Napisz recenzję z filmu pt. " Romeo i Julia" Bardzo pilne.
Z góry bardzo dziękuję i czekam na pilną odpowiedź.
218ania
Ciekawe i przejmujące, lub nudne i niezrozumiałe - tak można opisać jedno z dzieł angielskiego poety i dramaturga Williama Szekspira, pod tytułem "Romeo i Julia". Niektórych z nas zachwyciły losy tytułowych bohaterów, a innych znużyły. Dla tej drugiej (z pewnością liczniejszej) grupy ludzi została stworzona adaptacja filmowa, opisująca to dzieło widziane oczami znanego reżysera Baza Luhrmanna. Scenarzysta, reżyser i producent w jednej osobie, postanowił przenieść okoliczności dramatu do współczesności. Tym sposobem na pewno chciał przybliżyć tragedię zakochanej pary - Romeo i Julii - młodzieży, do której ten film jest przede wszystkim kierowany. Dowodem na to, jest obsada głównych ról, czyli Romeo - Leonardo DiCaprio i Julia - Claire Danes, znani młodzieży na całym świecie. Oczywiście Baz Luhrmann nie kierował się jedynie popularnością tych ludzi, ale także ich talentem. Reżyser nie mylił się myśląc, że ta para aktorów doskonale pasuje do odtwarzanych ról. Dowodem tego jest 45 milionowy zysk, z tego filmu, jaki wynosił w samych Stanach Zjednoczonych.
Fabuła została prawie nie zmieniona. Działo się to w Veronie, choć sam film nakręcono w Stanach Zjednoczonych. Film tak jak i książka opowiada o miłości Romea i Julii, która kończy się śmiercią zakochanych. Wątek początkowy, czyli kłótnia służących dwóch zwaśnionych rodów, Montekich i Capuletów, pozostał, lecz zmieniono otoczenie, kostiumy i rekwizyty. Zamiast na placu w Veronie, rzecz działa się na stacji benzynowej, postacie były ubrane jak młodzież amerykańska, a zamiast szpad, posługiwano się pistoletami. To co z pewnością spodobało się większości widzów, to zachowanie pierwotnego dialogu dramatu Szekspira. W niektórych wywołało to śmiech, a w innych podziw dla talentu filmowego reżysera.
Każdej z akcji filmowych towarzyszyła wspaniała muzyka opracowana przez wielu twórców, takich jak Nellee Hooper i Craig Armstrong. Dzięki tym ludziom, gdy oglądamy "Romeo i Julię" (tytuł filmu jest taki sam jak dramatu Szekspira) odczuwamy atmosferę jaka panuje pomiędzy bohaterami. Bez słów, ruchów i gestów możemy rozpoznać czy są to momenty szczęścia i radości, czy smutku i rozpaczy. Ten film posiada wiele takich scen, gdzie widz sam dostrzega charakter sytuacji. Dzięki właśnie takim momentom, ogląda się tą adaptację, miło i przyjemnie. Zdjęcia wykonane przez Donalda McAlpine są doskonałe, oddają wszystko, co było w zamyśle Baza Luhrmanna.
Można powiedzieć, że film, tak jak i sztuka, dzieli się na dwa wątki. Pierwszy to miłość przedstawicieli dwóch zwaśnionych rodów. Drugi zaczyna się w chwili śmierci Merkucja (Carlos Martin Manzo Otalora). Wtedy właśnie rozpoczyna się prawdziwy dramat. Nie będę więcej o nim nic pisać, aby nie streszczać wam całego filmu. Najlepiej obejrzeć to dzieło Szekspira przeniesione przez Luhrmana na ekrany telewizorów.
Wzbudza we mnie zachwyt pomysł reżysera i jego realizacja. Nic dziwnego, że ten film został dobrze odebrany przez widzów na całym świecie. Rozczarowały mnie jedynie kostiumy (autorstwa Kym Barrett) w jakie byli ubrani aktorzy. Według mnie, nie były dobrze dopasowane do bohaterów. Lecz doborowa obsada zakrywała wszystkie niedociągnięcia. Najlepiej były odegrane role pierwszoplanowe, ale nie mogę nic zarzucić grze Jahna Leguizamo (Tybalt), Dasha Mihok (Benwolio) czy Paula Rudd (Parys). W mojej skali ocen od 1 do 10, oceniam ten film na 9,5. Życzę miłego oglądania!
Fabuła została prawie nie zmieniona. Działo się to w Veronie, choć sam film nakręcono w Stanach Zjednoczonych. Film tak jak i książka opowiada o miłości Romea i Julii, która kończy się śmiercią zakochanych. Wątek początkowy, czyli kłótnia służących dwóch zwaśnionych rodów, Montekich i Capuletów, pozostał, lecz zmieniono otoczenie, kostiumy i rekwizyty. Zamiast na placu w Veronie, rzecz działa się na stacji benzynowej, postacie były ubrane jak młodzież amerykańska, a zamiast szpad, posługiwano się pistoletami. To co z pewnością spodobało się większości widzów, to zachowanie pierwotnego dialogu dramatu Szekspira. W niektórych wywołało to śmiech, a w innych podziw dla talentu filmowego reżysera.
Każdej z akcji filmowych towarzyszyła wspaniała muzyka opracowana przez wielu twórców, takich jak Nellee Hooper i Craig Armstrong. Dzięki tym ludziom, gdy oglądamy "Romeo i Julię" (tytuł filmu jest taki sam jak dramatu Szekspira) odczuwamy atmosferę jaka panuje pomiędzy bohaterami. Bez słów, ruchów i gestów możemy rozpoznać czy są to momenty szczęścia i radości, czy smutku i rozpaczy. Ten film posiada wiele takich scen, gdzie widz sam dostrzega charakter sytuacji. Dzięki właśnie takim momentom, ogląda się tą adaptację, miło i przyjemnie. Zdjęcia wykonane przez Donalda McAlpine są doskonałe, oddają wszystko, co było w zamyśle Baza Luhrmanna.
Można powiedzieć, że film, tak jak i sztuka, dzieli się na dwa wątki. Pierwszy to miłość przedstawicieli dwóch zwaśnionych rodów. Drugi zaczyna się w chwili śmierci Merkucja (Carlos Martin Manzo Otalora). Wtedy właśnie rozpoczyna się prawdziwy dramat. Nie będę więcej o nim nic pisać, aby nie streszczać wam całego filmu. Najlepiej obejrzeć to dzieło Szekspira przeniesione przez Luhrmana na ekrany telewizorów.
Wzbudza we mnie zachwyt pomysł reżysera i jego realizacja. Nic dziwnego, że ten film został dobrze odebrany przez widzów na całym świecie. Rozczarowały mnie jedynie kostiumy (autorstwa Kym Barrett) w jakie byli ubrani aktorzy. Według mnie, nie były dobrze dopasowane do bohaterów. Lecz doborowa obsada zakrywała wszystkie niedociągnięcia. Najlepiej były odegrane role pierwszoplanowe, ale nie mogę nic zarzucić grze Jahna Leguizamo (Tybalt), Dasha Mihok (Benwolio) czy Paula Rudd (Parys). W mojej skali ocen od 1 do 10, oceniam ten film na 9,5. Życzę miłego oglądania!