Powieść Juliusza Verne'a pt. "W 80 dni dookoła świata", opowiadająca o angielskim dżentelmenie, który zakłada się, że okrąży świat w 80 dni, doczekała się już paru ekranizacji, np. film Michaela Andersona z Davidem Nivenem w roli głównej albo odcinkowy cykl, w którym w rolę Phileasa Fogga wcielił się Pierce Brosnan. Obejrzałem ten filmy z prawdziwą przyjemnością - było to po prostu dobre kino przygodowo-podróżnicze. Jeżeli chodzi natomiast o najnowszą, rozreklamowaną ekranizację w reżyserii Franka Coraci, spodziewałem się najwyżej dobrej bajki. Największą zachętą do obejrzenia tego filmu były dwie role: mój ulubiony chiński superkaskader Jackie Chan w roli służącego Fogga - Passepartout, oraz jeden z najsłynniejszych aktorów w Hollywood Arnold Schwarzenegger, który zagrał w tym filmie krótki epizod, będący podobno jego ostatnią rolą.
ieczęsto się zdarza, aby dobrze znaną opowieść, którą już wcześniej przedstawiono na wiele różnych sposobów, pokazać w zupełnie nowym świetle, zainteresować widza, a do tego go rozbawić. Udało się to jednak Frankowi Coraci, który na warsztat wziął klasyczną powieść Juliusza Verne’a "W 80 dookoła świata".
Dzięki temu, iż nowa filmowa adaptacja książki znacznie różni się od pierwowzoru literackiego, na widza czeka wiele niespodzianek. Punktem wyjścia historii jest oczywiście opowieść o przygodach ekscentrycznego angielskiego dżentelmena Phileasa Fogga podczas trwającej 80 dni podróży dookoła świata. Jednak inicjatorem całej wyprawy jest... służący Anglika – Chińczyk, ukrywający się pod nazwiskiem Passepartout. Po kradzieży jaspisowego Buddy, musi się on jak najszybciej dostać do rodzinnej wioski w Chinach. Podróż tę ma mu umożliwić właśnie Fogg - szalony wynalazca-amator, który zostaje sprowokowany do zakładu z Lordem Kelvinem, przewodniczącym Królewskiej Akademii Nauk. Zgodnie z umową pracodawca Passepartout musi okrążyć glob w 80 dni, inaczej już nigdy w życiu nie będzie mógł nic wynaleźć.
Innowacje wprowadzone w starą historię bardzo dobrze służą filmowi. Wraz z niespodziewanym przesunięciem akcentu na inną postać, ciekawie zmienia się główny bohater historii, który w filmie Coraciego jest pełnym pasji wynalazcą, świetnie zagranym przez angielskiego komika Steve’a Coogana. Ze względu na nieporadność życiową, wymaga on stałej opieki doskonale znającego wschodnie sztuki walki służącego (w tej roli Jackie Chan). Taki duet jest murowaną kopalnią wielu zabawnych sytuacji. Ale o atrakcyjności filmu decydują również inne hollywoodzkie gwiazdy, które w obrazie pojawiają się w epizodycznych rolach, jak np.: Kathy Bates (Królowa Wiktoria), Arnold Schwarzenegger (Książę Hapi), Owen i Luke Wilson (bracia Wright), Rob Schneider (żebrak z San Francisco) czy wreszcie John Cleese (policjant).
Oprócz komicznych sytuacji, okraszonych widowiskowymi scenami walk i plejady sław, film Coraciego oferuje przede wszystkim wzruszającą opowieść o przyjaźni i realizacji marzeń. Pełna niebezpieczeństw wyprawa jest jedynie środkiem do pokazania zmian, jakie mogą zajść w człowieku na skutek zetknięcia z innymi ludźmi. Tak przedstawiona nowa wersja "W 80 dni dookoła świata" będzie atrakcyjna zarówno dla najmłodszych, jak i nieco starszych widzów.
