Potrzebuje pilnie na dzisiaj piosenek o chopinie z PODKŁADAMI
kormon11
Gdy po Łazienkach w dzień słoneczny spaceruję, To lubię czasem pod Chopina pomnik przyjść, I jakieś ciepło i nostalgię w sercu czuję, I jakaś rzewna nuta w głowie mojej brzmi.
Boonjur Monsieur!!! Pan taki dzisiaj zadumany, Jakiś liryczny z oczu Pana bije blask. Pan pewnie ciągle jest w Warszawie zakochany, Ona swym blaskiem przysłoniła Panu świat.
Tutaj w Łazienkach drogi Panie Fryderyku, Z uroczym wdziękiem zbiera Pan warszawski kurz, A kiedy zima śpi jak niedźwiedź w mateczniku, To Pana postać czule kryje śnieżny puch.
Może na spacer dziś pójdziemy przez Aleje, By móc podziwiać w blasku dnia Królewski Trakt. Niech słońce w oknach się przegląda, niech się śmieje, I niech warszawski nam we włosach hula wiatr.
Pan się uśmiecha, bo Pan wrócił do Warszawy I tu w Łazienkach już od dawna Pana dom. Czy Pan nadąża, czy Pan nadal jest ciekawy? Czy Pana nuty tak jak dawniej żywe są?
Niech Pan nie troska się o nuty i o sławę. Pana muzyka w naszych sercach wiecznie gra. To dzięki Panu świat spogląda na Warszawę, A Pana sława jak kobieta wdzięk swój ma.
0 votes Thanks 0
Paluusia
Za oknem deszcz Panie Chopinie - fortepian pana smutno gra Dawno wybaczył pan jesieni Że taki łzawy humor ma
Paryski bulwar zapłakany I Place Concorde, i Plac Pigalle Pól Elizejskich rude kasztany Czy pamiętają jak pan grał
A przecież Francja, przecież Paryż Mówią: to dla artystów raj Kwiaty na pana fortepianie Więdną tak szybko, niczym mgła
Myśli krzyczące jak gladiole Czasu człowieka wierny pies Pan dobrze wiedział - nigdy nie wyschnie Przez świat płynąca rzeka łez
Każdej jesieni deszcz jest inny I inne liście strąca wiatr A tylko smutek pana oczu - Panie Chopinie - wciąż ten sam Za oknem deszcz Panie Chopinie - fortepian pana smutno gra Dawno wybaczył pan jesieni Że taki łzawy humor ma Paryski bulwar zapłakany I Place Concorde, i Plac Pigalle Pól Elizejskich rude kasztany Czy pamiętają jak pan grał A przecież Francja, przecież Paryż Mówią: to dla artystów raj Kwiaty na pana fortepianie Więdną tak szybko, niczym mgła Myśli krzyczące jak gladiole Czasu człowieka wierny pies Pan dobrze wiedział - nigdy nie wyschnie Przez świat płynąca rzeka łez Każdej jesieni deszcz jest inny I inne liście strąca wiatr A tylko smutek pana oczu - Panie Chopinie - wciąż ten sam
To lubię czasem pod Chopina pomnik przyjść,
I jakieś ciepło i nostalgię w sercu czuję,
I jakaś rzewna nuta w głowie mojej brzmi.
Boonjur Monsieur!!! Pan taki dzisiaj zadumany,
Jakiś liryczny z oczu Pana bije blask.
Pan pewnie ciągle jest w Warszawie zakochany,
Ona swym blaskiem przysłoniła Panu świat.
Tutaj w Łazienkach drogi Panie Fryderyku,
Z uroczym wdziękiem zbiera Pan warszawski kurz,
A kiedy zima śpi jak niedźwiedź w mateczniku,
To Pana postać czule kryje śnieżny puch.
Może na spacer dziś pójdziemy przez Aleje,
By móc podziwiać w blasku dnia Królewski Trakt.
Niech słońce w oknach się przegląda, niech się śmieje,
I niech warszawski nam we włosach hula wiatr.
Pan się uśmiecha, bo Pan wrócił do Warszawy
I tu w Łazienkach już od dawna Pana dom.
Czy Pan nadąża, czy Pan nadal jest ciekawy?
Czy Pana nuty tak jak dawniej żywe są?
Niech Pan nie troska się o nuty i o sławę.
Pana muzyka w naszych sercach wiecznie gra.
To dzięki Panu świat spogląda na Warszawę,
A Pana sława jak kobieta wdzięk swój ma.
Panie Chopinie - fortepian pana smutno gra
Dawno wybaczył pan jesieni
Że taki łzawy humor ma
Paryski bulwar zapłakany
I Place Concorde, i Plac Pigalle
Pól Elizejskich rude kasztany
Czy pamiętają jak pan grał
A przecież Francja, przecież Paryż
Mówią: to dla artystów raj
Kwiaty na pana fortepianie
Więdną tak szybko, niczym mgła
Myśli krzyczące jak gladiole
Czasu człowieka wierny pies
Pan dobrze wiedział - nigdy nie wyschnie
Przez świat płynąca rzeka łez
Każdej jesieni deszcz jest inny
I inne liście strąca wiatr
A tylko smutek pana oczu -
Panie Chopinie - wciąż ten sam Za oknem deszcz Panie Chopinie - fortepian pana smutno gra Dawno wybaczył pan jesieni Że taki łzawy humor ma Paryski bulwar zapłakany I Place Concorde, i Plac Pigalle Pól Elizejskich rude kasztany Czy pamiętają jak pan grał A przecież Francja, przecież Paryż Mówią: to dla artystów raj Kwiaty na pana fortepianie Więdną tak szybko, niczym mgła Myśli krzyczące jak gladiole Czasu człowieka wierny pies Pan dobrze wiedział - nigdy nie wyschnie Przez świat płynąca rzeka łez Każdej jesieni deszcz jest inny I inne liście strąca wiatr A tylko smutek pana oczu - Panie Chopinie - wciąż ten sam