!!!!!!!!!!!!!PILNE!!!!!!!!!
Napisz opowiadanie z dialogiem , ktorego główny bohater przyjmuje siebie z miłością , ale bez prawdy.
Z góry dzieki za wszystkie odp ;) Jeśli bedzie poprawnie daje naj;)
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Aa, teraz chyba rozumiem. Sorki, jeśli jest coś źle, ale sama się śpieszę.
Szłam niedawno do babci przez opustoszoną część miasta, gdzie świat wydawał się zatrzymać, a czas nie płynąć. Miałam wtedy jesienną chandrę, a szare chmury nad niebem na pewno nie sprzyjały mojemu nastrojowi.
Gdy wreszcie doszłam, odetchnęłam z ulgą. Wytarłam buty w wycieraczkę i nacisnęłam guzik. Po chwili otworzyła mi rozpromieniona babcia, która nie wydawała się przejmować tym przygnębiającym światem dookoła.
- Mam dla ciebie niespodziankę, Izuniu. Już, już, zdejmuj buciki, szybciutko.
Miałam nadzieję, że to będzie coś naprawdę wartościowego, co wyleczy mnie ze smutku. Do przedpokoju przyszła dziewczyna na oko w moim wieku. Miała na wiśniowe włosy kolorowane w miejscami jakąś fioletową pianką, w uszach pełno kolczyków (a jeden to nawet w nosie i w wardze) czerwoną bluzkę w granatowe paski, żółtą spódniczkę, porwane, grafitowe rajstopy, a na nogach futrzane, fioletowe lagwarmersy. A była wymalowana jak nie wiem co. Założę się, że klaun ją malował. Och, nie miałam ochoty na żadne znajomości.
- Hejka. - przywitała mnie "ta" dziewczyna.
Przez krótką chwilę poczułam się lepiej, bo jej głos tak bardzo mnie rozśmieszył. Miałam wrażenie, że mówiła przez nos. Potem jednak posmutniałam. Po co mi ona? Kto to? Sekundy mijały, a ja milczałam.
- Izuniu... - nalegała babcia.
- Babciu, co ona tu robi? Kto to u licha jest?!
- Izuniu! To wnuczka mojej nowej sąsiadki. Przyprowadziłam Dagmarę, żebyście się pobawiły.
Ach, więc tak ma na imię ten klaun w wersji żeńskiej.
- Hej. - powiedziałam sucho.
- Pójdę Wam zrobić kompot, dziewczynki. Izuniu, zaprowadź Dagmarę do morelowego pokoiku na górze. Zaprowadziłam posłusznie.
- Co chcesz robić, skoro tu jesteś?
- Możemy pogadać. - odparła rozpierając się nieproszona w ulubionym fotelu babci.
- Ach. O czym chcesz "pogadać"? - przedrzeźniłam ją.
- Powiem Ci jakie moje życie jest fantastyczne!
O, cho! Pewnie! Niech ona sobie pogada, a ja poudaję, że słucham...
- O czym myślisz? - zapytała krzywiąc twarz w szyderczym uśmiechu.
O tym, że jesteś głupia.
- Aaa tak, o niczym.
- Moje życie jest fantastyczne ponieważ: - zmieniła temat - od kilku lat gram w teatrze, serialach i filmach!
- Jakich?
Fakt, trochę mnie zainteresowała tą śmiałą "przechwałką".
Opowiedziała mi wtedy o tym, że została wzięta za jakąś bardzo znaną modelkę (Kate Moss?) gdy była w Los Angeles razem z bogatym tatą.
- Myśleli, że Kate się przefarbowała! - zaśmiała się głupio.
- Yhmm... Nie żebym zwracała Ci uwagę, ale czy masz... ymm... wymiary modelki? - popatrzyłam na nią. Jeśli mam być szczera, miała bardzo grube uda i łydki, lekko odstający brzuch, a wysoka, owszem, była, ale zastanawiałam się czy to nie przypadkiem zasługa lagwarmersów.
- No pewnie, popatrz na moją figurę! - wstała i się przeciągnęła. - Sądzę, że Ty nigdy nie będziesz takiej mieć, ale zawsze możesz poćwiczyć.
Popatrzyłam na siebie. Jeśli mam być szczera, byłam ładniejsza od niej. I z tuszy, i z twarzy... Może nie byłam pięknością, ale ładniejsza byłam... Tak mi się przynajmniej wydaje... Zależy od opinii.
- Kiedy zrobiłaś sobie te wszystkie dziurki? - zapytałam.
- Niedawno. Wiesz, jakie to modne? Wszyscy mi zazdroszczą! Dziewczyny pytają, jak ja to robię, że tak ogólnie wyglądam, a w zaproszeniach na dyskotekę mogę do woli przebierać. - odparła.
- Naprawdę? Nie wierzę Ci...
- To dla tego, że jesteś zazdrosna! - zdenerwowała się i wybiegła z pokoju.
Tylko się uśmiechnęłam...