Nagle zza budynków z wielkim hałasem wyjeżdża ciągnik. Kierowca i pomocnik rozmawiają ze sobą, ale po chwili nieruchomieją, krzyczą coś z przerażeniem. Chłopcy natychmiast się odwracają, dziewczyny wpadają w panikę. Wózek, w którym ogrodniczka zostawiła swoje dziecko, nie stoi już przed sklepem. Jedzie za galopującym koniem. Mały chłopczyk nie śpi, tylko przestraszony trzyma się desek wozu. Z oszołomienia pierwszy otrząsa się Zenek - od razu zaczyna biec za koniem. Mechanik zatrzymuje traktor, matka dziecka wybiega na ulicę: - Ratujcie mojego synka! - krzyczy z niepokojem. - On zaraz spadnie! Niespodziewanie na szosie pojawia się auto. Wszyscy są przestraszeni: - O Boże! Będzie wypadek! - szepczą między sobą. Wójcik biegnie dalej, wskakuje na wóz. Hamuje gwałtownie konia i w ostatniej sekundzie skręca na łąkę. Zgromadzeni odetchnęli z ulgą. Przyjaciele byli zaskoczeni wyczynem Zenka. Ludzie zaczęli komentować zdarzenie, które miało tam miejsce kilka minut temu: - Widzieliście? Taki mały, a się nie bał! Dzielnego ma pani syna. - Mój jest tylko ten mały. Tego chłopca nie znam - wyjaśnia zaraz lekko jeszcze zdenerowana ogrodniczka. - Podziękuj mu, synku. Jednak dziecko nie miało najmniejszego zamiaru tego robić, więc odwróciło się do swojej matki i pojechało razem z nią do domu. Bohater czuł się trochę dziwnie w wtakiej sytuacji. Gdy przyjaciele wrócili, przed sklepem zdążyła zebrać się mała grupka zaciekawionych osób. Zadawali dużo pytań, ale Zenek zbywał ich krótkimi docinkami. Widocznie nie chciał, żeby pisali o nim w gazetach, skoro podał złe nazwisko. Wracając do domu, cała piątka rozmawiała o tym niezwykłym zdarzeniu.
Moim zdaniem najciekwszą historią w ten obcy było jak dzieci znalazły zenka na wyspie.
Kieedyś odkryli ze na ich wyspie ktoś urzadził sobie kryjówkę.
Stali bywalcy wyspy chcieli koniecznie odszukać intruza, który zagościł na ich terytorium. Poszukiwania nie trwały długo. Dziewczyny prawie od razu znalazły nieproszonego gościa. Był nim kilkunastoletni chłopiec. Wycieńczony, chudy i w podartym ubraniu spał pod drzewem. Dziewczęta spostrzegły też, że przybysz ma mocno skaleczoną nogę.
Jak się obudził zadawali mu bardzo surzo pytań skąd jest co mu się stało ?
...
Nagle zza budynków z wielkim hałasem wyjeżdża ciągnik. Kierowca i pomocnik rozmawiają ze sobą, ale po chwili nieruchomieją, krzyczą coś z przerażeniem. Chłopcy natychmiast się odwracają, dziewczyny wpadają w panikę. Wózek, w którym ogrodniczka zostawiła swoje dziecko, nie stoi już przed sklepem. Jedzie za galopującym koniem. Mały chłopczyk nie śpi, tylko przestraszony trzyma się desek wozu. Z oszołomienia pierwszy otrząsa się Zenek - od razu zaczyna biec za koniem. Mechanik zatrzymuje traktor, matka dziecka wybiega na ulicę: - Ratujcie mojego synka! - krzyczy z niepokojem. - On zaraz spadnie! Niespodziewanie na szosie pojawia się auto. Wszyscy są przestraszeni: - O Boże! Będzie wypadek! - szepczą między sobą. Wójcik biegnie dalej, wskakuje na wóz. Hamuje gwałtownie konia i w ostatniej sekundzie skręca na łąkę. Zgromadzeni odetchnęli z ulgą. Przyjaciele byli zaskoczeni wyczynem Zenka. Ludzie zaczęli komentować zdarzenie, które miało tam miejsce kilka minut temu: - Widzieliście? Taki mały, a się nie bał! Dzielnego ma pani syna. - Mój jest tylko ten mały. Tego chłopca nie znam - wyjaśnia zaraz lekko jeszcze zdenerowana ogrodniczka. - Podziękuj mu, synku. Jednak dziecko nie miało najmniejszego zamiaru tego robić, więc odwróciło się do swojej matki i pojechało razem z nią do domu. Bohater czuł się trochę dziwnie w wtakiej sytuacji. Gdy przyjaciele wrócili, przed sklepem zdążyła zebrać się mała grupka zaciekawionych osób. Zadawali dużo pytań, ale Zenek zbywał ich krótkimi docinkami. Widocznie nie chciał, żeby pisali o nim w gazetach, skoro podał złe nazwisko. Wracając do domu, cała piątka rozmawiała o tym niezwykłym zdarzeniu.Moim zdaniem najciekwszą historią w ten obcy było jak dzieci znalazły zenka na wyspie.
Kieedyś odkryli ze na ich wyspie ktoś urzadził sobie kryjówkę.
Stali bywalcy wyspy chcieli koniecznie odszukać intruza, który zagościł na ich terytorium. Poszukiwania nie trwały długo. Dziewczyny prawie od razu znalazły nieproszonego gościa. Był nim kilkunastoletni chłopiec. Wycieńczony, chudy i w podartym ubraniu spał pod drzewem. Dziewczęta spostrzegły też, że przybysz ma mocno skaleczoną nogę.
Jak się obudził zadawali mu bardzo surzo pytań skąd jest co mu się stało ?
chłopiec był bardzo nierozmowny ...
A poza tym to masz na tej stronie :
http://www.bryk.pl/teksty/podstawowa/j%C4%99zyk_polski/streszczenia_i_plany_wydarze%C5%84/17574-irena_jurgielewiczowa_ten_obcy_streszczenie.html