NAPISZ PRZYNAJMNIEJ 10 POLSKICH PIOSENEK WOJSKOWYCH...
karoolka91
Rozkwitały pąki białych róż Czerwone Maki Dnia pierwszego września Jak to na wojence ladnie Marsz Pierwszej kadrowej Piechota Idzie wojsko poprzez wieś Przybyli ulani pod okienko Legiony to O mój rozmarynie
KTO UJRZY NAS,NA ZAWSZE ZAPAMIĘTA, U NAS TAKI SZYK I TAKI FASON JEST. NAJPIĘKNIEJ DO NAS ŚMIEJĄ SIĘ DZIEWCZĘTA, NAJWIĘCEJ PO NAS PRZELEWAJĄ ŁEZ.
MY POTRAFIMY PŁYWAĆ W MORSKIEJ TONI I WALKĘ WRĘCZ ĆWICZYLIŚMY NIE RAZ, NIEOBCE NAM TAJNIKI ŻADNEJ BRONI I KAZDY POJAZD MUSI SŁUCHAĆ NAS.
REF: ROZKWITA W SŁOŃCU BERETÓW BLASK CZERWONYCH. MY DOCIERAMY TAM,GDZIE NIE MOŻNA DOJŚĆ. JAK ORLE SKRZYDŁA NAS NIOSĄ SPADOCHRONY, NIE MA PRZESZKODY DLA DESANTOWYCH WOJSK.
NA CO DZIEŃ MYŚMY ZWYKLI,PROŚCI CHŁOPCY, WOLIMY POKÓJ OD BITEWNYCH BURZ. LECZ NIECHŻE NAM NIE BRUŹDZI ŻADEN OBCY, BO SZTUKĘ WOJNY ZNAMY DOBRZE JUŻ.
GDY WROGI KRAJ ŁUNAMI SIĘ ZABARWIA, GDY SŁYCHAĆ STRZAŁY I WYBUCHÓW HUK, TO WŁAŚNIE MY,BO NAS LUDOWA GWARDIA UCZYŁA MĄDRYCH PARTYZANCKICH SZTUK.
REF: ROZKWITA W SŁOŃCU BERETÓW BLASK CZERWONYCH. MY DOCIERAMY TAM,GDZIE NIE MOŻNA DOJŚĆ. JAK ORLE SKRZYDŁA NAS NIOSĄ SPADOCHRONY, NIE MA PRZESZKODY DLA DESANTOWYCH WOJSK.
BILET DO WOJSKA
KIEDY BILET DO WOJSKA DOSTAŁEM, TY PŁAKAŁAŚ I MÓWIŁAŚ TAK, PRZYRZEKAŁAŚ,ŻE BĘDZIESZ CZEKAŁA, I ŻE NIC NIE ROZŁĄCZY JUZ NAS.
KIEDY Z DOMU DO WOJSKA RUSZYŁEM, NIE WIEDZIAŁEM,ŻE TAK ZMIENISZ SIĘ, CHOCIAŻ BYŁEM NAJGORSZYM W RODZINIE, WSZYSCY ZA MNĄ ROZPŁAKALI SIĘ.
A NAJWIĘCEJ TO MAMA PŁAKAŁA, I TULIŁA DO PIERSI MĄ SKROŃ. I MÓWIŁA SWYM GŁOSEM PŁACZĄCYM : CZEMU SYNU OPUSZCZASZ JUŻ DOM.
JA DO WOJSKA,MAMUSIU,IŚĆ MUSZĘ, ŻADNA SIŁA NIE ZATRZYMA MNIE. IDĘ SŁUŻYĆ KOCHANEJ OJCZYŹNIE, JEDEN ROCZEK NIE BĘDZIE TU MNIE. IDĘ SŁUŻYĆ KOCHANEJ OJCZYŹNIE, JEDEN ROCZEK NIE BĘDZIE TU MNIE.
KIEDY SŁUŻBĘ WOJSKOWĄ SKOŃCZYŁEM, DO DZIEWCZYNY POWRACAM JA ZNÓW. I ZASTAŁEM INNEGO CHŁOPAKA... ZROZUMIAŁEM,ŻE NIE KOCHA MNIE. I ZASTAŁEM INNEGO CHŁOPAKA... ZROZUMIAŁEM,ŻE NIE KOCHA MNIE.
