OPOWIADANIE o wymyślonej przez Ciebie Przygodzie Adasia Cisowskiego!!!!! Nie może być z książki jakiś fragment tylko ZMYŚLONY!!!!!!!!!!!!!!!Prosze napiszcie!!!!!!!!
wisienka1996
Zbliżało się lato. Adaś wraz z innymi harcerzami wyjechał na obóz, na Mazury. Namioty rozbili nad pięknym i tajemniczym jeziorem Ryńskim. Pomimo wielu obowiązków związanych z życiem obozowym miło spędzali czas. Spacerowali po lasach, kąpali się w jeziorze, pływali na żaglówkach, a przede wszystkim obserwowali zwierzęta i rozpoznawali ich ślady. Każdy był uważny i ostrożny, ponieważ od tego zależało, czy zostanie mianowany odznaką tropiciela. Pewnego dnia podczas obiadu, chłopcy zauważyli, że brakuje porcji dla jednego z harcerzy. Ale pomyśleli, że to ich kolega pełniący obowiązki kucharza pomylił się podczas przygotowywania posiłku i nie zaprzątali sobie tym więcej głowy. Lecz, gdy następnego dnia historia powtórzyła się, wszyscy bardzo się przejęli. Każdy w obozie zadawał sobie pytania: Czy to jakiś złodziej grasuje w okolicy? Niektórzy nawet podejrzewali, że to miejscowi chłopcy robią im głupie kawały. Wtedy Adaś wszystkich uspokoił i postanowił, że zajmie się tą sprawą. Jeszcze tego samego dnia odbyło się zebranie. Wszyscy zastanawiali się kto może być tajemniczym „podkradaczem jedzenia”. Po wspólnych ustaleniach doszli do wniosku, że przestępcą może być jeden z harcerzy. Zorientowali się bowiem, że na zebraniu nie ma jednego z ich kolegów. Był nim Krzysiu Zemgalek, którego przezywali „łakomczuch”. Zrozumieli że to on może być odpowiedzialny za zamieszanie na stołówce. Adaś wyznaczył osoby do obserwowania kolegi, lecz nikt nie zauważył, aby „łakomczuch” podkradał jedzenie. Nasz bohater już sam nie wiedział co, o tym całym zajściu myśleć. Siedział właśnie na kamieniu, nad brzegiem jeziora, gdy podbiegł do niego jeden z harcerzy i wysapał: - Adasiu, ja w nocy słyszałem jak coś tam… w namiocie kuchennym… coś szeleściło i mlaskało…a a ale ja się bałem wyjść w nocy, żeby ci powiedzieć i mówię ci teraz. Czy to się na coś przyda? - Oczywiście Mieciu, bardzo mi pomogłeś. Następnym razem nie bój się, to na pewno nic groźnego… Aha i powiedz chłopakom żeby za pięć minut stawili się u mnie w namiocie! Już za chwilę wszyscy znaleźli się w wyznaczonym miejscu. Adaś ustalił z pozostałymi chłopcami kilka ważnych rzeczy. Uzgodnili, że jeśli „podkradacz jedzenia” zjawia się w nocy, jak to mówił Miecio, trzeba będzie obstawić wartę i obserwować. Chętni zgłosili się do czuwania i ukryli się w pobliskich zaroślach. Z samego rana Adaś niespokojny, że coś mogło się stać pobiegł zobaczyć co z kolegami. Okazało się, że ochotnicy, którzy tak chętnie zgłosili się do pilnowania namiotu, smacznie sobie spali i co chwila pochrapywali. Adaś postanowił, że tej nocy to on będzie czuwał, razem ze Staszkiem Burskim. Zbliżała się noc… Chłopcy przygotowali się i po mimo tego, że oczy kleiły im się ze zmęczenia j byli bardzo czujni. Nagle, coś w oddali zaczęło się ruszać i szeleścić! Z gąszczy wyskoczył pies. Ogromny pies. Adaś wraz ze Staszkiem wystraszyli się. Pies wczołgał się pod pod płachtę namiotu i zaczął swoje poszukiwania. Chłopcy obmyślili plan. Gdy pies wychodził na zewnątrz, chłopcy złapali go w koce. Plan się udał, przestępca został schwytany! Następnego dnia wszyscy byli ciekawi czy chłopcom udało się złapać złodzieja… Gdy w namiocie Adasia zobaczyli psa, od razu go polubili. Podobnie jak pies, który polubił harcerzy. Gdy wracali do Warszawy zabrali ze sobą nowego towarzysza, ponieważ jak dowiedzieli się, był bezpański. Od tego czasu został ich obozowym psem. Lecz teraz to on pilnował, aby nikt niczego nie podkradał.
