcu sali, rzecach w regularnych odstępach czasu krótkie wołania, wyrażające raczej zdziwinienie niż ból. Zdawało się, że nawet chorzy nie odczuwają takiego przerażenia jak na początku. Przyjmowali teraz chorobę z rodzajem zgody. Tylko dziecko walczyło ze wszystkich sił. Rieux od czasu do czasu brał je za puls, bez potrzeby zresztą i raczej po to, by przełamać swą bezwładną niemoc, i czuł, zamykając oczy, jak ten niepokój miesza się ze zgiełkiem jego własnej krwi. Łączył się wtedy ze straconym dzieckiem i próbował je podtrzymać ze wszystkich swych nie tkniętych jeszcze sił. Ale uderzenia ich dwu serc, zjednoczonych na chwilę, gubiły ich wspólny rytm, dziecko mu się wymykało i jego wysiłek spadał w próżnię. Puścił więc szczupłą piąstkę i wrócił na swoje miejsce.
Wzdłuż ścian pobielonych wapnem światło pobielało od odcieni różowych do żółtych. Za oknem zaczął trzeszczeć upalny ranek. Ledwo było słychać, jak Grand wychodzi, mówiąc, że wróci. Wszyscy czekali. Dziecko miało wciąż zamknięte oczy, lecz jakby uspokoiło się trochę. Ręce, które stały się podobne do szponów, lekko orały brzegi łóżka. Potem uniosły się, zaczęły rozgrzebywać koc w okolicy kolan i nagle dziecko zgięło nogi, podciąnęło uda dobrzucha i tak pozostało nieruchome. Wtedy po raz pierwszy otworzyło oczy i spojrzało na Rieux, który znajdował się naprzeciw. We wklęsłej twarzy, zakrzepłej teraz i jak z szarej glinki, otworzyły się usta i prawie natychmiast wydobył się z nich jeden przeciągły okrzyk, który oddech zróżnicował nieco i który nagle wypełnił salę protestem monotonnym, nieharmonijnym i tak mało ludzkim, że wydawało się, jakgdyby wyszedł z ust wszystkich ludzi jednocześnie. Rieux zacisnoł zęby. Tarrou się odwrócił. Rambert zbliżył się do łóżka i stanoł obok Castela, który zamknoł otwartą książkę leżącą na jego kolanach. Paneloux patrzył na te usta dziecięce, splamione chorobą, pełne krzyku wszystkich wieków. Osunoł się na kolana i nikt się nie zdziwił słysząc, jak mówi głosem ztroche zduszonym, lecz wyraźnym, na tle bezmiennej i nieustającej skargi: Boże mój, uratuj to dziecko.
Fragment "Dżumy" Alberta Camusa ukazuje szpital, w którym przebywają chorzy w ciężkim stanie. Niektórzy wydobywaja z siebie jęki, inni leżą pogodzeni z losem. Ci ludzie, nie są juz tak bardzo przerażeni jak na poczatku epidemii dżumy, chociaż mają świadomość tego, że mogą umrzeć. Wśród chorych jest również dziecko, które walczy o swoje życie. Ono nie rozumie swojego cierpienia, nie chce umierać, chce żyć ze wszystkich sił. Dlatego krzyczy wołajac jakby o ratunek. Chłopiec jest jednak bardzo słaby i jego życie wisi na włosku. Lekarz, który się o niego troszczy mierzy mu puls. Czuje, że dziecko może nie przeżyć tej choroby i nie moze pogodzic sie z ta sytuacją. Rieux odczuwa bezsilność i niemoc. Nie moze patrzeć na cierpienie chłopca i chciałby go uratować, ale jako lekarz zrobił juz wszystko co mógł i teraz tylko czeka czy wróci on do zdrowia. Jednak Rieux stracił już nadzieję, że chlopiec przeżyje, dlatego czuje bezsilność. W dalszym fragmencie ukazany jest upalny poranek. Wśród ludzi, którzy pomagają zwalczyć epidemię jest również urzędnik - Grand. Rieux nie jest w swej walce o zycie pacjentów osamotniony. Inni także chcą mu pomóc. Mężczyźni martwią się o chłopca. Czekają czy odzyska ono przytomność. Dziecko, które wcześniej krzyczało ma zamknięte oczy. Jest troche spokojniejsze, chociaż jego ręce szarpią brzeg łóżka. Chłopiec cierpi. Podciąga kolana i nagle otwiera oczy. Jego wzrok pada na doktora. W tym samym momencie wydobywa sie z niego przerazliwy okrzyk rozpaczy i bólu. Chłopiec nie chce umierać. Doktor słysząc jęki dziecka nic nie mówi, tylko zaciska pięści. Jest bezradny. Tarrou, który stał obok również nie mógł patrzeć na cierpienia chłopca, a krzyk jaki on z siebie wydobył, sprawił, że odwrócil się on w drugą stronę. Obok łóżka chłopca jest także Rambert i Paneloux. Ksiadz patrzy na twarz dziecka i widzi w nim wielki ból. Nie moze pogodzić sie z jego cierpieniem, dlatego pada na kolana i błaga Boga o ratunek dla chlopca, prosi o łaskę dla niego.