Wakacje spędziłam bardzo ciekawie. Już w czerwcu pojechałam do kuzynki Gośki, która mieszkała w Turku. Pogoda nam dopisywała. Codziennie chodziłysmy na długie spacery i dużo czasu spędzałysmy na działce. Cały wolny czas wypełniała nam zabawa. Mimo tych wszystkich rozrywek pobytu u kuzynki nie wspominam z przyjemnością. Może dlatego, że cały czas tęskniłam za rodziną. Niestey wszystko kiedys się kończy i wróciłam do domu.
Po kilku samotnie spędzonych dniach zaczęło mi się nudzić. Na szczęscie w lipcu przyjechała do nas ciocia z wujkiem i kuzynem. Zaproponowała nam wspólny wyjazd do Dulska. Oczywiście, zgodziłam się.Było tam bardzo miło - najwięcej czasu spędzałam na grze w piłkę i kąpałam się w rzeczce obok gospodarstwa. Po dwóch tygodniach wróciłam do domu bardzo zadowolona. Jednak te dwa wyjazdy nie utkwiły Ance w pamięci tak, jak jeden dzień w Przeworsku.
Na początku sierpnia pojechałam z mamą do Szczecina, skad ciotka zabrała nas do Przeworska. Czas spędziłam tam z kuzynkam, Kamilą i Agnieszką. Dzień, który miał mi najbardziej utkwić w pamięci był słoneczny i ciepły. Około godziny siódmiej rano Kamila obudziła mnie i poprosiła, żebym pomogła im nakarmić kury. Wychodząc zza szopy usłyszałysmy głośnie gęganie gęsi.
- Dlaczego te gęsi są takie zdenerwowane? - zapytałam
- Nie wiem, chodźmy zobaczyć - odpowiedziała Agnieszka.
Gdy wyszłysmy za bramę, nagle zdziwione zobaczyłysmy dwóch mężczyzn na pięknych koniach. Jechali w nasza stronę, więc szybko pobiegłysmy powiedzieć o tym cioci. W chwilę potem zabawę przerwał nam jazgot psów. Zza szopy wyjechali panowie, których widziałysmy przedtem. Okazało się, że byli to znajomi cioci i wujka. Zsiedli z koni i uwiązali je przy płocie. Gdy goście poszli oglądać dom, zapytałam cioci:
- Znam głos jednego z tych panów, kto to jest?
A ciocia na to:
- Czyżbyś go nie poznała? To Piotr Fronczewski.
Zdziwiłam się słysząc te słowa, bo nie wiedziałam, jakim sposobem ten znany i lubiany aktor mógł się tu znaleść. Wtedy ciocia powiedziała mi, że pan Piotr spędzawakacje z całą swoją rodziną w pobliskiej stadninie. Po raz pierwszy spotkałam sławną osobę i zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.
Opowiadanie:Pewnego wiosennego ranka postanowiłem wybrać się do parku. Postanowiłem pojechać rowerem więc szybko się ubrałem, umyłem i nie jedząc śniadania wybieglem/am szybko z domu.
Jechałem przed siebie aby jak najszybciej dotrzeć na miejsce, gdyż chciałem/am spotkać się z przyjaciółmi.
Niespodziewanie pod koła podbiegła mi jakaś szara postać. Serce gwałtownie mi zabiło, nie wiedzac co robic zsiadłem z roweru i zobaczyłem przed sobą chłopca, nastolatka o czarnych włosach, zielonych oczach średniego wzrostu. Schyliłem się,a pomagając mu wstać spytałem czy nic mu nie jest, on przerażony patrzal mi głeboko w oczy nic nie odpowiadając. W końcu podał mi rękę przedstawiając się iż ma na imię Czarek. Był strasznie poobijany. Spytałem dlaczego się tak spieszył że biegł nie patrząc czy nic nie jedzie. On oznajmił mi że ma zajęcia w naszej szkole, a właśnie sie tu przeprowadził i nie chce sie spóźnić na pierwsze zajęcia. Raptem przyszła mi do głowy myśl-aby lepiej się poznać zdecydowałem się pójść z nim do szkoły i zaczekać aż zaczną się moje zajęcia. Szliśmy prowadząc rower nieustannie rozmawiając. Az trudno uwierzyć ile miałem z nim wspólnych tematów czy zainteresowań. Wymieniliśmy się telefonami i innymi informacjami. Ciężko było nam się rozstać po dotarciu do szkoły. Po upływie 2 tyg. zdałem sobie sprawę iż o mały włos nie zrobiłbym krzywdy mojemu najlepszemu przyjacielowi jakim jest dzisiaj Czarek. Cały czas z uśmiechem na ustach wspominami okoliczności w jakich się poznaliśmy i mimo tego iż były one tak nieprzyjemne i niebezpieczne cieszymy sie że mogliśmy się zaprzyjaźnić.
