Ten sen zapadnie w mej pamięci na bardzo długo. Obudziłam się rano, cała zlana potem. Poduszka była mokra od łez i chociaż dzień zapowiadał się wyjątkowo pieknie, było mi jakoś dziwnie smutno. Pierwszy listopada - myślę, że z uwagi na charakter tego dnia, mój sen przywołał wspomnienia. Mój sen był bardzo realny. Była piekna pogoda, słońce przebijało się wśród kolorowych drzew. Ja i mój brat wybraliśmy się do lasu po trochę mchu. Zamiarem naszym było przyozdobienie ikeban, które w tym dniu chcieliśmy na groby. Szlismy sobie przez polna drogę gawędząc o tym, co dzisiaj zaplanowaliśmy, kiedy nagle zauważylismy błąkającego się, wychudzonego psa. Rozejrzałam się wokoło, ale nie dostrzegłam nikogo. Jacek natomiast idąc śladem psa wyprzedził mnie o jakieś 30 metrów. W pewnym momencie przyspieszył kroku, gdyż zwierzę zaczęło rozpaczliwie wyć. Biegnąc polną drogą potykałam się o wystające kępy traw. Z wielkim trudem ominęłam kałużę, która pojawiła się ni stąd, ni z owąd przede mną. Gdy dobiegłam do brata, zobaczyłam, że pochyla się nad czymś. Jakież było moje zdziwienie, gdy po bliższym przyjrzeniu się zobaczyłam, iż są to zwłoki człowieka. Znieruchomieliśmy na chwilę, ale zaraz przyszło otrzeźwienie. Jacek zaalarmował policję o naszym odkryciu. Czekając na ich przybycie rozmawialiśmy ze sobą o tym, jak kruche jest ludzkie życie. Pies patrzył na nas swoimi wielkimi oczyma z nadzieją, że go pewnie przygarniemy. Tulił się do brata i skomlał. Leżąc jeszcze w łóżku zastanawiałam się, co to miało znaczyć. Dlaczego właśnie w tym dniu wspomnienia wróciły w postaci snu. Jestem pewna, że to była prośba o modlitwę. Postanowiłam w tym dniu zapalić świeczkę za wszystkich zmarłych i pomodlić się o spokój ich duszy.
Ten sen zapadnie w mej pamięci na bardzo długo. Obudziłam się rano, cała zlana potem. Poduszka była mokra od łez i chociaż dzień zapowiadał się wyjątkowo pieknie, było mi jakoś dziwnie smutno. Pierwszy listopada - myślę, że z uwagi na charakter tego dnia, mój sen przywołał wspomnienia. Mój sen był bardzo realny. Była piekna pogoda, słońce przebijało się wśród kolorowych drzew. Ja i mój brat wybraliśmy się do lasu po trochę mchu. Zamiarem naszym było przyozdobienie ikeban, które w tym dniu chcieliśmy na groby. Szlismy sobie przez polna drogę gawędząc o tym, co dzisiaj zaplanowaliśmy, kiedy nagle zauważylismy błąkającego się, wychudzonego psa. Rozejrzałam się wokoło, ale nie dostrzegłam nikogo. Jacek natomiast idąc śladem psa wyprzedził mnie o jakieś 30 metrów. W pewnym momencie przyspieszył kroku, gdyż zwierzę zaczęło rozpaczliwie wyć. Biegnąc polną drogą potykałam się o wystające kępy traw. Z wielkim trudem ominęłam kałużę, która pojawiła się ni stąd, ni z owąd przede mną. Gdy dobiegłam do brata, zobaczyłam, że pochyla się nad czymś. Jakież było moje zdziwienie, gdy po bliższym przyjrzeniu się zobaczyłam, iż są to zwłoki człowieka. Znieruchomieliśmy na chwilę, ale zaraz przyszło otrzeźwienie. Jacek zaalarmował policję o naszym odkryciu. Czekając na ich przybycie rozmawialiśmy ze sobą o tym, jak kruche jest ludzkie życie. Pies patrzył na nas swoimi wielkimi oczyma z nadzieją, że go pewnie przygarniemy. Tulił się do brata i skomlał. Leżąc jeszcze w łóżku zastanawiałam się, co to miało znaczyć. Dlaczego właśnie w tym dniu wspomnienia wróciły w postaci snu. Jestem pewna, że to była prośba o modlitwę. Postanowiłam w tym dniu zapalić świeczkę za wszystkich zmarłych i pomodlić się o spokój ich duszy.