"Sachem" fregment: Wódz czy cyrkowiec?
Trzy pytania.. do każdego daje fragment.. po prostu trzeba odpowiedzieć na pytania swoimi słowami nawiązując do tekstu.. Dlatego nie pisze całego.. tylko to co potrzebne. DAM NAJ.
1. W jaki sposób dyrektor cyrku wpływał na emocje mieszkańców Antylopy?
"W tym to blaskku ukaże się straszliwy sachem, ostatni z Czarnych Wężów. Ale cóż to?.. Wchodzi nie sachem, jeno sam dyrektor trupy, Hon.M.Dean. Kłania się publiczności i zabiera głos. Ma on zaszczyt prosić "łaskawych i szanownych gentlemanów oraz piękne i niemniej szanowne lasies o nadzwyczaj spokojne zachowywanie się, niedawanie brawa i zupełną ciszę, albowiem wódz jest nadzwyczaj rozdrażniony i dzikszy niż zwykle". Słowa te sprawiają niemałe wrażenie i dziwna rzecz, ci sami honoratiores Antylopy, którzy przez piętnastu laty wycięli Chiavattę, doznają teraz jakiegoś nader niemiłego uczucia.
2. Jak zachowywali się widzowie podczas spektaklu?
Rozmyślania te przerywa nagle jakiś dziki świst w stajniach - i na arenie ukazuje się oczekiwany niespokojnie sachem. Słychać krótki pomruk ciżby: "To on! to on!" - i potem cisza. Syczy tylko [...] ogień, który przy wejściu palą ciągle. Wszystkie spojrzenia kierują się na postać wodza, który oto ma wystąpić w cyrku na grobach ojców. Indianin zasługuje rzeczywiście, by nań patrzono. Wydaje się dumny jak król. Płaszcz z białych gronostajów - oznaka wodza - pokrywa jego wyniosłą postać i tak dziką, że przypomina źle oswojonego jaguara. Twarz ma jakby wykutą z miedzi, podobną do głowy orła, a w tej twarzy świecą zimnym blaskiem oczy prawdziwie indyjskie, spokojne, niby obojętne - a złowrogie. Wodzi on nimi po zgromadzeniu, jakby chciał sobie upatrzyć ofiarę. Bo zresztą uzbrojony jest od stóp do głów. Na głowie jego chwieją się pióra, za pasem ma topór i nóż do skalpowania, w ręku tylko zamiast łuku trzyma długi drąg, który służy do chwytania równowagi podczas chodzenia po drucie. Zatrzymawszy się na środku sceny, nagle wydaje okrzyk wojenny. [...]
Zapatrzony w żyrandol naftowy, postępuje naprzód. Drut ugina się silnie; chwilami nie widać go wcale, a wtedy Indianin zdaje się wisieć w powietrzu. Idzie jakby pod górę; jeszcze postępuje naprzód, cofa się i znów idzie chwytając równowagę. Wyciągnięte jego ręce, pokryte płaszczem, wyglądają jak olbrzymie skrzydła. Chwieje się!... pada! - nie! Krótkie, urwane brawo zrywa się jak wicher i milknie. Twarz wodza staje się coraz groźniejsza. W jego wzroku utkwionym w lampy naftowe błyszczy jakieś straszne światło. W cyrku niepokój, ale ciszy nikt nie przerywa. Tymczasem sachem zbliża się do drugiego końca drutu - staje - i niespodzianie z ust jego wyrywa się pieśń wojenna.
Szczególna rzecz! Wódz śpiewa po niemiecku. Ale łatwo to zrozumieć. Pewno zapomniał języka Czarnych Wężów. Zresztą nikt na to nie zważa. Wszyscy słuchają pieśni, która wzmaga się i potężnieje. Jest to pół śpiew, pół jakieś wołanie niezmiernie żałobne, dzikie i chrapliwe, pełne drapieżnych akcentów.