Pomimo wielu obowiązków związanych z życiem obozowym miło spędzali czas. Spacerowali po lasach, kąpali się w jeziorze, pływali na żaglówkach, a przede wszystkim obserwowali zwierzęta i rozpoznawali ich ślady. Każdy był uważny i ostrożny, ponieważ od tego zależało, czy zostanie mianowany odznaką tropiciela. Pewnego dnia podczas obiadu, chłopcy zauważyli, że brakuje porcji dla jednego z harcerzy. Ale pomyśleli, że to ich kolega pełniący obowiązki kucharza pomylił się podczas przygotowywania posiłku i nie zaprzątali sobie tym więcej głowy. Lecz, gdy następnego dnia historia powtórzyła się, wszyscy bardzo się przejęli. Każdy w obozie zadawał sobie pytania: Czy to jakiś złodziej grasuje w okolicy? Niektórzy nawet podejrzewali, że to miejscowi chłopcy robią im głupie kawały. Wtedy Adaś wszystkich uspokoił i postanowił, że zajmie się tą sprawą.
Jeszcze tego samego dnia odbyło się zebranie. Wszyscy zastanawiali się kto może być tajemniczym „podkradaczem jedzenia”. Po wspólnych ustaleniach doszli do wniosku, że przestępcą może być jeden z harcerzy. Zorientowali się bowiem, że na zebraniu nie ma jednego z ich kolegów. Był nim Krzysiu Zemgalek, którego przezywali „łakomczuch”. Zrozumieli że to on może być odpowiedzialny za zamieszanie na stołówce.
Adaś wyznaczył osoby do obserwowania kolegi, lecz nikt nie zauważył, aby „łakomczuch” podkradał jedzenie. Nasz bohater już sam nie wiedział co, o tym całym zajściu myśleć. Siedział właśnie na kamieniu, nad brzegiem jeziora, gdy podbiegł do niego jeden z harcerzy i wysapał:
- Adasiu, ja w nocy słyszałem jak coś tam… w namiocie kuchennym… coś szeleściło i mlaskało…a a ale ja się bałem wyjść w nocy, żeby ci powiedzieć i mówię ci teraz. Czy to się na coś przyda?
- Oczywiście Mieciu, bardzo mi pomogłeś. Następnym razem nie bój się, to na pewno nic groźnego… Aha i powiedz chłopakom żeby za pięć minut stawili się u mnie w namiocie!
Już za chwilę wszyscy znaleźli się w wyznaczonym miejscu. Adaś ustalił z pozostałymi chłopcami kilka ważnych rzeczy. Uzgodnili, że jeśli „podkradacz jedzenia” zjawia się w nocy, jak to mówił Miecio, trzeba będzie obstawić wartę i obserwować. Chętni zgłosili się do czuwania i ukryli się w pobliskich zaroślach.
Z samego rana Adaś niespokojny, że coś mogło się stać pobiegł zobaczyć co z kolegami. Okazało się, że ochotnicy, którzy tak chętnie zgłosili się do pilnowania namiotu, smacznie sobie spali i co chwila pochrapywali. Adaś postanowił, że tej nocy to on będzie czuwał, razem ze Staszkiem Burskim.
Zbliżała się noc… Chłopcy przygotowali się i po mimo tego, że oczy kleiły im się ze zmęczenia j byli bardzo czujni. Nagle, coś w oddali zaczęło się ruszać i szeleścić! Z gąszczy wyskoczył pies. Ogromny pies. Adaś wraz ze Staszkiem wystraszyli się. Pies wczołgał się pod pod płachtę namiotu i zaczął swoje poszukiwania. Chłopcy obmyślili plan. Gdy pies wychodził na zewnątrz, chłopcy złapali go w koce. Plan się udał, przestępca został schwytany!
Następnego dnia wszyscy byli ciekawi czy chłopcom udało się złapać złodzieja… Gdy w namiocie Adasia zobaczyli psa, od razu go polubili. Podobnie jak pies, który polubił harcerzy.
Gdy wracali do Warszawy zabrali ze sobą nowego towarzysza, ponieważ jak dowiedzieli się, był bezpański. Od tego czasu został ich obozowym psem. Lecz teraz to on pilnował, aby nikt niczego nie podkradał.