Ania - 20-letnia wnuczka Haliny i Franka postanowiła zrobić prezent swoim dziadkom i kupiła im dwa bilety na wycieczkę do do Londynu. Z radością pognała by wręczyć upominek jubilatom. Ania: Babciu, dziadku, to z okazji waszej 40 rocznicy ślubu. Tak się cieszę, że przeżyliście ze sobą tyle wspaniałych lat, choć czasem jak każdy mieliście małe sprzeczki. Halina: Ojej, a co to? - z zaciekawieniem zaglądając do koperty Anna: To bilety dla ciebie i dla taty do Londynu. Lecicie do Anglii! ;) Franek z niepokojem spogląda w stronę swojej żony. Halina: Aleeeż...wnusiu nie trzeba było. Ania: Oczywiście że trzeba było. Oboje nigdy w życiu nie byliście za granicą, więc kiedyś należało to zmienić. Nigdy na nic nie jest za późno. Wylatujecie za tydzień o 13. Franek: Ale Anno jak ty sobie to wyobrażasz? Ja i babcia sami w takim obcym świecie? Anna: O tym też pomyślałam. Załatwiłam wam również przewodnika. Co prawda nie umie on perfekt języka polskiego, ale na pewno jakoś się dogadacie. Ja muszę już lecieć. Jeszcze raz gratuluję i wszystkiego najlepszego! (Anna wychodzi.) Halina: No Franek co my teraz zrobimy? Franek: No cóż Halinko... Może jakoś sobie poradzimy. Nie martw się. Dużo razem przeżyliśmy. Poradzimy sobie i tym razem.
Godz. 11;00 Tydzień później... Halina: Ubrania, kapcie, szelki wziąłeś? Franek: Tak tak. Wszystko mam H; To dobrze. Szybko szybko zaraz wychodzimy.
Londyn
H: Halo.. tak wnusiu. Dotarliśmy cali i zdrowi. Tu jest bardzo pięknie. Dziękuję ci bardzo za ten wspaniały prezent... Co? Gdzie jest tata? Wiesz w tym naszym mieszkaniu był tylko prysznic, a gdy dziadek wyszedł na korrytarz, na jednych z drzwi zobaczył tabliczkę, na której było napisane I wanna to everything be clean as before as. Thank you. Mark. Zrozumiał tylko jedno słowo "wanna", więc poszedł się umyć...
może być jak bacia z dziadkiem szukają swojej wnyczki w dyskotece. Np. w LA. ?
Ania - 20-letnia wnuczka Haliny i Franka postanowiła zrobić prezent swoim dziadkom i kupiła im dwa bilety na wycieczkę do do Londynu. Z radością pognała by wręczyć upominek jubilatom.
Ania: Babciu, dziadku, to z okazji waszej 40 rocznicy ślubu. Tak się cieszę, że przeżyliście ze sobą tyle wspaniałych lat, choć czasem jak każdy mieliście małe sprzeczki.
Halina: Ojej, a co to? - z zaciekawieniem zaglądając do koperty
Anna: To bilety dla ciebie i dla taty do Londynu. Lecicie do Anglii! ;)
Franek z niepokojem spogląda w stronę swojej żony.
Halina: Aleeeż...wnusiu nie trzeba było.
Ania: Oczywiście że trzeba było. Oboje nigdy w życiu nie byliście za granicą, więc kiedyś należało to zmienić. Nigdy na nic nie jest za późno. Wylatujecie za tydzień o 13.
Franek: Ale Anno jak ty sobie to wyobrażasz? Ja i babcia sami w takim obcym świecie?
Anna: O tym też pomyślałam. Załatwiłam wam również przewodnika. Co prawda nie umie on perfekt języka polskiego, ale na pewno jakoś się dogadacie. Ja muszę już lecieć. Jeszcze raz gratuluję i wszystkiego najlepszego!
(Anna wychodzi.)
Halina: No Franek co my teraz zrobimy?
Franek: No cóż Halinko... Może jakoś sobie poradzimy. Nie martw się. Dużo razem przeżyliśmy. Poradzimy sobie i tym razem.
Godz. 11;00 Tydzień później...
Halina: Ubrania, kapcie, szelki wziąłeś?
Franek: Tak tak. Wszystko mam
H; To dobrze. Szybko szybko zaraz wychodzimy.
Londyn
H: Halo.. tak wnusiu. Dotarliśmy cali i zdrowi. Tu jest bardzo pięknie. Dziękuję ci bardzo za ten wspaniały prezent... Co? Gdzie jest tata? Wiesz w tym naszym mieszkaniu był tylko prysznic, a gdy dziadek wyszedł na korrytarz, na jednych z drzwi zobaczył tabliczkę, na której było napisane I wanna to everything be clean as before as. Thank you. Mark.
Zrozumiał tylko jedno słowo "wanna", więc poszedł się umyć...