Prosze o pomoc dam naj.
Napisz opowiadanie fantasy, którego akcja rozgrywa sie w świecie robotów uzyj nedelogizmów.Prowadz dialog.
Bardzo prosze o szybką odpowiedz. Naprawde dam naj kto pierwszy mi pomoże,.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Praca "mojego pióra". Zastrzegam więc sobie prawo do ewentualnej publikacji (rofl). Osobiście dostałem za to 6-, minus za liczne błędy interpunkcyjne ( piszac na kompie nie lubie stawiac przecinkow). Jeżeli komuś zależy, to sobie je poprawi. ( nauczycielka zarzuciła mi też lipną końcówke , czyli że powinna być jakaś puenta etc. więc i to można sobie poprawić ( dopisać ).
?Cairne obudził się. Ziemia drżała, dziwnie rytmicznie, jakby w rytm kroków setek istot. Nie namyślał się długo, zarzucił na ramiona skórzany pancerz, w biegu porwał miecz ze stojaka i wypadł za drzwi. Wiedział co się dzieje, czekał na to od tygodni. Dokładnie wiedział co zrobić. Dosiadł konia, szara klacz pomknęła ku wzniesieniu, zza którego dobiegały uszu wojownika odgłosy dziesiątek bębnów i trąb. Rozejrzał się, na płaskowyżu na początku zauważył jedynie chmury kurzu, pyłu. Po chwili zaczęły się z niego wyłaniać postacie, każda jedna dzierżyła w dłoni miecz i tarczę w kolorze czerwieni. Twarzy nie poznawał.
"Coś tu mi nie pasuje"- pomyślał. Cofnął się za wzniesienie, by żadna z postaci nie zdołała go zauważyć, po czym pogalopował w stronę skał. Wdrapał się na najniższą z nich, przeskoczył na kolejną, aż znalazł się niemal na szczycie. Stąd widział doskonale. Setki rycerzy maszerowało po płaskowyżu w stronę przełęczy. Lecz na dumnie niesionych chorągwiach nie znajdował się biały tygrys, herb ziem na wschód od Wielkiej Rzeki, tylko czarny kruk.
Chłopak wiedział, że zdarzyło się coś nieprzewidzianego, lecz przeczuwał już w duchu, że nie mogło to być nic dobrego. Już kilka tygodni oczekiwał powrotu wojowników z jego wioski, gdyż wśród nich był i jego ojciec, i brat. Wygląda na to, że wojna nie potoczyła się tak jak się spodziewano. Cairne nie czekał długo, zeszedł na ziemię, dosiadł klaczy i postanowił wyruszyć do miasta. Jechał dzień cały, od wschodu do zachodu słońca. Galopował kamienistym traktem, pozwalając sobie tylko na dwie, godzinne przerwy, aby nie zamęczyć konia. Kiedy dotarł do oberży na przedmieściach, ledwie trzymał się na nogach, zapłacił więc karczmarzowi za nocleg, po czym z niego skorzystał. Obudziło go pianie koguta. Bez pośpiechu wstał, założył pancerz, przypasał miecz i dziękując oberżyście, wyszedł. Był piękny, słoneczny dzień, na nieboskłonie nie widać było ani jednej chmurki. Dosiadł więc chłopak swej klaczy, po czym rześko ruszył ku bramom miasta. Ogromne wrota zastał jednak zamknięte.
- Witajże strażniku! ? rozpoczął młodzian.
- Witajże młodzieńcze ? odpowiedział staruszek, gdyż wyglądał na nie mniej niż 50 lat ? Co was sprowadza do Cavern?
- Języka głownie zasięgnąć chciałbym. Informacji potrzebuję.
Bramy rozwarły się powoli, skrzypiąc zardzewiałymi zawiasami. Strażnik dodał :
- Więc jeżeli ino informacji szukacie, wstępujcie tedy tu, do nas ? wskazał palcem stróżówkę, w której widać było trzech zbrojnych, po czym dorzucił ? Wiedzy o tym co się na świecie dzieje ci u nas dostatek.:)