Jak by co to jest wymyślona ''przygoda na urodzinach''
Opowiem o mojej przygodzie w górach, która działa się na początku kakacji 2012r. Pojechałem tam na obóz z grupą moich rówieśników. A więc zaczynam... Pewnego ranka w moje urodziny obudziła mnie mama. Było bardzo wcześnie, a mama powiedziała z zadowoleniem, abym się szykował. Na początku nie rozumiałem, co mama planuje. Po chwili, gdy już byłem ubrany i gotowy do wyjścia, rodzice złożyli mi życzenia i wręczyli drobny prezent. Powiedziałem: -Cieszę się, że pamiętaliście o moich urodzinach. Dziękuję za prezent. – powiedziałem. -Ale po co miałem się szykować? – spytałem rodziców. -Wyjedziemy z domu to zobaczysz. – odpowiedziała nagle mama. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Po przebyciu 25 kilometrów tata powiedział, że już dojeżdżamy. Nagle wjechaliśmy w nieznane mi miejsce. Zatrzymaliśmy się i wysiedliśmy. Zobaczyłem dużą grupkę dziocie i wielki dwu-piętrowy autokar. Tata otworzył drzwi bagażnika naszego samochodu. Wyjął z niego dwie wielkie podpisane moim imieniem i nazwiskiem wielkie torby, które włożył do bagażnika autokaru, gdzie znajdowały się także torby innych dzieci. Tata pokazał mi bliżej moje torby i powiedział, żebym pamiętał, które są moje. Dodatkowo moja mama podała mi mały plecaczek, w którym znajdowały się: kanapki, słodycze i picie. Domyślałem się, że jadę na jakąś dłuższą wycieczkę. Nie wiedziałem jednak w jakie miejsce i jak daleko od domu. W pewnym momencie z mikrofonem w ręku pojawił się przed nami pewien pan. Gdy się przedstawił, okazało się, że będzie naszym przewodnikiem na wycieczce wa górach. W tym momencie dowiedziałem się wszystkiego; tego, że jadę na wycieczkę w góry wspaniale wyposażonym autokarem z moimi miłymi rówieśnikami. Pan przewodnik powiedział nam wszystko dokładnie; trasę wycieczki, na ile jedziemy oraz kogo spotkamy na miejscu. Powiedział nam także, że wyjeżdżamy za 10 minut, także mamy tylko tyle czasu, aby pożegnać się z naszymi bliskimi, którzy nas przywieźli. Od razu podbiegłem do rodziców z wielkim zadowoleniem mówiąc: -Dziękuję mamo, dziękuję tato. Skąd wiedzieliście, że marzyła mi się wycieczka w góry? Rodzice, szczęśliwi z mojego szczęścia, odpowiedzieli razem: - Cztery lata temu zwróciłeś się do św. Mikołaja z prośbą o wyjazd na obóz na południe Polski. Właśnie dzisiaj spełniło się twoje marzenie. Mama włożyła mi do kieszeni telefon komórkowy mówiąc, abym dzwonił do nich codziennie i informował o spędzonym dniu na obozie. -Oczywiście mamo, będę do was dzwonił codziennie rano i wieczorem. Będziemy ciągle w kontakcie. – odpowiedziałem. Do wyjazdu pozostały 2 minuty. Podziękowałem rodzicom i pożegnałem się ostatni raz z nimi. Odjechaliśmy. Do dojazdu na miejsce brakowało nam bardzo dużo czasu, bo aż dziesięć godzin drogi. Przed wyjazdem, gdy mówił do nas pan przewodnik, nie słuchałem go do końca, ponieważ byłem bardzo podekscytowany tym wyjazdem. Dlatego nie wiedziałem w jakie miejsce konkretnie jedziemy. Spytałem Marcina – nowego kolegi siedzącego obok mnie w autokarze: -Słuchałeś pana przewodnika, kiedy mówił w jakie miejsce jedziemy? – spytałem. -Tak, wiem dokładnie wszystko, ponieważ pan organizujący ten wyjazd jest kolegą mojego taty, więc wszystko o tym wyjeździe wiedziałem już wcześniej. – odpowiedział. -Więc powiesz mi w jakie miejsce jedziemy? – spytałem ponownie. -Tak, jedziemy w Tatry. Podobno jest tam bardzo miło i ciepło w czasie wakacji. Jednak słyszałem, że gdy będziemy wjeżdżać na szczyt góry, będzie zimno, a podobno nawet będzie leżał tam śnieg. – odpowiedział z zadowoleniem, ponieważ lubi takie przygody. Ucieszyłem się, gdyż