CO ZA DUREŃ TO WOJSKO WYMYŚLIŁ, SKĄD DO GŁOWY MU PRZYSZŁA TA MYŚL : MŁODYM CHŁOPCOM PRZESZKADZAĆ W MIŁOŚCI, A DZIEWCZĘTA ROZCZULAĆ DO ŁEZ. MŁODYM CHŁOPCOM PRZESZKADZAĆ W MIŁOŚCI, A DZIEWCZĘTA ROZCZULAĆ DO ŁEZ.
HYMN LOTNIKÓW
LOTNIK,SKRZYDLATY WŁADCA, ŚWIATA BEZ GRANIC. ZE ŚMIERCI DRWI, A W TWARZ SIĘ ŻYCIU GŁOŚNO ŚMIEJE. DROGĘ DO NIEBA SKRACA, PRZESTRZEŃ MA ZA NIC. SMUTKI MU Z CZOŁA PĘD ZWIEJE.
JAK RÓWNO SILNIK GRA, JAK ŚMIAŁO ŚMIGŁO TNIE ! JAK GINIE POŚRÓD CHMUR NAJŚMIELSZYCH, ORŁÓW NIEBOTYCZNY ŚLAD ! NIE STRASZNY MROK,I MGŁA, NIE STRASZNY WIATR,CO DMIE. JESTEŚMY OD IKARA MĘDRSI, O TYSIĄCE LAT.
A JEŚLI Z NAS,KTOŚ LEGNIE, WŚRÓD SZALEŃCZYCH JAZD. CZERWIEŃSZY BĘDZIE KWADRAT, NASZ LOTNICZY ZNAK. ZNÓW PEŁNY GAZ ! BO CÓŻ,ŻE SPADŁA KTÓRAŚ Z GWIAZD, GDY CAŁA WNET ESKADRA POMKNIE NA SZLAK !
ZAWRÓT,KORKOCIĄG ŚMIAŁY, SILNIKA WYCIE I WYRÓWNANIE. AŻ SIĘ ZGIĘŁY KWIATY JASNE. KRĄG ZIEMI OSZALAŁY GINIE W BŁĘKICIE, PIĘĆ CZĘŚCI ŚWIATA ZA CIASNE !
LEĆ W GÓRĘ ZNAKU NASZ ! NIE TRZEBA WCALĘ SŁÓW, SKRZYDLATY KLUCZ DO SŁAWY, DRZWI ODMYKA, ORŁA MAMY HART.
MY POLSKI CZUJNA STRAŻ, HUSARII DAWNEJ HUF, NIE ŚCICHNIE NIGDY, W DALI GŁOS SILNIKA !
A JEŚLI Z NAS,KTOŚ LEGNIE ...
MARSZ SPADOCHRONOWY
W BOJOWYM SZYKU STANĄ BATALIONY, ZAGRAJĄ ŚMIGŁA NA ZWYCIĘSKI DZIEŃ. A NA ZBROCZONE POLSKĄ KRWIĄ ZAGONY, SPADNIE SKRZYDLATY SAMOLOTÓW CIEŃ.
JEDWABNĄ TĘCZĄ ZLECIM NA STOLICĘ, NA STARE WILNO I KRESOWY LWÓW. I PO ZNAJOMYCH DROGICH OKOLICACH, PRZEJDZIEMY Z PIEŚNIĄ TAK JAK DAWNIEJ ZNÓW.
W LOCIE SZUMIĄ SPADOCHRONY, WIATR OWIEWA MŁODĄ SKROŃ. SERCA BIJĄ JAK SZALONE, MOCNO ŚCISKAJ W GARŚCI BROŃ.
W ZWARTYM SZYKU IDŹMY RAZEM, PÓJDZIEM W POLSKĘ W OGNIU SZARŻ. " NAPRZÓD " NASZYM JEST ROZKAZEM, TO JEST NASZ POWIETRZNY MARSZ.
PRZEŁADUJ BROŃ I NAPRZÓD IDŹ Z UPOREM, NA UMÓWIONY DO ATAKU ZNAK. NA WSCHODZIE ZORZA KRWAWYM REFLEKTOREM, OŚWIECI ŁUNĄ TWÓJ BOJOWY SZLAK.
