PEwnego słonecznego czerwcowego ranka wstałam wcześnie, gdzyż przez moje okno w pokoju wpadły promienie słoneczne. Po załużeniu szarej bluzy i zjedzeniu kilku gryzów kanapki, zostawiłam na stole w kuch nie kartke w kuchnie :Poszłam pobiegać - Madzia".
Jak zawsze wybrałam drogę koło szkoły, póżniej przez park, do osiedla. Miałam wrócić drogą koło kościoła. Lecz pogoda była taka pięna, a ludzi i tak było mało, więc biegłam dalej. Czułam wiatr we włosach i promienie na policzkach. Dobiegając już do lasu (miedzy osiedlem a kościołem) spostrzegłam koło kosza na plastik, mały drewniany koszyk, a z niego wystającą główkęszczeniaczka. Stanęłam w osłupieniu. Był tak piękny, że aż nierealny. Po chwili zadumy, podeszłąm bliżęj. Szczeniak patrzył na mnie swoimi wielkimi oczkami. Na jego obroży była przylepiona kartka z napisem: zaopiekuj się nim dobrze". Przeczytałam karteczkę jeszcze kilka razy. Dopiero wtedy do mnie dotarło. JAK ktoś mógł porzucić takiego malca!? Gdy spojrzała na szczeniaka, cała złośc jagby się gdzieś ulotniłą. Nie potrafiłma nie zabrać go ze sobą. W domu Położyłam go na dywanie w salonie. Szczeniak na początku był lekko zdezorientowany, ale już po chwili bawił się prędzlami przy dywaniku. Obiejżałam ponownie karteczke zastanawiąjąc się jak powiedziećo tym rodzicom. Pamiętam jak moja mam opowiadała mi o jej psie z zczasów młodści. Z mamą nie powinno byćproblemów, a tata kocha zwierzęta.W koszyku (tym w którym znalazłam psiaka) znalazłam też szotkę, miseczkę oraz dwie smycze. To było dziwne. Po chwile rodzice weszli do kuchni. Byłąm cała ropromienina, więc to ich trochę zmyliło i spojrzeli na mnie z zaciekawieniem. Wtedy odsunełąm się, żęby mogli zobaczyć psiaka w drugim pokojau. Pokochali go tak szybko jak ja. OD tego wydarzenia mineły 3 mieśiące. Szczeniak wabi się Szczęsiarz i od dziś staramy biegać się codziennie do miejsca w którym go znalazłam.
__________
To jak być jeszcze chchciała:
Kiedyś gdy biegłam koło osiedla, zatrzymał mnie staruszek Piróg. Często podczas moich "biegów" widywałam go wcześnie na łąwce koło bloku, wię wtedy ucinaliśmy sobie rozmowy. Powiedziałąm mu kiedyś że bardz che mieć psa, ale nie wiem czy znajdę dla niego czas. Piróg powiedział mi, żę jak bym miała psiaka, to bym go od razu pokochałą i nieroztawałą bym się z nim. Tera zprzyznaje mu rację. ALe najdziwniesze jest to żę gdy po 2 tygodniowym zadomowieniu ssię Szczęściaza w domu, staruszek spytał mi się jak piesek. Zdziwiło mnie to, bo mu o tym nie móiłąm. Gdy spytałąm się go skąd wie uśmiechnął się tylko i odszedł. Czyżby miał coś z tym wspólnego?
PEwnego słonecznego czerwcowego ranka wstałam wcześnie, gdzyż przez moje okno w pokoju wpadły promienie słoneczne. Po załużeniu szarej bluzy i zjedzeniu kilku gryzów kanapki, zostawiłam na stole w kuch nie kartke w kuchnie :Poszłam pobiegać - Madzia".
Jak zawsze wybrałam drogę koło szkoły, póżniej przez park, do osiedla. Miałam wrócić drogą koło kościoła. Lecz pogoda była taka pięna, a ludzi i tak było mało, więc biegłam dalej. Czułam wiatr we włosach i promienie na policzkach. Dobiegając już do lasu (miedzy osiedlem a kościołem) spostrzegłam koło kosza na plastik, mały drewniany koszyk, a z niego wystającą główkęszczeniaczka. Stanęłam w osłupieniu. Był tak piękny, że aż nierealny. Po chwili zadumy, podeszłąm bliżęj. Szczeniak patrzył na mnie swoimi wielkimi oczkami. Na jego obroży była przylepiona kartka z napisem: zaopiekuj się nim dobrze". Przeczytałam karteczkę jeszcze kilka razy. Dopiero wtedy do mnie dotarło. JAK ktoś mógł porzucić takiego malca!? Gdy spojrzała na szczeniaka, cała złośc jagby się gdzieś ulotniłą. Nie potrafiłma nie zabrać go ze sobą. W domu Położyłam go na dywanie w salonie. Szczeniak na początku był lekko zdezorientowany, ale już po chwili bawił się prędzlami przy dywaniku. Obiejżałam ponownie karteczke zastanawiąjąc się jak powiedziećo tym rodzicom. Pamiętam jak moja mam opowiadała mi o jej psie z zczasów młodści. Z mamą nie powinno byćproblemów, a tata kocha zwierzęta.W koszyku (tym w którym znalazłam psiaka) znalazłam też szotkę, miseczkę oraz dwie smycze. To było dziwne. Po chwile rodzice weszli do kuchni. Byłąm cała ropromienina, więc to ich trochę zmyliło i spojrzeli na mnie z zaciekawieniem. Wtedy odsunełąm się, żęby mogli zobaczyć psiaka w drugim pokojau. Pokochali go tak szybko jak ja. OD tego wydarzenia mineły 3 mieśiące. Szczeniak wabi się Szczęsiarz i od dziś staramy biegać się codziennie do miejsca w którym go znalazłam.
__________
To jak być jeszcze chchciała:
Kiedyś gdy biegłam koło osiedla, zatrzymał mnie staruszek Piróg. Często podczas moich "biegów" widywałam go wcześnie na łąwce koło bloku, wię wtedy ucinaliśmy sobie rozmowy. Powiedziałąm mu kiedyś że bardz che mieć psa, ale nie wiem czy znajdę dla niego czas. Piróg powiedział mi, żę jak bym miała psiaka, to bym go od razu pokochałą i nieroztawałą bym się z nim. Tera zprzyznaje mu rację. ALe najdziwniesze jest to żę gdy po 2 tygodniowym zadomowieniu ssię Szczęściaza w domu, staruszek spytał mi się jak piesek. Zdziwiło mnie to, bo mu o tym nie móiłąm. Gdy spytałąm się go skąd wie uśmiechnął się tylko i odszedł. Czyżby miał coś z tym wspólnego?