moim zdaniem najciekawsza przygoda Stasia i Nel odbyła się ze słoniem Kingiem.
Zaczęła się ona od długiej wędrowki dzieci wraz z dwoma murzynami Meą i Kalim.Po paru godzinach chodzenia zauwarzyli słonia, ktory był uwięziony w dużym wąwozie. Wyjście z niego było zawalone ogromnym głazem. Staś niestety nie dał zbyt dobrego przykładu młodszej Nel chcąc zabić uwięzionego słonia. Po długich błaganiach chłopca przez dziewczynkę Staś nie zastrzelił zwierzęcia. Dzieci z początku nie podchodziły do słonia, lecz z czasem polubili go i nazwali King. Karmili go daktylami i melonami. Biedny King nie mogł sam się wydostać z wąwozu. Nel poprosiła Stasia, by wymyślił jak go z tamtąd wydostać. Staś zastanawiał się nad tym, o co go prosiła Nel i wymyślił, że wysadzi głaz dynamitem, ktory otszymał od Lindego. Wybuch był bardzo głośny, ale King nareszcie został uwolniony. Słoń będąc zadowolony wziął Nel na trąbę i zaczął ją bujać. Ten dzień był całkiem pełny wrażeń i wszyscy szybko poszli spać. Następnego ranka wszysby się obudzili przygotowani, szczęśliwi i razem ze słoniem Kingiem wyruszyli w dalszą drogę.
O świcie, gdy karawana poczyniła przygotowania do dalszej drogi, do obozowiska wpadł nagle zziajany Saba. Rzucił się w kierunku Nel. Szczekając i merdając ogonem, witał swoją małą przyjaciółkę. Sudańczycy zaskoczeni byli jego przybyciem oraz zastanawiali się, co zrrobić. Żaden z nich nie potrafił posługiwać się strzelbą. Chamis, który polubił zwierzę, wytłumaczył braciom, że zabijanie tego stworzenia jest rzeczą bezsensowną. Karawana więc ruszyła przed siebie, przez piaski pustyni. Wypocząte wielbłądy biegły szybko. Staś pocieszał cały czas Nel, że skoro pies odnalazł ich ślady, to pogoń również wkrótce się pojawi i zostaną uratowani. Po południu zrobił się straszliwy upał. Sudańczycy z niepokojem obserwowali niebo nad pustynią, które było nadzywczajnie bezchmurne. Obawiali się, że może nadejść burza piaskowa. Poganiali więc wielbłądy okrzykami i uderzeniami grubych batów. Po jakimś czasie pojawiła się ciemna chmura. W jedźców i zwierzęta uderzyła fala gorącego piasku i kurzu. Staś chciał przesiąść się na wielbłąda Nel, aby chronić ją od następnego uderzenia wiatru. Idrys przeszkodził zamiarowi chłopca, gdyż bał się, że dzieci zechcą uciec korzystając z tego, że jest burza. Wkrótce rozpętała się ogromna burza z grzmotami i błyskawicami. Spadł pierwsze krople deszczu. Wtem odezwał się w ciemnościał głos przewodnika, który odnalazł wąwóz.
moim zdaniem najciekawsza przygoda Stasia i Nel odbyła się ze słoniem Kingiem.
Zaczęła się ona od długiej wędrowki dzieci wraz z dwoma murzynami Meą i Kalim.Po paru godzinach chodzenia zauwarzyli słonia, ktory był uwięziony w dużym wąwozie. Wyjście z niego było zawalone ogromnym głazem. Staś niestety nie dał zbyt dobrego przykładu młodszej Nel chcąc zabić uwięzionego słonia. Po długich błaganiach chłopca przez dziewczynkę Staś nie zastrzelił zwierzęcia. Dzieci z początku nie podchodziły do słonia, lecz z czasem polubili go i nazwali King. Karmili go daktylami i melonami. Biedny King nie mogł sam się wydostać z wąwozu. Nel poprosiła Stasia, by wymyślił jak go z tamtąd wydostać. Staś zastanawiał się nad tym, o co go prosiła Nel i wymyślił, że wysadzi głaz dynamitem, ktory otszymał od Lindego. Wybuch był bardzo głośny, ale King nareszcie został uwolniony. Słoń będąc zadowolony wziął Nel na trąbę i zaczął ją bujać. Ten dzień był całkiem pełny wrażeń i wszyscy szybko poszli spać. Następnego ranka wszysby się obudzili przygotowani, szczęśliwi i razem ze słoniem Kingiem wyruszyli w dalszą drogę.
;p ;p ;p
O świcie, gdy karawana poczyniła przygotowania do dalszej drogi, do obozowiska wpadł nagle zziajany Saba. Rzucił się w kierunku Nel. Szczekając i merdając ogonem, witał swoją małą przyjaciółkę. Sudańczycy zaskoczeni byli jego przybyciem oraz zastanawiali się, co zrrobić. Żaden z nich nie potrafił posługiwać się strzelbą. Chamis, który polubił zwierzę, wytłumaczył braciom, że zabijanie tego stworzenia jest rzeczą bezsensowną. Karawana więc ruszyła przed siebie, przez piaski pustyni. Wypocząte wielbłądy biegły szybko. Staś pocieszał cały czas Nel, że skoro pies odnalazł ich ślady, to pogoń również wkrótce się pojawi i zostaną uratowani. Po południu zrobił się straszliwy upał. Sudańczycy z niepokojem obserwowali niebo nad pustynią, które było nadzywczajnie bezchmurne. Obawiali się, że może nadejść burza piaskowa. Poganiali więc wielbłądy okrzykami i uderzeniami grubych batów. Po jakimś czasie pojawiła się ciemna chmura. W jedźców i zwierzęta uderzyła fala gorącego piasku i kurzu. Staś chciał przesiąść się na wielbłąda Nel, aby chronić ją od następnego uderzenia wiatru. Idrys przeszkodził zamiarowi chłopca, gdyż bał się, że dzieci zechcą uciec korzystając z tego, że jest burza. Wkrótce rozpętała się ogromna burza z grzmotami i błyskawicami. Spadł pierwsze krople deszczu. Wtem odezwał się w ciemnościał głos przewodnika, który odnalazł wąwóz.