Wczoraj miałam tak bardzo realistyczny sen, a jedocześnie tak niemożliwy w prawdziwym życiu... Ale od początku.
Sen dział się w XXI wieku, ale innym, niż go znamy. XX wiek, który nigdy nie istniał, jakby rzeczywistośc alternatywna. Wszystko było na parę, na korbkę, na zębatki. Były także komputery, ale zupełnie inne niż my mamy. Wszystko było prawie takie jak dziś, jednak skontruowane bez użycia elektroniki. Taki... Zmodernizowany XIX wiek.
W śnie tym musiałam udac się do miasta, które było typowym XIX wiecznym miastem, tyle, że zmodernizowane tak, jak wcześniej to opisałam. Ludzie ubrani byli w typowo XIX-wieczne stroje, ale jednak to była inna rzeczywistośc...
Razem z moim przyjacielem Michałem musiałam udac się do jakiegoś burmistrza tegoż miasta, by opatentowac machinę latającą (coś takiego, jak pierwszy samolot, tylko nieco bardziej zmodernizowany). Pojechaliśmy tam takim dziwnym pojazdem, niby motor, ale jednak taki inny... Na parę bodajże.
Po dotarciu na miejsce spotkaliśmy człowieka, który mówił, że nasza rzeczywistośc nie jest jedyną, że jest jest jeszcze z milion alternatywnych światów, że on to wie, że on przybywa z takiej alternatywnej rzeczywistości. Ominęliśmy szaleńca, ale nie dawał nam spokoju przez dłuższy czas.
Dotarliśmy do ratuszu, gdy nagle zza budynku wyłoniła się ogromna postac, jakby wielki robot (podobny do Optimusa Prime'a z Transformers) jednak zbudowany tą ich technologią, posiadał mnóstwo zębatek, linek, takich połączeń, buchała z niego para...
Stanęlismy jak wryci. Zbliżał się. I wtedy.. Się obudziłam.
Wczoraj miałam tak bardzo realistyczny sen, a jedocześnie tak niemożliwy w prawdziwym życiu... Ale od początku.
Sen dział się w XXI wieku, ale innym, niż go znamy. XX wiek, który nigdy nie istniał, jakby rzeczywistośc alternatywna. Wszystko było na parę, na korbkę, na zębatki. Były także komputery, ale zupełnie inne niż my mamy. Wszystko było prawie takie jak dziś, jednak skontruowane bez użycia elektroniki. Taki... Zmodernizowany XIX wiek.
W śnie tym musiałam udac się do miasta, które było typowym XIX wiecznym miastem, tyle, że zmodernizowane tak, jak wcześniej to opisałam. Ludzie ubrani byli w typowo XIX-wieczne stroje, ale jednak to była inna rzeczywistośc...
Razem z moim przyjacielem Michałem musiałam udac się do jakiegoś burmistrza tegoż miasta, by opatentowac machinę latającą (coś takiego, jak pierwszy samolot, tylko nieco bardziej zmodernizowany). Pojechaliśmy tam takim dziwnym pojazdem, niby motor, ale jednak taki inny... Na parę bodajże.
Po dotarciu na miejsce spotkaliśmy człowieka, który mówił, że nasza rzeczywistośc nie jest jedyną, że jest jest jeszcze z milion alternatywnych światów, że on to wie, że on przybywa z takiej alternatywnej rzeczywistości. Ominęliśmy szaleńca, ale nie dawał nam spokoju przez dłuższy czas.
Dotarliśmy do ratuszu, gdy nagle zza budynku wyłoniła się ogromna postac, jakby wielki robot (podobny do Optimusa Prime'a z Transformers) jednak zbudowany tą ich technologią, posiadał mnóstwo zębatek, linek, takich połączeń, buchała z niego para...
Stanęlismy jak wryci. Zbliżał się. I wtedy.. Się obudziłam.