Opisz najintensywniejszy dzień swojego życia, pełen emocji i zdarzeń. W swojej pracy uwzględnij elementy opisu sytuacji i opis przeżyć.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Zadzwonił budzik. Obudziłam się, słońce prażyło przez otwarte okno mojego pokoju- znaczy się, że wcześnie, mam okno od strony wschodniej. Przeciągnęłam się leniwie i otworzyłam okno. Wdech, wydech, wdech, wydech... Stałam tak jeszcze przez chwilę, zauroczona chwilą, rozmyślałam o ptaszkach- takie to małe, a taki głos ma. Śpiewały pięknie. Odeszłam od okna, zostawiając je otwarte, chciałam włączyć radio, ale stwierdziłam, że po co, skoro i tak już po wiadomościach, a muzykę mam płynącą z natury. Popatrzyłam na zegar- 5:30.
-Wcześnie jeszcze- powiedziałam półgłosem do siebie. W końcu były wakacje... Ale cóż, umówiłam się na wycieczkę to trzeba było wstać! Zresztą, poranki są piękne i warto od czasu do czasu wstać parę godzin wcześniej. Ociągając się założyłam nowe spodenki i koszulę, po czym zbiegłam po schodach do łazienki.
-Cześć mamo!- minęłam ją w locie.
-A ty gdzie się wybierasz tak wcześnie?- zdziwiła się- żebyś tak w roku szkolnym wstawała!
-Yyyy... Umówiłam się z dziewczynami na tą wycieczkę. Mówiłam ci przecież!
-Aha, a tak, wspominałaś coś. No nic, baw się dobrze, na stole kładę ci pieniądze, jakiegoś loda sobie kup. Ja już muszę iść do pracy.
-Dzięki- cmoknęłam ją w policzem i kontynuowałam mój bieg.
W łazience, po porannej toalecie, zużyłam resztkęolejku przeciw oparzeniom słonecznym- zapowiadal sie wyjątkowo upalny dzień, przynajmniej na to wskazywała prognoza pana Kreta i bezchmurne niebo.
Około 6:20 byłam gotowa, spakowana, czekałam na koleżanki.
-Siemka!- przywitała mnie Madzia.
-Gdzie reszta?- zapytałam
-Wloką się z tyłu, jak zwykle. Wzięłaś kanapki, strój i picie?
-Po co strój?- zdziwiłam się.
-Tam niedaleko jest rzeka, to może pomoczymy się trochę.
-Poczekaj!- wykrzyknęłam i pobiegłam spakowac strój.
-Załóż go na siebie, nie będziesz się miała gdzie przebrać- krzyknęła za mną Paulina, podjeżdżając na mostek.
Szybko przebrałam się, wyszłam z domu i zamknęłam go na klucz.
-W drogę!- krzyknęłyśmy razem i wyjechałyśmy na ulicę.
Ruch był tego dnia niewielki- parę samochodów niespiesznie sunęło po szosie. Na miejsce dojechałyśmy nie bez problemów po kilku godzinach.
Na pierwszym przystanku zauważyłyśmy, że zmierzaamy w złą stronę, musiałyśmy zawracać 15 minut, jednak zdeterminowane wjechałyśmy wreszcie w odpowiednie skrzyżowanie. Tam zatrzymał nas policjant i sprawdził dokumenty. Paulina zapomniała karty rowerowej, ale puścił nas, mówiąc, że jeśli nie będziemy jeździć po mieście, to możemy dalej jechać. Widział gdzie zmierzamy.
-Uff, upiekło się nam- skomentowała wszystko Madzia, odwracając się do nas. Niestety straciła przez to równowagę i wpadła do rowu pełnego pokrzyw.
Ona wyszła, ale rower został na dole. Był dość ciężki- typowy góral z mnóstwoma bajerami; a rów był głęboki. Przez jakiś czas zastanawiałyśmy się jak go wyciągnąć, gdy w oddali pojawiło się więcej rowerzystów.
-Patrz jaki przystojniak- powiedziała mi na ucho Paulina, kiedy zbliżyli się.
-Mhm...- mruknęłam pod nosem i obserwowałam chłopaka, jak zbliżał się do nas.
-Może pomóc panienkom- nagle zwrócił się do mnie i zeskoczył z roweru- jestem Michał, to Nikodem, uwielbiamy pomagać pięknym panienkom.
Na te słowa, wszystkie trzy zaczerwieniłyśmy się.
-Ojej, chyba was spaliło- zaśmiał się Nikodem, widząc nasz rumieniec. Tymi słowami rozładował napięcie.
Chłopcy pomogli nam wyciągnąć rower z rowu i zapytali gdzie jedziemy.
-Robić zdjęcia na wieś, nat Wisłok- powiedziała Magda.
-O!!! To jedziecie z nami, teraz już bez przygód, jesteśmy do dyspozycji w każdej sytuacji- zaoferowali się i wsiedli na rowery.
Ciężko było nam utrzymać tempo przy nich, ale jakoś się udało. Dojechałyśmy bardzo zmęczone i od razu stwierdziłyśmy, że zmoczymy się w rzece. Zrzuciłyśmy wierzchnie odzienie i zanurkowałyśmy. Po pewnym czasie wszystkie wyszłyśmy na brzeg, żeby coś zjeść. Później zamierzałyśmy zrobić parę fotek. Z jedzeniem uwinęłyśmy się szybko, ale i tak w międzyczasie chłopcy namówili nas na pływanie. Zaraz po zjedzeniu szybko wskoczyłyśmy do chłodnej wody. Nagle zaczęłam się topić, zahaczyłam stopą o coś na dnie i nie mogłam jej wyciągnąć. Nie mogłam się w ogóle wynurzyć. Byłam spanikowana, brakowało mi powietrza, nie wiedziałam co robić. Nagle poczułam, że odpływam... Resztką świadomości wiedziałam, że ktoś wyciąga mnie z wody- Nikodem. Na brzegu doszłam do siebie, ale mimo wszystko byłam cała roztrzęsiona. Wszyscy stwierdziliśmy, że pływać już nie będziemy. Ja odpoczywałam pod drzewem, a reszta robiła zdjęcia. Mieliśmy zadzwonić po pomoc, ale nikt nie miał komórki. Musiałm wrócić do domu rowerem. Rodzice o niczym się nie dowiedzieli, ale dla mnie był to dzień, który na zawsze pozostanie w mojej pamięci.