Wakacje spędziłam bardzo ciekawie. Już w czerwcu pojechałam do kuzynki Gośki, która mieszkała w Turku. Pogoda nam dopisywała. Codziennie chodziłysmy na długie spacery i dużo czasu spędzałysmy na działce. Cały wolny czas wypełniała nam zabawa. Mimo tych wszystkich rozrywek pobytu u kuzynki nie wspominam z przyjemnością. Może dlatego, że cały czas tęskniłam za rodziną. Niestey wszystko kiedys się kończy i wróciłam do domu.
Po kilku samotnie spędzonych dniach zaczęło mi się nudzić. Na szczęscie w lipcu przyjechała do nas ciocia z wujkiem i kuzynem. Zaproponowała nam wspólny wyjazd do Dulska. Oczywiście, zgodziłam się.Było tam bardzo miło - najwięcej czasu spędzałam na grze w piłkę i kąpałam się w rzeczce obok gospodarstwa. Po dwóch tygodniach wróciłam do domu bardzo zadowolona. Jednak te dwa wyjazdy nie utkwiły Ance w pamięci tak, jak jeden dzień w Przeworsku.
Na początku sierpnia pojechałam z mamą do Szczecina, skad ciotka zabrała nas do Przeworska. Czas spędziłam tam z kuzynkam, Kamilą i Agnieszką. Dzień, który miał mi najbardziej utkwić w pamięci był słoneczny i ciepły. Około godziny siódmiej rano Kamila obudziła mnie i poprosiła, żebym pomogła im nakarmić kury. Wychodząc zza szopy usłyszałysmy głośnie gęganie gęsi.
- Dlaczego te gęsi są takie zdenerwowane? - zapytałam
- Nie wiem, chodźmy zobaczyć - odpowiedziała Agnieszka.
Gdy wyszłysmy za bramę, nagle zdziwione zobaczyłysmy dwóch mężczyzn na pięknych koniach. Jechali w nasza stronę, więc szybko pobiegłysmy powiedzieć o tym cioci. W chwilę potem zabawę przerwał nam jazgot psów. Zza szopy wyjechali panowie, których widziałysmy przedtem. Okazało się, że byli to znajomi cioci i wujka. Zsiedli z koni i uwiązali je przy płocie. Gdy goście poszli oglądać dom, zapytałam cioci:
- Znam głos jednego z tych panów, kto to jest?
A ciocia na to:
- Czyżbyś go nie poznała? To Piotr Fronczewski.
Zdziwiłam się słysząc te słowa, bo nie wiedziałam, jakim sposobem ten znany i lubiany aktor mógł się tu znaleść. Wtedy ciocia powiedziała mi, że pan Piotr spędzawakacje z całą swoją rodziną w pobliskiej stadninie. Po raz pierwszy spotkałam sławną osobę i zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.
Opowiadanie:Pewnego wiosennego ranka postanowiłem wybrać się do parku. Postanowiłem pojechać rowerem więc szybko się ubrałem, umyłem i nie jedząc śniadania wybieglem/am szybko z domu.
Jechałem przed siebie aby jak najszybciej dotrzeć na miejsce, gdyż chciałem/am spotkać się z przyjaciółmi.
Niespodziewanie pod koła podbiegła mi jakaś szara postać. Serce gwałtownie mi zabiło, nie wiedzac co robic zsiadłem z roweru i zobaczyłem przed sobą chłopca, nastolatka o czarnych włosach, zielonych oczach średniego wzrostu. Schyliłem się,a pomagając mu wstać spytałem czy nic mu nie jest, on przerażony patrzal mi głeboko w oczy nic nie odpowiadając. W końcu podał mi rękę przedstawiając się iż ma na imię Czarek. Był strasznie poobijany. Spytałem dlaczego się tak spieszył że biegł nie patrząc czy nic nie jedzie. On oznajmił mi że ma zajęcia w naszej szkole, a właśnie sie tu przeprowadził i nie chce sie spóźnić na pierwsze zajęcia. Raptem przyszła mi do głowy myśl-aby lepiej się poznać zdecydowałem się pójść z nim do szkoły i zaczekać aż zaczną się moje zajęcia. Szliśmy prowadząc rower nieustannie rozmawiając. Az trudno uwierzyć ile miałem z nim wspólnych tematów czy zainteresowań. Wymieniliśmy się telefonami i innymi informacjami. Ciężko było nam się rozstać po dotarciu do szkoły. Po upływie 2 tyg. zdałem sobie sprawę iż o mały włos nie zrobiłbym krzywdy mojemu najlepszemu przyjacielowi jakim jest dzisiaj Czarek. Cały czas z uśmiechem na ustach wspominami okoliczności w jakich się poznaliśmy i mimo tego iż były one tak nieprzyjemne i niebezpieczne cieszymy sie że mogliśmy się zaprzyjaźnić.