Dziś, jak co dzień wybiegłem rano do szkoły. Na chodniku przeważnie mijam te same osoby, które tak jak ja spieszą do pracy, do przedszkola z dzieckiem, czy do szkoły. Pani Halinka, jak zawsze modnie ubrana: żakiet z wielkim kołnierzem w szpic, no i spodnie "dzwony" w bajecznych kolorach. Pani Zosia z pierwszego piętra idzie z wózkiem dzieciecym na ogromnych, szprychowych kołach. Idę dalej, mijam wystawę mojego ulubionego sklepu RTV: na wystawie mruga czarno-biały telewizor, a w rogu stoi najnowsza pralka "Frania".
Muszę się pospieszyć, do przystanku jeszcze kawałek. O rany, już podjeżdża niebieski autobus marki San, muszę podbiec. Uff, zdążyłem...Inaczej znowu zostałbym zaprowadzony przez woźną prosto do dyrektora., kto wie może jednak udamisie nie siedzieć znów po lekcjach " w kozie"...
Fajnie by było, bo po lekcjach umówilem się z kumplami, że posłchamy sobie nagrań Czerwonych Gitar.
Dziś, jak co dzień wybiegłem rano do szkoły. Na chodniku przeważnie mijam te same osoby, które tak jak ja spieszą do pracy, do przedszkola z dzieckiem, czy do szkoły. Pani Halinka, jak zawsze modnie ubrana: żakiet z wielkim kołnierzem w szpic, no i spodnie "dzwony" w bajecznych kolorach. Pani Zosia z pierwszego piętra idzie z wózkiem dzieciecym na ogromnych, szprychowych kołach. Idę dalej, mijam wystawę mojego ulubionego sklepu RTV: na wystawie mruga czarno-biały telewizor, a w rogu stoi najnowsza pralka "Frania".
Muszę się pospieszyć, do przystanku jeszcze kawałek. O rany, już podjeżdża niebieski autobus marki San, muszę podbiec. Uff, zdążyłem...Inaczej znowu zostałbym zaprowadzony przez woźną prosto do dyrektora., kto wie może jednak udamisie nie siedzieć znów po lekcjach " w kozie"...
Fajnie by było, bo po lekcjach umówilem się z kumplami, że posłchamy sobie nagrań Czerwonych Gitar.