Słychać słowa następujące: "Po wielkich deszczach, co rok pięciuset wojowników wychodziło z Chiavatty na ścieżki wojny lub na wielkie łowy wiosenne. Gdy wracali z wojny, zdobiły ich skalpy; gdy wracali z łowów, przywozili mięso i skóry
bawole, a żony witały ich z radością i tańczyły na cześć Wielkiego Ducha.
I oto nie ma Chiavatty, bo na ich miejsce biali wznieśli swoje kamienne wigwamy. Wymordowane pokolenie i zniszczona Chiavatta wołają o zemstę."
Głos wodza stał się chrapliwy. Teraz, kołysząc się na
tym drucie, wydawał się jak jakiś czerwony archanioł zemsty, unoszący się nad głowami ciżby ludzkiej. Sam dyrektor widocznie był zaniepokojony. W cyrku zrobiła się śmiertelna cisza. Wódz wył dalej:
"Z całego pokolenia zostało jedno dziecko. Było ono małe i słabe, ale przysięgło duchowi ziemi, że się zemści. [...]". Ostatnie słowa zmieniły się w ryk wściekłości. Po cyrku poczęły się zrywać szmery podobne do nagłych powiewów wichru. Tysiące pytań bez odpowiedzi cisnęło się do głów. Co zrobi ten wściekły tygrys? co zapowiada? jak dokona zemsty? - on? - sam jeden? - zostać czy uciekać? czy się bronić - i jak? [...] rozległy się wystraszone głosy kobiece. Nagle nieludzkie wycie wyrwało się z piersi wodza, zakołysał się silniej, wskoczył na drewniany kozieł, stojący pod żyrandolem, i wzniósł drąg. Straszna myśl przeleciała jak błyskawica przez głowy: rozbije świecznik i zaleje cyrk potokami płonącej nafty. Z piersi widzów wyrwał się jeden okrzyk. Ale cóż to? Z areny wołają: stój! stój.... Wodza nie ma! zeskoczył, znikł w wyjściu. Nie spalił cyrku? Gdzież się podział? Oto wychodzi, wychodzi znowu, zziajany, zmęczony, straszny. W ręku niesie blaszaną miskę [...].
3. Co sądzisz o zakończeniu utworu?
"Kamień spada z piersi widzów. Więc to wszystko było w programie, więc to była sztuka dyrektora? efekt? Sypią się półdolary i dolary. Jakże odmówić ostatniemu z Czarnych Wężów - w Antylopie, na zgliszczach Chiavatty! Ludzie mają serca." ( to dokończenie tekstu z powyższego pytania jakby co ,aczkolwiek zakonczenie to jest)
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Pytanie 1
Dyrektor cyrku swoją przemową zaintrygował, a wręcz odrzucił od siebie widzów. Dziwią się widząc nowego osobnika i czują, że nie będzie on dobrym mówcą.
Pytanie 2
Kiedy widzowie zobaczyli sachema zaczęki krzyczeć lecz szybko się uspokoili. Wszyscy śledzą wzrokiem wodza i z zapartym tchem oczekują co będzie dalej. Kiedy Indianin zaczyna śpiewać zgromadzeni słuchają jego głosu. Im dalej sytuacja się rozwijała, tym bardziej wszyscy bali się o wodza. W pewnym momencie postać zaczęła krzyczeć, a ludziom wiele pytań, pytań bez odpowiedzi, przychodziło do głowy. Kiedy osobnik skoczył po żyrandol tłum nie wytrzymał. Wyrwał im się okrzyk przerażenia, a zaraz potem wszyscy się zdziwili kiedy wódz zniknął.
Pytanie 3
Widzowie byli pod wrażeniem, a to oznacza, że sztuka się udała. Czytający razem z nimi mógł przeżywać wszystkie emocje, a na koniec odetchnąć z ulgą. Tłum należycie uhonorował wodza za jego występ.
Pozdrawiam