Idę sobie przez las a tu nagle - dziwny talerz. rozejrzałam się w okół siebie, nikogo nie było. Wsiadłąm do środka, fotele były miękkie !!! Złapałam za ster i od razu poszybowałam do góry. Z tego spodka były piękne widoki !!! Nagle poczółam mocne wstrząsy. Była to moja mama która budziła mnie. Ah jaka szkoda, że to był tylko sen...
W lipcu pojechaliśmy do małej wioski, która znajduje się w województwie suwalskim. Było to odludne miejsce, położone wśród rozległych łąk, pastwisk i lasów. Wynajeliśmy duży pokój w starej drewnianej chacie z brązowych bali. Jej gospodarzami była para sympatycznych staruszków. To było bardzo upalne lato. Od trzech miesięcy mieszkańcy wioski czekali na deszcz.
Pewnego razu nasza rodzina przeżyła grożną przygodę. Któregoś ranka nadeszła potężna burza. Obudziły nas odgłosy grzmotów. Przestraszeni schowaliśmy się pod śpiwory.Nagle usłyszeliśmy ogromny huk i brzęk tłuczonego szkła. Zerwaliśmy się przerażeni. Nasz pokój wypełnił powoli gryzącym dymem. Byliśmy pewni że piorón uderzył w dom, który zaczą się palić. Tata otulił nas kocami i wyprowadził do murowanej piwniczki, która stała obok chaty. Póżniej rodzice ratowali o się dało. Zaczeła się krótka gwałtowna ulewa.Długo siedzieliśmy w ciemniej oraz wilgotnej spiżarni, gdzie gospodyni przechowywała mleko i sery. Mój młodszy brat cały czas płakał.
Gdy sytułacja się wyjaśniła, zobaczyliśmy że piorun strzelił w drewniany słup telegraficzny, stojący obok domu. Dym pochodził z kabli telefonicznych, które się ztopiły i wypaliły w podłodze brązowe ślady. Mimo że szybko uprzątnięto szkody, mama nie chciała tam pozostać ani chwili dłużej. Na zajutrz spakowaliśmy bagaże do samochodu. Tego samego dnia wróciliśmy do domu.
Od tej pory wszyscy bardzo bimy się burzy.
Korzystałam z ''wzory wypracowań szkoła podstawowa'' wydawnictwo greg
Idę sobie przez las a tu nagle - dziwny talerz. rozejrzałam się w okół siebie, nikogo nie było. Wsiadłąm do środka, fotele były miękkie !!! Złapałam za ster i od razu poszybowałam do góry. Z tego spodka były piękne widoki !!! Nagle poczółam mocne wstrząsy. Była to moja mama która budziła mnie. Ah jaka szkoda, że to był tylko sen...
Moja wakacyjna przygoda
W lipcu pojechaliśmy do małej wioski, która znajduje się w województwie suwalskim. Było to odludne miejsce, położone wśród rozległych łąk, pastwisk i lasów. Wynajeliśmy duży pokój w starej drewnianej chacie z brązowych bali. Jej gospodarzami była para sympatycznych staruszków. To było bardzo upalne lato. Od trzech miesięcy mieszkańcy wioski czekali na deszcz.
Pewnego razu nasza rodzina przeżyła grożną przygodę. Któregoś ranka nadeszła potężna burza. Obudziły nas odgłosy grzmotów. Przestraszeni schowaliśmy się pod śpiwory.Nagle usłyszeliśmy ogromny huk i brzęk tłuczonego szkła. Zerwaliśmy się przerażeni. Nasz pokój wypełnił powoli gryzącym dymem. Byliśmy pewni że piorón uderzył w dom, który zaczą się palić. Tata otulił nas kocami i wyprowadził do murowanej piwniczki, która stała obok chaty. Póżniej rodzice ratowali o się dało. Zaczeła się krótka gwałtowna ulewa.Długo siedzieliśmy w ciemniej oraz wilgotnej spiżarni, gdzie gospodyni przechowywała mleko i sery. Mój młodszy brat cały czas płakał.
Gdy sytułacja się wyjaśniła, zobaczyliśmy że piorun strzelił w drewniany słup telegraficzny, stojący obok domu. Dym pochodził z kabli telefonicznych, które się ztopiły i wypaliły w podłodze brązowe ślady. Mimo że szybko uprzątnięto szkody, mama nie chciała tam pozostać ani chwili dłużej. Na zajutrz spakowaliśmy bagaże do samochodu. Tego samego dnia wróciliśmy do domu.
Od tej pory wszyscy bardzo bimy się burzy.
Korzystałam z ''wzory wypracowań szkoła podstawowa'' wydawnictwo greg