Prędzej czy później każdy z nas staje przed koniecznością dokonania jakichś życiowych wyborów.Oczywiście – nie są to wybory w skali odkrywcy ,gdyż najczęściej nie zmieniamy świata, ale z naszej perspektywy to może być bardzo podobne ,bo dotyka nas osobiście , bo np. radykalnie zmienia nam nasze życie . Nie każdy przygląda się krytycznie otaczającej go rzeczywistości ,nie każdy zadaje sobie zbyt często pytanie – DLACZEGO ? Uczciwie trzeba powiedzieć, że to jest trud, na który rzadko i niewielu z nas się zdobywa.Wygodniej jest przyjąć, że tak jest jak jest, bo tak być powinno i tak jest dobrze. Coś uwiera? To trudno. Wolimy pozostać bezpieczni niż narazić się na rozmaite zagrożenia czasem nawet te zagrożenia są przez nas urojone. Nie chodzi tu o wywołanie totalnego buntu przeciwko wszystkiemu ,lecz o baczniejsze spojrzenie wokół siebie. Czy warto ? Warto.Wszelkie zmiany biorą się z niezgody na zastaną rzeczywistość. Zewnętrzne i wewnętrzne, wielkie i małe. Niezgoda to niekoniecznie barykady , rewolucje czy walka z całym światem. Często wystarcza posłuchanie siebie i nie zagłuszanie wewnętrznego głosu. Jakże często bywa tak, że sprzeciwiamy się temu głosowi zbyt długo i wtedy nasz organizm mówi ” mam dość ” . I pojawiają się różne fizyczne dolegliwości, nierzadko choroby… Tak sobie myślę ,że tym, czego potrzebujemy, by zadać sobie właściwe pytania i nie uciekać przed odpowiedziami jest odwaga.
ODWAGA… to dość deficytowa wartość. Mało widoczna, bo trudna i wymagająca. Jakże często potrzebuje towarzystwa konsekwencji. A kiedy w naszym życiu pojawiają się trudności, kiedy zostajemy sami albo czujemy się jak odmieńcy przychodzą wątpliwości… Dobrze, że się pojawiają, bo zmuszają nas do ciągłej weryfikacji stanowiska – poddane analizie i rozstrzygnięte pozwalają iść do przodu. Wątpliwości to dobrodziejstwo chroniące przed przyjęciem swojej opcji jako jedynie słusznej,czyli przed popadnięciem w pychę , butę i samozachwyt .Ale jeśli brak nam odwagi to te same wątpliwości są powodem zaniechań…Stają się argumentami utwierdzającymi nas by pozostawić wszystko tak jak jest .
A co jeżeli mamy ciekawość dziecka w odniesieniu do tego, co nas otacza i odnajdziemy w sobie odwagę do zadawania pytań, do nie zgadzania się na wszystko, co nas otacza, a pojawiające się wątpliwości przyjmiemy jako dowód własnej uważności to ??? … No właśnie, to co zyskujemy? Moim zdaniem mamy do zyskania wiele: wzmocnienie wewnętrznej siły, poczucie, że mamy wpływ na to, co nas otacza, radość, kiedy wygrywamy, możliwość wyciągania wniosków z porażek. A przede wszystkim dowód na to , że nie stoimy w miejscu skostniali i sztywni, zrezygnowani.Dajemy sobie szansę na odetchnięcie świeżym podmuchem życia. Spotykamy się także wciąż na nowo z samym sobą i poznajemy własne możliwości,odkrywamy te, których nie podejrzewaliśmy nawet, że w nas są, czy też, o których już dawno zapomnieliśmy .
Są sprawy, na które wpływu nie mamy to oczywiste , ale zbyt często rezygnujemy z tych, na które wpływ mamy. Podsumowując .Chciałam zachęcić do zwrócenia uwagi na te drugie. Nie można zmienić całego świata,ale z całą pewnością można siebie i swoją rzeczywistość. Czy to mało ? Jestem przekonana ,że to bardzo wiele.