ZA BATALIONEM PÓJDĄ BATALIONY, ZAHUCZY BÓJ JAK ZYGMUNTOWY DZWON. SZTANDARY W GÓRĘ WZNIESIEM NA RAMIONACH, BO DZIŚ NASZ TRYUMF,TRYUMF ALBO ZGON.
W LOCIE SZUMIĄ SPADOCHRONY, WIATR OWIEWA MŁODĄ SKROŃ. SERCA BIJĄ JAK SZALONE, MOCNO ŚCISKAJ W GARŚCI BROŃ.
W ZWARTYM SZYKU IDŹMY RAZEM, PÓJDZIEM W POLSKĘ W OGNIU SZARŻ. " NAPRZÓD " NASZYM JEST ROZKAZEM, TO JEST NASZ POWIETRZNY MARSZ.
ODYSEJA SPADOCHRONOWA
OPOWIEM WAM HISTORIĘ O NASZYM GENERALE, CO WIÓDŁ BRYGADĘ SWOJĄ KU ZWYCIĘSTWU I CHWALE. DO KRAJU CHCIAŁ NIĄ Z NIĄ SKAKAĆ,GDY WYBUCHŁ ŻAR POWSTANIA, LECZ CELE BYŁY W HOLANDII W MIEJSCOWOŚCI DRIL.
A PO NOCACH ŚNIŁA SIĘ IM WARSZAWA A PO NOCACH SŁYSZELI BITEWNĄ WRZAWĘ A PO NOCACH WIDZIELI WARSZAWY DYM A PO NOCACH MIELI JUŻ DOŚĆ.
PIKUJĄCY ORZEŁ BYŁ ZNAKIEM PIERWSZEJ SAMODZIELNEJ, CHOĆ PRZESZKÓD BYŁO WIELE,ONI NAPRZÓD SZLI. A DO BOJU WIÓDŁ ICH DOWÓDCA, KTÓRY WIERZYŁ W SWYCH ŻOŁNIERZY, LECZ CELE BYŁY W HOLANDII W MIEJSCOWOŚCI DIL.
A PO NOCACH ŚNIŁA SIĘ IM WARSZAWA...
JAK GROM CHCIELI SPAŚĆ Z NIEBA NA SWOICH SPADOCHRONACH, BY PRZYNIEŚĆ POLSCE WOLNOŚĆ JAKO JEDNI Z PIERWSZYCH. KOCHALI SWĄ OJCZYZNĘ JAK NIKT INNY NA ŚWIECIE, LECZ CELE BYŁY W HOLANDII W MIEJSCOWOŚCI DRIL.
A PO NOCACH ŚNIŁA SIĘ IM WARSZAWA...
OPOWIEM WAM HISTORIĘ O NASZYM GENERALE, CO WIÓDŁ BRYGADĘ SWOJĄ KU ZWYCIĘSTWU I CHWALE. DO KRAJU CHCIAŁ Z NIĄ WRÓCIĆ,LECZ CÓŻ,NIE WYSZŁO,TRUDNO, POZOSTAŁA PO NIM LEGENDA I SPADOCHRONIARZE.
A PO NOCACH ŚNIŁA SIĘ IM WARSZAWA...
REZERWA
Godzina piąta minut trzydzieści Kiedy pobudka zagrała
Grupa rezerwy szła do cywila
Niejedna panna płakała
Niejednej pannie, żal się zrobiło
I serce z bólu zadrżało,
Że jej kochanek szedł do cywila
A jej się dziecko zostało
Na dworcu głównym, w mieście Warszawa
Wszystkie się panny zebrały
Z kamieniem w ręku, z dzieckiem na ręku
Na rezerwistów czekały
Lecz to nie honor dla rezerwisty
By na peronie z panną stać
Wsiadł do pociągu, zatrzasnął drzwiami
I tak się pożegnał z pannami
Wsiadł do pociągu, usiadł przy oknie,
A pociąg ruszył z łoskotem
A wszystkie panny głowy spuściły
Poszły do domu z powrotem
Poszły do domu, za piecem siadły
I tak cichutko płakały
Synu, ach synu, ojciec w cywilu
A jego adres nieznany
Nazajutrz rano poszły do sztabu
Pytać o adres miłego
A szef jej na to - jej odpowiada
U nas nie było takiego
ŚWIAT ŚPI SPOKOJNIE
ŚWIAT CAŁY ŚPI SPOKOJNIE, I WCALE O TYM NIE WIE. ŻE NIE JEST TAK NA WOJNIE, JAK JEST W ŻOŁNIERSKIM ŚPIEWIE.