Powieść Juliusza Verne'a pt. "W 80 dni dookoła świata", opowiadająca o angielskim dżentelmenie, który zakłada się, że okrąży świat w 80 dni, doczekała się już paru ekranizacji, np. film Michaela Andersona z Davidem Nivenem w roli głównej albo odcinkowy cykl, w którym w rolę Phileasa Fogga wcielił się Pierce Brosnan. Obejrzałem ten filmy z prawdziwą przyjemnością - było to po prostu dobre kino przygodowo-podróżnicze. Jeżeli chodzi natomiast o najnowszą, rozreklamowaną ekranizację w reżyserii Franka Coraci, spodziewałem się najwyżej dobrej bajki. Największą zachętą do obejrzenia tego filmu były dwie role: mój ulubiony chiński superkaskader Jackie Chan w roli służącego Fogga - Passepartout, oraz jeden z najsłynniejszych aktorów w Hollywood Arnold Schwarzenegger, który zagrał w tym filmie krótki epizod, będący podobno jego ostatnią rolą.
ieczęsto się zdarza, aby dobrze znaną opowieść, którą już wcześniej przedstawiono na wiele różnych sposobów, pokazać w zupełnie nowym świetle, zainteresować widza, a do tego go rozbawić. Udało się to jednak Frankowi Coraci, który na warsztat wziął klasyczną powieść Juliusza Verne’a "W 80 dookoła świata".
Dzięki temu, iż nowa filmowa adaptacja książki znacznie różni się od pierwowzoru literackiego, na widza czeka wiele niespodzianek. Punktem wyjścia historii jest oczywiście opowieść o przygodach ekscentrycznego angielskiego dżentelmena Phileasa Fogga podczas trwającej 80 dni podróży dookoła świata. Jednak inicjatorem całej wyprawy jest... służący Anglika – Chińczyk, ukrywający się pod nazwiskiem Passepartout. Po kradzieży jaspisowego Buddy, musi się on jak najszybciej dostać do rodzinnej wioski w Chinach. Podróż tę ma mu umożliwić właśnie Fogg - szalony wynalazca-amator, który zostaje sprowokowany do zakładu z Lordem Kelvinem, przewodniczącym Królewskiej Akademii Nauk. Zgodnie z umową pracodawca Passepartout musi okrążyć glob w 80 dni, inaczej już nigdy w życiu nie będzie mógł nic wynaleźć.
Innowacje wprowadzone w starą historię bardzo dobrze służą filmowi. Wraz z niespodziewanym przesunięciem akcentu na inną postać, ciekawie zmienia się główny bohater historii, który w filmie Coraciego jest pełnym pasji wynalazcą, świetnie zagranym przez angielskiego komika Steve’a Coogana. Ze względu na nieporadność życiową, wymaga on stałej opieki doskonale znającego wschodnie sztuki walki służącego (w tej roli Jackie Chan). Taki duet jest murowaną kopalnią wielu zabawnych sytuacji. Ale o atrakcyjności filmu decydują również inne hollywoodzkie gwiazdy, które w obrazie pojawiają się w epizodycznych rolach, jak np.: Kathy Bates (Królowa Wiktoria), Arnold Schwarzenegger (Książę Hapi), Owen i Luke Wilson (bracia Wright), Rob Schneider (żebrak z San Francisco) czy wreszcie John Cleese (policjant).
Oprócz komicznych sytuacji, okraszonych widowiskowymi scenami walk i plejady sław, film Coraciego oferuje przede wszystkim wzruszającą opowieść o przyjaźni i realizacji marzeń. Pełna niebezpieczeństw wyprawa jest jedynie środkiem do pokazania zmian, jakie mogą zajść w człowieku na skutek zetknięcia z innymi ludźmi. Tak przedstawiona nowa wersja "W 80 dni dookoła świata" będzie atrakcyjna zarówno dla najmłodszych, jak i nieco starszych widzów.