Prędzej czy później każdy z nas staje przed koniecznością dokonania jakichś życiowych wyborów.Oczywiście – nie są to wybory w skali odkrywcy ,gdyż najczęściej nie zmieniamy świata, ale z naszej perspektywy to może
być bardzo podobne ,bo dotyka nas osobiście , bo np. radykalnie zmienia nam nasze życie .
Nie każdy przygląda się krytycznie otaczającej go rzeczywistości ,nie każdy zadaje sobie zbyt często pytanie – DLACZEGO ? Uczciwie trzeba powiedzieć, że to jest trud, na który rzadko i niewielu z nas się zdobywa.Wygodniej jest przyjąć, że tak jest jak jest, bo tak być powinno i tak jest dobrze. Coś uwiera? To trudno. Wolimy pozostać bezpieczni niż narazić się na rozmaite zagrożenia czasem nawet te zagrożenia są przez nas urojone.
Nie chodzi tu o wywołanie totalnego buntu przeciwko wszystkiemu ,lecz o baczniejsze spojrzenie wokół siebie.
Czy warto ? Warto.Wszelkie zmiany biorą się z niezgody na zastaną rzeczywistość. Zewnętrzne i wewnętrzne, wielkie i małe. Niezgoda to niekoniecznie barykady , rewolucje czy walka z całym światem. Często wystarcza posłuchanie siebie i nie zagłuszanie wewnętrznego głosu. Jakże często bywa tak, że sprzeciwiamy się temu głosowi zbyt długo i wtedy nasz organizm mówi ” mam dość ” . I pojawiają się różne fizyczne dolegliwości, nierzadko choroby…
Tak sobie myślę ,że tym, czego potrzebujemy, by zadać sobie właściwe pytania i nie uciekać przed odpowiedziami jest odwaga.
ODWAGA… to dość deficytowa wartość. Mało widoczna, bo trudna i wymagająca. Jakże często potrzebuje towarzystwa konsekwencji. A kiedy w naszym życiu pojawiają się trudności, kiedy zostajemy sami albo czujemy się jak odmieńcy przychodzą wątpliwości… Dobrze, że się pojawiają, bo zmuszają nas do ciągłej weryfikacji stanowiska – poddane analizie i rozstrzygnięte pozwalają iść do przodu. Wątpliwości to dobrodziejstwo chroniące przed przyjęciem swojej opcji jako jedynie słusznej,czyli przed popadnięciem w pychę , butę i samozachwyt .Ale jeśli brak nam odwagi to te same wątpliwości są powodem zaniechań…Stają się argumentami utwierdzającymi nas by pozostawić wszystko tak jak jest .
A co jeżeli mamy ciekawość dziecka w odniesieniu do tego, co nas otacza i odnajdziemy w sobie odwagę do zadawania pytań, do nie zgadzania się na wszystko, co nas otacza, a pojawiające się wątpliwości przyjmiemy jako dowód własnej uważności to ??? … No właśnie, to co zyskujemy?
Moim zdaniem mamy do zyskania wiele: wzmocnienie wewnętrznej siły, poczucie, że mamy wpływ na to, co nas otacza, radość, kiedy wygrywamy, możliwość wyciągania wniosków z porażek. A przede wszystkim dowód na to , że nie stoimy w miejscu skostniali i sztywni, zrezygnowani.Dajemy sobie szansę na odetchnięcie świeżym podmuchem życia. Spotykamy się także wciąż na nowo z samym sobą i poznajemy własne możliwości,odkrywamy te, których nie podejrzewaliśmy nawet, że w nas są, czy też, o których już dawno
zapomnieliśmy .
Są sprawy, na które wpływu nie mamy to oczywiste , ale zbyt często rezygnujemy z tych, na które wpływ mamy. Podsumowując .Chciałam zachęcić do zwrócenia uwagi na te drugie. Nie można zmienić całego świata,ale z całą pewnością można siebie i swoją rzeczywistość. Czy to mało ? Jestem przekonana ,że to bardzo wiele.
:P