Z PIOSENEK NASZE ŻYCIE, WESOŁYM ŚMIECHEM TRYSKA. LECZ ŻOŁNIERZ TĘSKNI SKRYCIE, GDY MU SIĘ PRZYJRZEĆ Z BLISKA.
WOJENKA - CUDNA PANI, TAK ŻYCIE NAM UMILA. ŻE KREW SWĄ MAMY DLA NIEJ, A PIOSENKĘ DLA CYWILA.
PIOSENKA BRZMI TAK ŁADNIE, I WCALE SIĘ NIE SKARŻY. GDY PIECHUR W BOJU PADNIE, LUB UŁAN ZGINIE W SZARŻY.
WOJENKA - CUDNA PANI, ŻOŁNIERZY SWYCH NIE PIEŚCI. JAK KULĄ GO NIE ZRANI, TO ZGUBI GDZIEŚ BEZ WIEŚCI.
I RÓŻĄ NA KOSZULI, ŻOŁNIERSKA KREW ZAKWITNIE. I ZIEMIA GO PRZYTULI, BO ZGINĄŁ - JAK ŻYŁ - W BITWIE.
A MY TEJ CUDNEJ PANI, CO LEJE KREW OBFICIE. JESTEŚMY ŚLUBOWANI, NA ŚMIERĆ,NA CAŁE ŻYCIE.
SZWOLEŻEROWIE
WIĘC PIJMY WINO - SZWOLEŻEROWIE NIECH TROSKI ZGINĄ - W ROZBITYM SZKLE GDY NAS NIE BĘDZIE - NIK SIE NIE DOWIE CZY DOBRZE BYŁO,NAM CZY ŹLE. ( X 2
A GDY CIĘ RZUCI - LUBA DZIEWCZYNA, TO NIE ROZPACZAJ - I NIE ROŃ ŁEZ. LECZ Z KOLEGAMI - NAPIJ SIĘ WINA A WSZYSTKIE TROSKI PÓJDĄ PRECZ. LECZ Z KOLEGAMI - NAPIJ SIĘ WINA A WSZYSTKIE TROSKI PÓJDA PRECZ.
NADEJDĄ CZASY - ŻE TE KUTASY, NA BACZNOŚĆ BĘDĄ - PRZED NAMI STAĆ. RĘKA NIE ZADRŻY - JAK LIŚĆ OSIKI, GDY BĘDZIEM RUSKICH W MORDĘ PRAĆ. RĘKA NIE ZADRŻY - JAK LIŚĆ OSIKI, GDY BĘDZIEM RUSKICH W MORDĘ PRAĆ.
WIĘC PIJMY WINO -SZWOLEŻEROWIE NIECH TROSKI ZGINĄ - W ROZBITYM SZKLE GDY NAS NIE BĘDZIE - NIKT SIĘ NIE DOWIE CZY DOBRZE BYŁO,NAM CZY ŹLE. GDY NAS NIE BĘDZIE - NIKT SIE NIE DOWIE, CZY DOBRZE BYŁO,NAM CZY ŹLE.
JAK ROZPĘTAŁEM II WOJNE ŚWIATOWĄ
TO NIC,ŻE DŁUGI JUŻ MARSZ, SŁOŃCE OSUSZY TWARZ, IDZIESZ I LICZYSZ NABOJE - OSTATNIE TRZY, I NIE CHYBISZ JUŻ - TO WIESZ.
RÓŻA CZERWONO,BIAŁO KWITNIE BEZ, NIKT Z NAS NIE PĘKA,CHOCIAŻ KRUCHO JEST, WZGÓRZA PRZEJDZIEMY,WODĄ POPIJEMY, KUCHNIE POLOWE DIABLI WIEDZĄ GDZIE. KTO BY SIĘ MARTWIŁ,ŻE NA DRODZE KURZ I ŚNIEG I DESZCZ - TO ZNAMY JUŻ. WZGÓRZA PRZEJDZIEMY,WODĄ POPIJEMY, WODA PO WALCE MA JAK WINO SMAK. RÓŻA CZERWONO,BIAŁO KWITNIE BEZ, DOJDZIESZ BRACIE,CHOĆ KRUCHO JEST.