zawsze chciałem odwiedzić Tatry. Marcin okazał się bardzo sympatycznym kolegą. Można z nim było porozmawiać na każdy temat, graliśmy nawet w karty w czasie drogi w góry. Marcin opowiedział mi o swojej rodzinie i zainteresowaniach. Przez te dziesięć godzin jazdy dowiedzieliśmy się o sobie praktycznie wszystkiego. Od tej pory Marcin został moim kolegą do końca obozu i dłużej. W pewnej chwili pan przewodnik wziął do ręki mikrofon i powiadomił nas o dojeździe na miejsce. Wszyscy zmęczeni wstali, wyprostowali się i spojrzeli przez okna. Widok był niemalże cudowny, za oknem widać było wspaniały krajobraz. Byłem bardzo ucieszony z przyjazdu w to miejsce. Jednak nie zapomniałem zadzwonić do rodziców. Od razu wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do mamy. Rozmawialiśmy chyba ze 20 minut, póki pan przewodnik nie zawołał nas, aby nas policzyć. Opowiedziałem mamie wszystko, czyli to, co zobaczyłem już na pierwszy rzut oka. Gdy zakończyliśmy rozmowę, zaczęliśmy omawiać plan podróży po Tatrach. Opracowaliśmy wszystko dokładnie i ruszyliśmy zwiedzać. Na tym kończę opowiadać, ponieważ dzień moich urodzin dobiegał praktycznie końca, a my znajdowaliśmy się już w hotelu, czekając na następny dzień, w którym będziemy zwiedzać góry od rana do nocy.
Mam nadzieję że pomogłam ;]].. Wiem trochę długie ale ,kiedyś mój brat(chodzi do 6klasy) takie opowiadanie napisał i dostał 5 ;]] Mam nadzieję że będzie ci sie chciało przepisywać : D ..Pozdrawiam ;p
Jak by co to jest wymyślona ''przygoda na urodzinach''
Opowiem o mojej przygodzie w górach, która działa się na początku kakacji 2012r. Pojechałem tam na obóz z grupą moich rówieśników. A więc zaczynam...
Pewnego ranka w moje urodziny obudziła mnie mama. Było bardzo wcześnie, a mama powiedziała z zadowoleniem, abym się szykował. Na początku nie rozumiałem, co mama planuje. Po chwili, gdy już byłem ubrany i gotowy do wyjścia, rodzice złożyli mi życzenia i wręczyli drobny prezent. Powiedziałem:
-Cieszę się, że pamiętaliście o moich urodzinach. Dziękuję za prezent. – powiedziałem.
-Ale po co miałem się szykować? – spytałem rodziców.
-Wyjedziemy z domu to zobaczysz. – odpowiedziała nagle mama.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę.
Po przebyciu 25 kilometrów tata powiedział, że już dojeżdżamy. Nagle wjechaliśmy w nieznane mi miejsce. Zatrzymaliśmy się i wysiedliśmy. Zobaczyłem dużą grupkę dziocie i wielki dwu-piętrowy autokar. Tata otworzył drzwi bagażnika naszego samochodu. Wyjął z niego dwie wielkie podpisane moim imieniem i nazwiskiem wielkie torby, które włożył do bagażnika autokaru, gdzie znajdowały się także torby innych dzieci. Tata pokazał mi bliżej moje torby i powiedział, żebym pamiętał, które są moje. Dodatkowo moja mama podała mi mały plecaczek, w którym znajdowały się: kanapki, słodycze i picie. Domyślałem się, że jadę na jakąś dłuższą wycieczkę. Nie wiedziałem jednak w jakie miejsce i jak daleko od domu. W pewnym momencie z mikrofonem w ręku pojawił się przed nami pewien pan. Gdy się przedstawił, okazało się, że będzie naszym przewodnikiem na wycieczce wa górach. W tym momencie dowiedziałem się wszystkiego; tego, że jadę na wycieczkę w góry wspaniale wyposażonym autokarem z moimi miłymi rówieśnikami. Pan przewodnik powiedział nam wszystko dokładnie; trasę wycieczki, na ile jedziemy oraz kogo spotkamy na miejscu. Powiedział nam także, że wyjeżdżamy za 10 minut, także mamy tylko tyle czasu, aby pożegnać się z naszymi bliskimi, którzy nas przywieźli. Od razu podbiegłem do rodziców z wielkim zadowoleniem mówiąc:
-Dziękuję mamo, dziękuję tato. Skąd wiedzieliście, że marzyła mi się wycieczka w góry?
