sttrawberry
Najukochańsza Koro!Od momentu Twojego zniknięcia, przeszywa mnie wielki ból. Jestem ogarnięta niewyobrażalnym cierpieniem. Nie jestem nawet w stanie wypowiedzieć, jak bardzo za Tobą tęsknię. Poszukiwałam choćby najmniejszego Twego śladu bez wytchnienia, nieustannie wierząc, iż w końcu Cię odnajdę. Moje sercejest nieukojone w żalu za Tobą, kochana córeczko, jednak muszę ciągle trwać przy nadziei, iż kiedyś me zapłakane oczy znowu Cię ujrzą. Lecz powoli zaczynam sobie uświadamiać ten straszliwy fakt i ulatuje gdzieś moja wiara na Twój powrót do mnie. Nie mogę pojąć, jak najdostojniejszy z bogów - Zeus, którego uważa się za dobrotliwego, mógł tak dotkliwie mnie zranić, odbierając Ciebie. W złości przeklęłam ziemię, aby nie mogła dawać już plonów. Niech każda istota pozna moją rozpacz, niech zazna tak wielkiego cierpienia, jakim ja zostałam doświadczona.Na koniec mego listu, pragnę Ci powiedzieć, iż kocham Cię miłością największą i nigdy nie wyrzucę Cię z mej pamięci. Przesyłam ucałowania.Twoja tęskniąca Matka
0 votes Thanks 1
sanosia123
Najdroższa Koro! (Elezuis) Od czasu potrwania pogrążąm się w smutku i ogarnia mnie głęboka boleść. Moja niesmierna tęsknota za Tobą nie zna granic. Szukałam Cię dniem i nocą, nie znając tchu ni wytchnienia. Rany na ciele piekły straszliwie, lecz ja w ciężkiej rozpaczy podążam dalej, byleby Cię ujrzeć, odnaleźć. Z każdą chwilą rośnie we mnie nadzieja, że się wkrótce zobaczymy, ale nie trwa to długo. W pewnej chwili uświadamiam sobie, co się stało i przestaję "bujać w obłokach". Nie rozumiem tego, jak Zeus, o którym mówi się, że jest taki dobry, mógł wyrządzić mi taką wielką krzywdę! Z gniewy rzuciłam klątwę na ziemię, żeby nie dawała plonów. Niech wszyscy cuerpią, tak jak ja teraz. Kończę już mój list i wiedz, że Cię bardzo kocham i nigdy o Tobie nie zapomnę. Całuję, Twoja stęskniona matka.
Od czasu potrwania pogrążąm się w smutku i ogarnia mnie głęboka boleść. Moja niesmierna tęsknota za Tobą nie zna granic. Szukałam Cię dniem i nocą, nie znając tchu ni wytchnienia. Rany na ciele piekły straszliwie, lecz ja w ciężkiej rozpaczy podążam dalej, byleby Cię ujrzeć, odnaleźć. Z każdą chwilą rośnie we mnie nadzieja, że się wkrótce zobaczymy, ale nie trwa to długo. W pewnej chwili uświadamiam sobie, co się stało i przestaję "bujać w obłokach". Nie rozumiem tego, jak Zeus, o którym mówi się, że jest taki dobry, mógł wyrządzić mi taką wielką krzywdę! Z gniewy rzuciłam klątwę na ziemię, żeby nie dawała plonów. Niech wszyscy cuerpią, tak jak ja teraz. Kończę już mój list i wiedz, że Cię bardzo kocham i nigdy o Tobie nie zapomnę.
Całuję,
Twoja stęskniona matka.
mysle ze pomogłem:)