PLISSSSSSSSSS MAM TO ZADANIE NA JUTRO
JEST TO FRAGMENT TEKSTU PT DUCH JOANNY CHMIELEWSKIEJ W KSIĄZCE SWOIMI SŁOWAMI 1 GIMNAZJUM str.109-110
PODAJE WAM FRAGMENT JAKI JEST W KSIĄŻCE
Duch migotał srebrzyście przed lustrem, oświetlony blaskiem księżyca. Ze straszliwą
wyrazistością Tereska dostrzegła nagle różnicę pomiędzy omawianiem tych kwestii w
widnym pomieszczeniu i w licznym towarzystwie, a oglądaniem go samotnie, w widmowo
oświetlonej komnacie. Stała w kamiennym bezruchu, bez tchu wpatrzona w zjawę, odbijającą
się w dwóch trzecich lustra, aż do chwili kiedy biała postać zafalowała gwałtowniej i znikła.
Wówczas złapała oddech, odwróciła się i wybiegła z sali balowej.
— Rychło w czas! — powiedział gniewnie Zygmunt. — Produkowałaś ten magnetofon,
czy co? Dawno umilkło!
Tereska położyła magnetofon na kuchennym stole.
— Widziałam go — powiedziała, nie kryjąc emocji. — Pokazał się tak samo, przed
lustrem. Ten dolny kawałek ma w nosie.
— Jest tam jeszcze? — zainteresował się gwałtownie Januszek, odsuwając krzesło.
— Nie, znikł. Zresztą nie wiem, może wrócił…
Januszek zerwał się i popędził na górę. Tereska usiadła na jego miejscu.
— Słuchajcie — rzekła z przejęciem — on nie chodzi na nogach…
— A co, widziałaś nogi? — zainteresował się z kolei Zygmunt, czyniąc ruch, jakby też
chciał się zerwać.
— Coś ty, jakie nogi? Gdzieś ty widział ducha z nogami?!
— Właśnie myślałem, że ma i chciałem zobaczyć…
— Nie ma żadnych nóg, mam na myśli, że on się nie posuwa, tylko wyrasta z podłogi i w
podłogę się chowa. Rozumiesz, nie przemieszcza się poziomo…
— Tylko pionowo. Owszem, mnie też się tak wydawało. Nie przesuwa się, tylko znika
jakby w dół. W podłogę.
— To znaczy, że w tym zamku grasuje pionowy duch — stwierdziła jadowicie Okrętka. —
Zdaje się, że zaczynacie bredzić…
Zygmunt, nie zważając na nią, nadal zastanawiał się nad kwestią pionowości ducha.
— I wyrasta tak samo, w pionie. Ale Januszek mówi, że się rzucił… Ale z drugiej strony
przede mną uciekał tą pionową metodą, tu znikł, a tam się pojawił…
— Przełazi pod podłogą…
— Cholera go wie, może i przełazi. Może należałoby jednak zbadać tę posadzkę…
— Czy teraz zaczniemy zrywać ocalałe zabytkowe płyty? — spytała sucho Okrętka. —
Może lepiej od razu wysadzić to wszystko w powietrze?
— Czekajcie, jeszcze coś! — przerwała niecierpliwie Tereska. — Te dźwięki…
Przyłożyłam ucho, wiecie, to wygląda, jakby brzęczało w słupie!
— W jakim słupie?
— No w tym, tutaj, w środku klatki schodowej…
— Wykluczone! — zaprotestował stanowczo Zygmunt. — To jest słup konstrukcyjny i
przypadkiem wiem, że na nim opiera się cała klatka schodowa. Musi być solidny, mowy nie
ma o żadnych atrapach, nie może być pusty w środku. A nawet gdyby, to co? Duch siedzi na
dachu i opuszcza na dół łańcuchy na sznurku? To co to jest, duch kominiarza?
— Nie wiem. Rozłupałabym ten słup.
— Matko Boska — powiedziała Okrętka ze zgrozą.
Januszek wrócił z sali balowej niezadowolony, bo zmarzł niepotrzebnie. Ducha nie
widział. Skłonny był wziąć udział we wszystkich przedsięwzięciach, dających szansę
rozwikłania tajemnicy. Z zapałem godził się na zrywanie płyt, rozłupywanie słupa, a nawet na
wysadzenie zamku w powietrze.
— Ale w powietrze to dopiero ostatniego dnia — zastrzegł się. — Musimy gdzieś
mieszkać, a na dworze za zimno…
I MAM TAKIE ZADANIA
1.NAPISZ JAK WYGLĄDAŁ DUCH KTÓREGO ZOBACZYŁA BOHATERKA
2.WYMYŚL I ZAPISZ W FORMIE OPOWIADANIA (10-15zdań) dalszy ciag histori
PROSZE O DOBRA ODPOWIEDZ DAJE NAJJ BARDZO DUZO PUNKTOW!!!!
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
1. Zjawa odbijała się w dwóch trzecich lustra, nie miał nóg, wyrasta z podłogi i się chowa.
2. Z czasem dzieci doszły do porozumienia, że jednak zburzą budynek. Rozmyślały bardzo długo, jak to zrobić. Wymyśliły jednak, że go wysadzą. Po rozmyślaniach wiele razu nastawał je duch, aż w końcu nadeszła owa chwila. Dzieci wysadziły dom, a po duchu słuch zaginął. Bohaterowie byli z tego bardzo zadowoleni. Przytaczała je również myśl, że nie mają gdzie mieszkać. Dzieci długo chodziły po mieście bez celu. Pewnego dnia, gdy szły ulicą, to jeden struszek postanowił zaproponować im wspólny dom. Dzieci bez zastanowienia zgodziły się, na zamieszkanie ze staruszkiem. Byłe pełne obaw, bo bały się, że ponownie może nawiedzić je duch.