Według mnie najciekawsza przygoda Tomka to ta, gdy chciał zostać piratem.
Zwerbował do tego zadania Hucka Finna i Joego Harpera. Chłopcy na miejsce swojego obozu wybrali Wyspę jacksona.Rozpalili tam ognisko i zaczęli pałaszować ukradzione z domu jedzenie: gotowaną szynkę, połeć słoniny, kaczany kukurydzy. Gdy chłopcy już się najedli, rozciągnęli się wygodnie na trawie, a Huck zaczął palić fajkę. Pozostałych chłopców zaczęła ogarniać senność, więc zasnęli. Gdy Huckowi skończyła się fajka, dołączył do Tomka i Joego. We śnie każdego z chłopców zaczęło dręczyć sumienie. Szeptało, że może nie trzeba było zostawać piratem, tylko spać w ciepłym domu. Ale chłopcy nie słuchali sumienia,tylko spali dalej.
Rano Tomek wstał pierwszy, więc szybko obudził ze snu pozostałych piratów. Dzień był bardzo słoneczny, więc chłopcy postanowili popływać w rzece. Ani trochę nie tęskinili za miesteczkiem i bliskimi. Po kąpieli wrócili do obozowiska bardzo głodni. Szybko rozpalili ognisko i zaczęli jeść już przyrządzoną słoninę. Z liści dębpwych i orzechowych chłopcy zrobili sobie kubki. Stwierdzili, że woda z leśnym aromatem świetnie zastępuję kawę. Po śniadaniu położyli się w cieniu, a Huck zapalił fajkę. Potem chłopcy poszli do lasu na zwiady. Odkryli mnóstwo ciekawych rzeczy. Zwiady zajęły im dużo czasu, toteż gry wrócili do obozu, było już dobrze po południu. Położyli się na trawiei zaczęli rozmawiać, ale rozmowa nie bardzo się kliła. Nieznana cisza była dla chłopców dziwnym uczuciem. Nagle usłyszeli jakieś ogłosy. Chłopcy na początku myśleli, że to grzmot, ale po chwili zobaczyli wielki parowiec. Widząc parowiec Tomek domyślił się, że to ich szukają. Zrozumiał, że w miasteczku uznano ich za zaginionych. Nagle chłopcy poczuli się pełni sławy, gdy pomyżleli, że tam w miasteczku ktoś wylewa łzy z ich powodu. Gdy zapadł zmrok, chłopcy poszli nałowić ryb na kolację. Przyjaciele zaczęli rozmawiać, lecz szybko jeden po drugim milkli. Pierwszy zasnął Joe, w jego ślady wkrótce poszli pozostali dwaj jego towarzysze przygód. Tomek obudził się w środku nocy i na palcach (aby nie obudzić chłopców) opuścił obozowisko. Ruszył do miasteczka.
Wszedł do domu ciotki Polly i skrył się za wielką, malowana skrzynią. Chłopiec usłyszał rozmowę pani Harper i ciotki Polly. Opłakiwały Tomka i Joego. Ciotka Polly żałowała, że czasami bywała zbyt surowa dla Tomka. Po tych słowach Tomek wymknął się do sypialni ciotki i zostawił na szafce nocnej kawałek kory. Potem wrócił na wyspę i spał do południa, a huck i Joe poszli przeszukać wyspę. Po obiedzie chłopcy udali się na mieliznę w poszukiwaniu żólwich jaj. W jednej jamie chłopcy mogli znaleźć od 50 do 60 jaj.
Joe Harper stracił humor, więc postanowił wrócić do domu. Tomek powiedział, że Joe to beksa. Stwierdził, że on i Huck zostają na wyspie. Jednak Huck z zazdrością patrzył na przygotowania Joego do drogi i zdecydował się pójśc z Joem. Wtedy Tomek zawołał chłopców, by wyjawić im swój sekret. Chłopcy z entuzjazmem zaakceptowali tajemniczy pomysł Tomka. Zrobiło się ciemno, więc Huck, Joe i Tomek poszli spać. Joe wstał około północy i obudził swoich kolegów. Zbierało się na burzę. Nagle dało się słyszeć słabe grzmoty, potem coraz większe, aż wreszcie rozległ się potężny grzmot. Chłopcy rozbiegli się po wyspie. Nie słyszeli się nawzajem, ponieważ huk grzmotów zagłuszał ich głosy. Gdy wreszcie chłopcy trafili do namiotu wiatr zaczął szargać jego płachtami. Grzmoty powoli cichły, więc chłopcy wrócili do obozowiska. okazało się, że w to miejsce gdzie, spali trafił piorun. Joe i Huck nie chcieli się bawić, stracili humor. Tomek zaproponował zabawę w Indian. Chłopcy od roazu się rozpromienili. Podzielili się na trzy wrogie plemiona, które wydawały dzikie okrzyki wojenne. Po jakims czasie zmęczeni zabawą poszli spać.
Tymczasem w miasteczku wciąż opłakiwano chłopców. Ciotka Polly i pani Harper zalewały się łzami. W niedzielę miał sie odbyć symboliczny pogrzeb chłopców ( bo przecież cieał nie donaleziono). Ciotka Polly i pani Harper w czarnych sukniach udały sie do kościoła na msze żałobną za Tomka, Joego i Hucka. Pastor tak cudownie wspominał chłopców. Nagle zebrani usłyszeli jakiś szmer. Odwrócili sie i oto w drzwiach kościoła stali Tomek, Joe i Huck ( właśnie taki był plan Tomka: zjawienie się na własnym pogrzebie). Radościom nie bylo końca - pani Harper i ciotka Polly wyściskiwały nawet Hucka. Chłopcy byli szczęśliwi, że wrócili do domu.
