prosze pomuzcie facetka od polaka chciala abym napisal . wyobraz sobie, ze odbywasz podroz o jakiej zawsze marzyles .opisz w formie dziennika dwa dni tej wyprawy
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
14.02
Jest bardzo zimno a ja ciągle idę w górę mam zamiar zdobyć Lodowy Szczyt, został mi jeszce 27 km. drogi ale wierze że dam radę w końcu to moje marzenie zawsze chciałem zdowyć ten szczyt więc sie nie poddam.
15.02
Jest coraz lepiej zostało mi tylko 11km. drogi i jestem szczęśliwy mam nadzieję że dotrę tam bez przeszkód teraz rozłożę namiot bo jestm wykończony.
16.02
Udało się zdobyłem Lodowy szczyt nareszcze mi się udało teraz wbiję tu moją własnoręcznie robioną flagę i mogę schodzić z powrotem.
Prosze naj;)
Dzień 1 (22 październik 2011r.)
Wyruszam. Wzystko jak na razie jest w porządku. Słońce świeci, niebo czyste. Jest wspaniale. Zawsze marzyłem o takiej wycieczce. Jedziemy już 5 godzin. Mijają one bardzo wolno. Słucham muzyki. Duchem jestem już tam, we Włoszech. Dojechałem. Jest przepięknie! To bardzo ładny kraj. Idę do hotelu. Otwieram...apartement cudowny. Wszystko jak z bajki. Najbardziej zafascynowało mnie okno. Wiem, to dziwne, ale widok przez nie zapiera dech w piersiach. Wychodzę na miasto. Nagle migneła mi w tłumie znajoma twarz...tak to był mój przyjaciel Robert. Przegadaliśmy pół dnia. Nastał wieczór. Włochy w nocy są jeszcze piekniejsze. Poszlismy do kina. Po seansie wróciłem do pokoju. Zasnałem. Byłem bardzo zmęczony.
Dzień 2 ( 23 październik 2011r.)
Wstałem wcześnie. Słońce jeszcze nie wstało. Zadzwoniłem do obsługi i zamówiem śniadanie do pokoju. Było pyszne. Ubrałem się. Wyszedłem na miasto. Pozwiedzałem oklicę. Było mi przykro, że kiedyś to się skończy. Siadłem w pobliskim parku na ławce. Siedziałem tak do południa. Wróciłem do hotelu. Zjadłem obiad. nagle zadzwonił telefon. Odebrałem. Był to mój przyjaciel Robert. Miał kłopoty. Nie zastanowiając się wziąłem kurtkę i wyszedłem. Nie wiedziałem nawet gdzie iśc. Przystanąłem. Pomyślałem chwilę. Pierwszym miejcem które przyszło mi na myśl był bar. Poszedłem tam. Miałem rację ! Okazało się, ze mój kumpel wcale nie miał kłootów. Wiedział, ze nie lubię takich miejsc więc zwabił mnie podstępem. Własciwie to nie miałem już wyjścia. Siadłem obok niego. Miną wieczór. Nastała noc. Jest północ wracam do hotelu. Nie miałem już sił na kolację. Wziałem prysznic. Siadłem na fotelu i patrzałem się w księżyc. Nawet nie wiem kiedy, zasnąłem.
liczę na naj;p