suchy96
Efekty specjalne na najwyższym poziomie, fabuła nudna, przewidywalna i czasem irytująca, ale całość spokojnie można było obejrzeć bez narzekania, że pieniądze wydane na bilet zostały zmarnowane. Nie mogło też zabraknąć prezydenta, który dzielnie zostaje ze swym prostym ludem, by pocieszać go w ostatnich chwilach (zanim to zabije ich spadający gmach, pękająca ziemia, czy też zaleje tsunami). Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo w filmach Emmericha zawsze musi być bohaterski prezydent, gdyby nie to, że ten sam jegomość ratował z córką (piękną i wrażliwą, a jakże..) dzieła sztuki, podczas gdy lud nie miał pojęcia o tym, co mu grozi. Przekłamanie za przekłamaniem. I trudno w zasadzie powiedzieć, że film powinien wzbudzić zachwyt, czy nie, ale zobaczyć go trzeba. Bo kto wie, co to będzie za kilka lat i czy prosty lud nie będzie w chwili globalnej katastrofy siedział niczego nie świadomy w kinie, czy czytał sobie recenzji filmu, gdy bogaci i jedynie sprawiedliwi planować będą ucieczkę. No, ale, to w końcu tylko film… a efekty specjalne po prostu trzeba obejrzeć.
Nie mogło też zabraknąć prezydenta, który dzielnie zostaje ze swym prostym ludem, by pocieszać go w ostatnich chwilach (zanim to zabije ich spadający gmach, pękająca ziemia, czy też zaleje tsunami). Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo w filmach Emmericha zawsze musi być bohaterski prezydent, gdyby nie to, że ten sam jegomość ratował z córką (piękną i wrażliwą, a jakże..) dzieła sztuki, podczas gdy lud nie miał pojęcia o tym, co mu grozi. Przekłamanie za przekłamaniem.
I trudno w zasadzie powiedzieć, że film powinien wzbudzić zachwyt, czy nie, ale zobaczyć go trzeba. Bo kto wie, co to będzie za kilka lat i czy prosty lud nie będzie w chwili globalnej katastrofy siedział niczego nie świadomy w kinie, czy czytał sobie recenzji filmu, gdy bogaci i jedynie sprawiedliwi planować będą ucieczkę. No, ale, to w końcu tylko film… a efekty specjalne po prostu trzeba obejrzeć.