Według mnie najciekawsza przygoda Tomka to ta, gdy chciał zostać piratem.
Zwerbował do tego zadania Hucka Finna i Joego Harpera. Chłopcy na miejsce swojego obozu wybrali Wyspę jacksona.Rozpalili tam ognisko i zaczęli pałaszować ukradzione z domu jedzenie: gotowaną szynkę, połeć słoniny, kaczany kukurydzy. Gdy chłopcy już się najedli, rozciągnęli się wygodnie na trawie, a Huck zaczął palić fajkę. Pozostałych chłopców zaczęła ogarniać senność, więc zasnęli. Gdy Huckowi skończyła się fajka, dołączył do Tomka i Joego. We śnie każdego z chłopców zaczęło dręczyć sumienie. Szeptało, że może nie trzeba było zostawać piratem, tylko spać w ciepłym domu. Ale chłopcy nie słuchali sumienia,tylko spali dalej.
Rano Tomek wstał pierwszy, więc szybko obudził ze snu pozostałych piratów. Dzień był bardzo słoneczny, więc chłopcy postanowili popływać w rzece. Ani trochę nie tęskinili za miesteczkiem i bliskimi. Po kąpieli wrócili do obozowiska bardzo głodni. Szybko rozpalili ognisko i zaczęli jeść już przyrządzoną słoninę. Z liści dębpwych i orzechowych chłopcy zrobili sobie kubki. Stwierdzili, że woda z leśnym aromatem świetnie zastępuję kawę. Po śniadaniu położyli się w cieniu, a Huck zapalił fajkę. Potem chłopcy poszli do lasu na zwiady. Odkryli mnóstwo ciekawych rzeczy. Zwiady zajęły im dużo czasu, toteż gry wrócili do obozu, było już dobrze po południu. Położyli się na trawiei zaczęli rozmawiać, ale rozmowa nie bardzo się kliła. Nieznana cisza była dla chłopców dziwnym uczuciem. Nagle usłyszeli jakieś ogłosy. Chłopcy na początku myśleli, że to grzmot, ale po chwili zobaczyli wielki parowiec. Widząc parowiec Tomek domyślił się, że to ich szukają. Zrozumiał, że w miasteczku uznano ich za zaginionych. Nagle chłopcy poczuli się pełni sławy, gdy pomyżleli, że tam w miasteczku ktoś wylewa łzy z ich powodu. Gdy zapadł zmrok, chłopcy poszli nałowić ryb na kolację. Przyjaciele zaczęli rozmawiać, lecz szybko jeden po drugim milkli. Pierwszy zasnął Joe, w jego ślady wkrótce poszli pozostali dwaj jego towarzysze przygód. Tomek obudził się w środku nocy i na palcach (aby nie obudzić chłopców) opuścił obozowisko. Ruszył do miasteczka.
Wszedł do domu ciotki Polly i skrył się za wielką, malowana skrzynią. Chłopiec usłyszał rozmowę pani Harper i ciotki Polly. Opłakiwały Tomka i Joego. Ciotka Polly żałowała, że czasami bywała zbyt surowa dla Tomka. Po tych słowach Tomek wymknął się do sypialni ciotki i zostawił na szafce nocnej kawałek kory. Potem wrócił na wyspę i spał do południa, a huck i Joe poszli przeszukać wyspę. Po obiedzie chłopcy udali się na mieliznę w poszukiwaniu żólwich jaj. W jednej jamie chłopcy mogli znaleźć od 50 do 60 jaj.
Joe Harper stracił humor, więc postanowił wrócić do domu. Tomek powiedział, że Joe to beksa. Stwierdził, że on i Huck zostają na wyspie. Jednak Huck z zazdrością patrzył na przygotowania Joego do drogi i zdecydował się pójśc z Joem. Wtedy Tomek zawołał chłopców, by wyjawić im swój sekret. Chłopcy z entuzjazmem zaakceptowali tajemniczy pomysł Tomka. Zrobiło się ciemno, więc Huck, Joe i Tomek poszli spać. Joe wstał około północy i obudził swoich kolegów. Zbierało się na burzę. Nagle dało się słyszeć słabe grzmoty, potem coraz większe, aż wreszcie rozległ się potężny grzmot. Chłopcy rozbiegli się po wyspie. Nie słyszeli się nawzajem, ponieważ huk grzmotów zagłuszał ich głosy. Gdy wreszcie chłopcy trafili do namiotu wiatr zaczął szargać jego płachtami. Grzmoty powoli cichły, więc chłopcy wrócili do obozowiska. okazało się, że w to miejsce gdzie, spali trafił piorun. Joe i Huck nie chcieli się bawić, stracili humor. Tomek zaproponował zabawę w Indian. Chłopcy od roazu się rozpromienili. Podzielili się na trzy wrogie plemiona, które wydawały dzikie okrzyki wojenne. Po jakims czasie zmęczeni zabawą poszli spać.
Tymczasem w miasteczku wciąż opłakiwano chłopców. Ciotka Polly i pani Harper zalewały się łzami. W niedzielę miał sie odbyć symboliczny pogrzeb chłopców ( bo przecież cieał nie donaleziono). Ciotka Polly i pani Harper w czarnych sukniach udały sie do kościoła na msze żałobną za Tomka, Joego i Hucka. Pastor tak cudownie wspominał chłopców. Nagle zebrani usłyszeli jakiś szmer. Odwrócili sie i oto w drzwiach kościoła stali Tomek, Joe i Huck ( właśnie taki był plan Tomka: zjawienie się na własnym pogrzebie). Radościom nie bylo końca - pani Harper i ciotka Polly wyściskiwały nawet Hucka. Chłopcy byli szczęśliwi, że wrócili do domu.