Hej. Słyszeliście już pewnie o katastrofie w Smoleńsku ;-/. Straszne. Przygotowuję właśnie krótki scenariusz na apel. Niestety nie mam żadnego wiersza. Moglibyście znaleźć jakiś o śmierci. Taki, aby pasował do sytuacji.
Z góry dziękuję.
jobak25
Chociaż ciało zginęło, duchem z nami zostaniesz. Nigdy nie stracisz godności, dumy i swego imienia. Na zawsze będziesz, w naszych sercach, sumieniach. Nigdy nie zapomnimy, o Twojej ciężkiej pracy. Szacunek Ci składamy, pokornie w kącie siedzimy, minutą ciszy poimy.
0 votes Thanks 0
candyxblowxd
Brak imienia… Powszechnie znanego. I brak twarzy… Pozbawiony sumienia. Lecz bez skazy. Bożka brat w snach znany.. Boskością obdarzony, używał swej władzy, na polach bitwy, z góry wygranej. Pukiel włosów odcinając, odbierał wiarę. I nad życiem.. I nad tym co przyziemne.. Jak miłość i przyjaźń. Nie kryjąc oblicza, nie oczekując chwały. Nie czekając na łzę. Która otulała by ramiona. Poległe… Widząc własne znamiona. Posłuszny mocą, jakim rozkazom służył… Posłuszny… Lecz się zadurzył. Serce jedno, w nim zabiło. Jakie niegdyś milion uciszył. Skrzydła czarne pobielały. Wzlatując, nabrał chwały… Świat będąc u stóp. Oddał by… Móc czuć. Pierwszy raz spojrzał z dołu, By miłość swą wznieść, Ukoronować… I obok niej siąść. Nektar miłości wypić… Ręka rękę trzymała… Lecz ona kochać już nie umiała. Boskością obdarzona, odepchnęła skrępowane ramiona. Biedny tanatos, zapomnienia szukał. I w zapomnienie wyruszył.. Sam jak płomień który się ledwie tli, Nie pytając o nic… I nie znając drogi… Która się niebawem skończy.
1 votes Thanks 1
połker
, nie wiem czy bd pasował do apelu , ale do sytuacji pasuje .
ból to okropne cierpienie, i wrzaski . powietrze staje gorace i ciężkie - lekko drży, nagle ciemność, ktoś coś mówi. do mnie? raczej nie... nagle błysk, szybki i oślepiający - biały? nie. jest czerwony, ciemny. znowu - powtarza się kilka razy, pulsuje we mnie. słyszę szept, lecz słów nie rozróżniam... widzę na tle tej pulsującej czerwieni, widzę sylwetkę - to kobieta. to na pewno kobieta! jej czarne włosy unoszą się jak na wodzie. one są czarne? przecież nic dokładnie nie widzę, ale, ale wiem - mówi coś do mnie. lecz ja nic nie rozumiem, serce mi uderza coraz mocniej, szybciej wiele myśli kłębi mi się w głowie, nagle kobieta uśmiecha się do mnie. - , okropnie, nieludzko. nie wiem czemu, ale wzbudza we mnie strach. strach? - chyba tak ... uderzenie pada znienacka, ból przeszywa me ciało. czerwień w tle szaleje - upadam, brocząc krwią. ostatni, gorący haust powietrza wpada mi do płuc, co się stało? - nie wiem. zimno, straszne zimno - szept. cichy, delikatny szept towarzyszy mi w drodze, dokąd? na tamten świat...
duchem z nami zostaniesz.
Nigdy nie stracisz godności, dumy i swego imienia.
Na zawsze będziesz, w naszych sercach, sumieniach.
Nigdy nie zapomnimy, o Twojej ciężkiej pracy.
Szacunek Ci składamy, pokornie w kącie siedzimy,
minutą ciszy poimy.
Powszechnie znanego.
I brak twarzy…
Pozbawiony sumienia.
Lecz bez skazy.
Bożka brat w snach znany..
Boskością obdarzony,
używał swej władzy,
na polach bitwy,
z góry wygranej.
Pukiel włosów odcinając,
odbierał wiarę.
I nad życiem..
I nad tym co przyziemne..
Jak miłość i przyjaźń.
Nie kryjąc oblicza,
nie oczekując chwały.
Nie czekając na łzę.
Która otulała by ramiona.
Poległe…
Widząc własne znamiona.
Posłuszny mocą,
jakim rozkazom służył…
Posłuszny…
Lecz się zadurzył.
Serce jedno, w nim zabiło.
Jakie niegdyś milion uciszył.
Skrzydła czarne pobielały.
Wzlatując, nabrał chwały…
Świat będąc u stóp.
Oddał by…
Móc czuć.
Pierwszy raz spojrzał z dołu,
By miłość swą wznieść,
Ukoronować…
I obok niej siąść.
Nektar miłości wypić…
Ręka rękę trzymała…
Lecz ona kochać już nie umiała.
Boskością obdarzona,
odepchnęła skrępowane ramiona.
Biedny tanatos, zapomnienia szukał.
I w zapomnienie wyruszył..
Sam jak płomień który się ledwie tli,
Nie pytając o nic…
I nie znając drogi…
Która się niebawem skończy.
ale do sytuacji pasuje .
ból to okropne cierpienie, i wrzaski .
powietrze staje gorace i ciężkie - lekko drży,
nagle ciemność, ktoś coś mówi.
do mnie? raczej nie...
nagle błysk, szybki i oślepiający - biały? nie.
jest czerwony, ciemny.
znowu - powtarza się kilka razy, pulsuje we mnie.
słyszę szept, lecz słów nie rozróżniam...
widzę na tle tej pulsującej czerwieni,
widzę sylwetkę - to kobieta.
to na pewno kobieta!
jej czarne włosy unoszą się jak na wodzie.
one są czarne? przecież nic dokładnie nie widzę,
ale, ale wiem - mówi coś do mnie.
lecz ja nic nie rozumiem, serce mi uderza
coraz mocniej, szybciej
wiele myśli kłębi mi się w głowie,
nagle kobieta uśmiecha się do mnie.
- , okropnie, nieludzko.
nie wiem czemu, ale wzbudza we mnie strach.
strach? - chyba tak ...
uderzenie pada znienacka, ból przeszywa me ciało.
czerwień w tle szaleje - upadam, brocząc krwią.
ostatni, gorący haust powietrza wpada mi do płuc,
co się stało? - nie wiem.
zimno, straszne zimno - szept.
cichy, delikatny szept towarzyszy mi w drodze,
dokąd? na tamten świat...
- > mam nadzieję, że trochę pomogłam ; )