Pewnego razu w szkole usiadłam z przyjaciółką Magdą podczas zajęć przyrody, z których nie jestem najlepsza. Nauczycielka wtem zaczęła wyszukiwać jakiejś osoby do odpowiedzi. Wylosował się niestety mój numerek. Wstałam więc i czekałam na pytania. Pani powiedziała, że kto będzie podpowiadał - dostanie jedynkę. Po chwili ciszy zaczęła zadawać skomplikowane pytania. Kiedy powiedziałam, że nie było mnie przez tydzien w szkole, ona odpowiedziała, że ją to nie obchodzi i powinnam spisać od kogoś lekcje. (Zrobiłam to! -_- ) Byłam oburzona. No więc powtórzyła pytanie. Stałam i patrzałam na ławkę, aż się zaczerwieniłam. Magda, która na szczęście jest moją przyjaciółką zakryła usta ręką podpierając ją łokciem na ławce. Zaczęła podpowiadać. Pani zdziwiona zadała mi mnóstwo pytań. Czasem robiłam błędy udawając, że mimo znana mi była odpowiedź od towarzyszki obok, ale nie chciałam, aby nauczycielka się dowiedziała. W końcu zakończyło się czwórką z plusem.Po przerwie bardzo dziękowałam przyjaciółce.
Gdy szłyśmy sobie korytarzem pełnym małych dzieci, po chwili zchodziłyśmy schodami w dół drogą na stołówkę szkolną. Nagle jeden chłopak biegł tak szybko, że przewrócił mnie ze schodów i poleciałam w dół. Złamałam rękę. Magda oczywiście okrzyczała bardzo chłopaka, który bez świadomości pobiegł dalej. Mało osób dorosłych było w pobliżu, same maluchy! Więc pobiegła po szmatkę, abym się nie wykrwawiła. Opatrzyła ranę i pobiegła bardzo szybko po jakiegoś nauczyciela będącego najbliżej. Wołała pomocy. No i w ten sposób mnie uratowała.
Rok później zdażyła się podobna sytuacja, lecz gorsza. Poszłyśmy po szkole do domu, lecz przy samym terenie jest ulica. My powoli idziemy i nagle ze skrzyżowania wyjechał wariat drogowy. Potrącił mnie i uderzyłw zaparkowany samochód. Byłam nie przytomna - jak opowiadała moja przyjaciółka - ale miałyśmy w szkole kurs pierwszej pomocy (i to nie raz!) . Było gorąco. Spełniła wszystkie potrzebne czynności! Dostała nagrodę od prezydenta miasta i wartościową nagrodę oraz dyplom od naszej szkoły. Mimo tego, że przez ponad miesiąc kulałam, to przeżyłam dzięki niej.
Zawsze, kiedy podtrzebowałam pomocy, nie wahała się, aby mi udzielić pomocy, nawet w najtrudniejszych chwilach, zawsze mnie broniła. To prawdziwy dowód przyjaźni!
Trochę się rozpisałam, ale nie brałam z internetu. Mam nadzieję, że pomogłam. Możesz zrobić też pracę na podstawie tego, co napisałam. Pozdrawiam .
Pewnego razu w szkole usiadłam z przyjaciółką Magdą podczas zajęć przyrody, z których nie jestem najlepsza. Nauczycielka wtem zaczęła wyszukiwać jakiejś osoby do odpowiedzi. Wylosował się niestety mój numerek. Wstałam więc i czekałam na pytania. Pani powiedziała, że kto będzie podpowiadał - dostanie jedynkę. Po chwili ciszy zaczęła zadawać skomplikowane pytania. Kiedy powiedziałam, że nie było mnie przez tydzien w szkole, ona odpowiedziała, że ją to nie obchodzi i powinnam spisać od kogoś lekcje. (Zrobiłam to! -_- ) Byłam oburzona. No więc powtórzyła pytanie. Stałam i patrzałam na ławkę, aż się zaczerwieniłam. Magda, która na szczęście jest moją przyjaciółką zakryła usta ręką podpierając ją łokciem na ławce. Zaczęła podpowiadać. Pani zdziwiona zadała mi mnóstwo pytań. Czasem robiłam błędy udawając, że mimo znana mi była odpowiedź od towarzyszki obok, ale nie chciałam, aby nauczycielka się dowiedziała. W końcu zakończyło się czwórką z plusem.Po przerwie bardzo dziękowałam przyjaciółce.
Gdy szłyśmy sobie korytarzem pełnym małych dzieci, po chwili zchodziłyśmy schodami w dół drogą na stołówkę szkolną. Nagle jeden chłopak biegł tak szybko, że przewrócił mnie ze schodów i poleciałam w dół. Złamałam rękę. Magda oczywiście okrzyczała bardzo chłopaka, który bez świadomości pobiegł dalej. Mało osób dorosłych było w pobliżu, same maluchy! Więc pobiegła po szmatkę, abym się nie wykrwawiła. Opatrzyła ranę i pobiegła bardzo szybko po jakiegoś nauczyciela będącego najbliżej. Wołała pomocy. No i w ten sposób mnie uratowała.
Rok później zdażyła się podobna sytuacja, lecz gorsza. Poszłyśmy po szkole do domu, lecz przy samym terenie jest ulica. My powoli idziemy i nagle ze skrzyżowania wyjechał wariat drogowy. Potrącił mnie i uderzyłw zaparkowany samochód. Byłam nie przytomna - jak opowiadała moja przyjaciółka - ale miałyśmy w szkole kurs pierwszej pomocy (i to nie raz!) . Było gorąco. Spełniła wszystkie potrzebne czynności! Dostała nagrodę od prezydenta miasta i wartościową nagrodę oraz dyplom od naszej szkoły. Mimo tego, że przez ponad miesiąc kulałam, to przeżyłam dzięki niej.
Zawsze, kiedy podtrzebowałam pomocy, nie wahała się, aby mi udzielić pomocy, nawet w najtrudniejszych chwilach, zawsze mnie broniła. To prawdziwy dowód przyjaźni!
Trochę się rozpisałam, ale nie brałam z internetu. Mam nadzieję, że pomogłam. Możesz zrobić też pracę na podstawie tego, co napisałam. Pozdrawiam .