Dziś przez naszą klase przebiegła mysz. Niby nic takiego, szare, malutkie zwierzątko nierobiące nikomu krzywdy. Zataakowała z pod biurka nauczycielki, chyba wyczuła u Jaśka kanapki; więc najkrótką drogą była droga obok rzędu dziewczyn, jak te nie wrzasneły, jak nie zaczeły biegać, chyba całe im życie przeleciało przed oczami. W końcu jedna z nich podbiegła i walneła mychę zeszytem, ze aż ta wylądowała u mnie na ławce. No i się patrzy na mnie. Zamurowało mnie, myślę dobra, pewnie mnie ugryzie i zachoruję. Czuję jak mi łzy napływają do oczu, ale myślę nie! Nie mogę, jestem w końcu najwiekszym kozakiem w klasie! Ale znów mi się krzyk tłumi w gardle, a ona się nadal patrzy na mnie swoimi malutkimi oczkami. Aż w końcu mnie olśniło, że mam jakieś resztki kanapki z plecaku, wyciągnąłem i jej dałem. To było takie romantyczne, zeby była kobietą pewnie byśmy wzieli ślub. Przepełniało mnie uczucie wewnętrznej radości. I już całe szczęście nie chciało mi sie płakać
Dziś przez naszą klase przebiegła mysz. Niby nic takiego, szare, malutkie zwierzątko nierobiące nikomu krzywdy. Zataakowała z pod biurka nauczycielki, chyba wyczuła u Jaśka kanapki; więc najkrótką drogą była droga obok rzędu dziewczyn, jak te nie wrzasneły, jak nie zaczeły biegać, chyba całe im życie przeleciało przed oczami. W końcu jedna z nich podbiegła i walneła mychę zeszytem, ze aż ta wylądowała u mnie na ławce. No i się patrzy na mnie. Zamurowało mnie, myślę dobra, pewnie mnie ugryzie i zachoruję. Czuję jak mi łzy napływają do oczu, ale myślę nie! Nie mogę, jestem w końcu najwiekszym kozakiem w klasie! Ale znów mi się krzyk tłumi w gardle, a ona się nadal patrzy na mnie swoimi malutkimi oczkami. Aż w końcu mnie olśniło, że mam jakieś resztki kanapki z plecaku, wyciągnąłem i jej dałem. To było takie romantyczne, zeby była kobietą pewnie byśmy wzieli ślub. Przepełniało mnie uczucie wewnętrznej radości. I już całe szczęście nie chciało mi sie płakać