NIe musi być tego dużo,ale takie najważniejsze rzeczy,uczucia itp,itd.Doładny opis :)
Dzięki z góry ;-*
Zgłoś nadużycie!
Dziś zrobiono mi wspaniałą niespodzinkę. Otrzymałem polską książkę, Mickiewiczowskiego ,,Pana Tadeusza''. Nie wierzyłem własnym oczom. Stałem jak wryty, a fala bezgranicznego zdumienia, radości, a jednocześnie tęskonoty za ojczyzną zalała moje serce. Nie byłem w stanie zebrać myśli. Nie wiedziałem kto przysłał mi tę książkę. Zdawało mi się ,że śnie. Cisza panująca w mej latarni miała w sobie coś uroczystego. Przewróciwszy stronę tytułową, zaczołem czytać łamiącym się głosem. Czułem dławienie w gardle. Wreście nie wytrzymałem. Rzuciłem sie na podłogę i głośno zapłakałem. Nie mogłem uwierzyć, że po czterdziestu latach, dzięki zwykłej książce odnalazłem jednak swoją ojczyzne. Ogarnął mnie dziwny spokój. Czytałem dalej, dopóki nie nadszedł zmierzch. Zamknołem oczy i obrazy wsi rodzinnej poczęły z wolna przesuwać się przede mną. Słyszałem szmer strumieni, szum znanych mi lasów sosnowych i cichy śpiew ptaków w gałęziach drzew. Widziałem siebie, młodego ułana stojącego na nocnej warcie. Z marzeń wyrwał mnie głos. Obudziłem się ze snów o przeszłości. Głos należał do strażnika pocztowego, który oznajmił mi, że nie zapaliłem tej nocy latarni. Oczy rozeszły mi się ze strachu i pobladłem. Zrozumiłem, że zostane zwolniony z pracy. Myśląć o niepewnej przyszłości, przycisnołem do piersi książkę, która dała mi nadzieje i zapatrzyłem się w dal oczyma człowieka, którego już nic nie jest w stanie poruszyć.
Przewróciwszy stronę tytułową, zaczołem czytać łamiącym się głosem. Czułem dławienie w gardle. Wreście nie wytrzymałem. Rzuciłem sie na podłogę i głośno zapłakałem.
Nie mogłem uwierzyć, że po czterdziestu latach, dzięki zwykłej książce odnalazłem jednak swoją ojczyzne.
Ogarnął mnie dziwny spokój. Czytałem dalej, dopóki nie nadszedł zmierzch. Zamknołem oczy i obrazy wsi rodzinnej poczęły z wolna przesuwać się przede mną. Słyszałem szmer strumieni, szum znanych mi lasów sosnowych i cichy śpiew ptaków w gałęziach drzew. Widziałem siebie, młodego ułana stojącego na nocnej warcie. Z marzeń wyrwał mnie głos.
Obudziłem się ze snów o przeszłości. Głos należał do strażnika pocztowego, który oznajmił mi, że nie zapaliłem tej nocy latarni. Oczy rozeszły mi się ze strachu i pobladłem. Zrozumiłem, że zostane zwolniony z pracy. Myśląć o niepewnej przyszłości, przycisnołem do piersi książkę, która dała mi nadzieje i zapatrzyłem się w dal oczyma człowieka, którego już nic nie jest w stanie poruszyć.