Opisz wiersz swoimi słowami. Chodzi mi o to aby tak jakby opowiedziec co się dzieje krok po kroku, co robią w chrusniaku dwoje kochających sie ludzi.
W malinowym chruśniaku - Bolesław LeśmianW malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.
Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.
Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.
I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.
I nie wiem, jak się stało, w którym oka mgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Zakochani, ktorzy spotkali sie w malinowym chruśniaku zbierają maliny. Mężczyzna dostrzega tak nieistotne szczegóły, jak m.in to, ze kobieta rece ma w soku z malin, które zrywali. Zakochany prezentuje mikroświat, ktory dostrzega przy doglębnej analizie przyrody z bardzo niewielkiej odleglości. Podkresla on w ten sposób intymnosc doznańprzezywanych w malinowym chruśniaku. Była to dla nich chwila zbliżenia wzajemnych uczuć, oswojenia ciał, poszukiwania gestów śmiałości. Kobieta, niepewna zaangażowania mężczyzny, wzbraniała się przed okazaniem pierwszego gestu, gestu, po którym mogłyby nastąpić te kolejne, pozbawione już niepewności. Zrywane chaotycznie przez nią owoce zdradzały wahanie, płochliwość wstrzymywała ją przed pierwszym krokiem ofiarowania się. On natomiast ostrożny, czekał oddając się rozkoszy zmysłów przenikających jego ciało. Ufność ich obojga narastała stopniowo, wzajemna przychylność dojrzewała. Dwoje tych ciał oplatała natura, przyciągając ich ku sobie najdrobniejszymi jej szczegółami. Bezpieczni, tylko dla siebie, przepełnieni namiętnością czuli nadchodzący moment w którym kolejne szepty, spojrzenia, dotknięcia, poprowadziły ich do eksplozji pożądania. Z każdą chwilą z obojga ulatywała trwożliwość, rozpierzchała się obawa. Woń malin upajała ich zmysły. Ona kładąc owoce na swej dłoń przynęcała do poczęstunku swego ciała, On zbierając słodycz z tych rąk wyczuwał zmysłowy jej zapach. Oddając się tej uczcie poznali przedsmak miłości, tej pierwszej ekstazy pozbawionej dotyku ziemi, wzlatującej aż pod niebo. Przyjemność pieszczoty owładnęła obojgiem kochanków, tylko ziemia w około nich była nieruchoma, pozostając tylko środkiem odniesienia