Rodzice, szczęśliwi z mojego szczęścia, odpowiedzieli razem:
- Cztery lata temu zwróciłeś się do św. Mikołaja z prośbą o wyjazd na obóz na południe Polski. Właśnie dzisiaj spełniło się twoje marzenie.
Mama włożyła mi do kieszeni telefon komórkowy mówiąc, abym dzwonił do nich codziennie i informował o spędzonym dniu na obozie.
-Oczywiście mamo, będę do was dzwonił codziennie rano i wieczorem. Będziemy ciągle w kontakcie. – odpowiedziałem.
Do wyjazdu pozostały 2 minuty. Podziękowałem rodzicom i pożegnałem się ostatni raz z nimi. Odjechaliśmy. Do dojazdu na miejsce brakowało nam bardzo dużo czasu, bo aż dziesięć godzin drogi. Przed wyjazdem, gdy mówił do nas pan przewodnik, nie słuchałem go do końca, ponieważ byłem bardzo podekscytowany tym wyjazdem. Dlatego nie wiedziałem w jakie miejsce konkretnie jedziemy. Spytałem Marcina – nowego kolegi siedzącego obok mnie w autokarze:
-Słuchałeś pana przewodnika, kiedy mówił w jakie miejsce jedziemy? – spytałem.
-Tak, wiem dokładnie wszystko, ponieważ pan organizujący ten wyjazd jest kolegą mojego taty, więc wszystko o tym wyjeździe wiedziałem już wcześniej. – odpowiedział.
-Więc powiesz mi w jakie miejsce jedziemy? – spytałem ponownie.
-Tak, jedziemy w Tatry. Podobno jest tam bardzo miło i ciepło w czasie wakacji. Jednak słyszałem, że gdy będziemy wjeżdżać na szczyt góry, będzie zimno, a podobno nawet będzie leżał tam śnieg. – odpowiedział z zadowoleniem, ponieważ lubi takie przygody.
Ucieszyłem się, gdyż zawsze chciałem odwiedzić Tatry. Marcin okazał się bardzo sympatycznym kolegą. Można z nim było porozmawiać na każdy temat, graliśmy nawet w karty w czasie drogi w góry. Marcin opowiedział mi o swojej rodzinie i zainteresowaniach. Przez te dziesięć godzin jazdy dowiedzieliśmy się o sobie praktycznie wszystkiego. Od tej pory Marcin został moim kolegą do końca obozu i dłużej. W pewnej chwili pan przewodnik wziął do ręki mikrofon i powiadomił nas o dojeździe na miejsce. Wszyscy zmęczeni wstali, wyprostowali się i spojrzeli przez okna. Widok był niemalże cudowny, za oknem widać było wspaniały krajobraz. Byłem bardzo ucieszony z przyjazdu w to miejsce. Jednak nie zapomniałem zadzwonić do rodziców. Od razu wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do mamy. Rozmawialiśmy chyba ze 20 minut, póki pan przewodnik nie zawołał nas, aby nas policzyć. Opowiedziałem mamie wszystko, czyli to, co zobaczyłem już na pierwszy rzut oka. Gdy zakończyliśmy rozmowę, zaczęliśmy omawiać plan podróży po Tatrach. Opracowaliśmy wszystko dokładnie i ruszyliśmy zwiedzać.
Na tym kończę opowiadać, ponieważ dzień moich urodzin dobiegał praktycznie końca, a my znajdowaliśmy się już w hotelu, czekając na następny dzień, w którym będziemy zwiedzać góry od rana do nocy.
Mam nadzieję że pomogłam ;]].. Wiem trochę długie ale ,kiedyś mój brat(chodzi do 6klasy) takie opowiadanie napisał i dostał 5 ;]] Mam nadzieję że będzie ci sie chciało przepisywać : D ..Pozdrawiam ;p