STARY KARABIN,TWÓJ BRAT, JESZCZE ZADZIWI ŚWIAT, BĘDĄ ZNÓW PIĘKNE DZIEWCZYNY ZA WOJSKIEM SZŁY, A ŻE W OCZY DESZCZ TO NIC.
RÓŻA CZERWONO,BIAŁO KWITNIE BEZ, NIKT Z NAS NIE PĘKA,CHOCIAŻ KRUCHO JEST, WZGÓRZA PRZEJDZIEMY,WODĄ POPIJEMY, KUCHNIE POLOWE DIABLI WIEDZĄ GDZIE. KTO BY SIĘ MARTWIŁ,ŻE NA DRODZE KURZ I ŚNIEG I DESZCZ - TO ZNAMY JUŻ. WZGÓRZA PRZEJDZIEMY,WODĄ POPIJEMY, WODA PO WALCE MA JAK WINO SMAK. RÓŻA CZERWONO,BIAŁO KWITNIE BEZ, DOJDZIESZ BRACIE,CHOĆ KRUCHO JEST. RÓŻA CZERWONO,BIAŁO KWITNIE BEZ, CHOĆ BYŁO KRUCHO,TERAZ DOBRZE JEST, WZGÓRZA PRZESZLIŚMY,CAŁO WRÓCILIŚMY, KUCHNIE POLOWE ODNALAZŁY SIĘ. JESZCZE NA TWARZACH MAMY Z DROGI KURZ.
SZLI NA ZACHÓD OSADNICY
ROZKLEKOTANA CIĘŻAROWKA,A DOOKOŁA OBCY ŚWIAT, NA GŁOWIE ZMIĘTA ROGATYWKA, A W GŁOWIE I W KIESZENI WIATR ! NA ZACHÓD WIODŁY WSZYSTKIE DROGI, Z DALEKICH ZIEM,Z DALEKICH STRON. KTO BY POMYŚLAŁ - BOŻE DROGI - ŻE TUTAJ BĘDZIE JEGO DOM ?
SZLI NA ZACHÓD OSADNICY SZLAKIEM WIELKIEJ NIEDŹWIEDZICY, KARABINY I RUSZNICE ZAWIESILI W CIENIU BRZÓZ.
SWE PRAWA MIELI NIEPISANE - NAJPROSTRZE Z WSZYSTKICH LUDZKICH PRAW. I PILI ŻYCIE PROSTO Z DZBANA, I RZEKI PRZEPŁYWALI WPŁAW. GRYWALI W KOŚCI I O KOŚCI - Z PARTNEREM KTÓRY ZWAŁ SIĘ " LOS " I NIE SZUKALI DZIURY W MOŚCIE, LECZ BUDOWALI NOWY MOST.
SZLI NA ZACHÓD OSADNICY...
GDZIE SIĘ PODZIAŁY TAMTE CZASY ? SPŁYNĘŁY JAK WEZBRANY NURT. DZIŚ OSADNICY W ORTALIONACH, W KLUBO-KAWIARNIACH ROBIĄ RUCH. I TYLKO CZASEM NA KOLANACH, KOŁYSZĄC WNUKA WSPOMNI KTOŚ. O TAMTYCH ROMANTYCZNYCH CZASACH, I ZE WZRUSZENIA ZADRŻY GŁOS.
SZLI NA ZACHÓD OSADNICY...
1 votes Thanks 0
acia12
1.Czerwone maki 2.Marsz gwardii ludowej 3.Maszerują strzelcy 4.My pierwsza Brygada 5.Pałacyk Michała 6.Po partyzancie dziewczyna płacze 7.Rozkwitały pąki białych róż 8.Ułani 9.Warszawianka 10.Rota 11.Idzie żołnierz 12.Piechota mam nadzieje ze pomogłam
2 votes Thanks 1
amelkaszydelko
ile ty to pisałaś? chyba cały dzień nawet i więcej co ile
Czerwone Maki
Dnia pierwszego września
Jak to na wojence ladnie
Marsz Pierwszej kadrowej
Piechota
Idzie wojsko poprzez wieś
Przybyli ulani pod okienko
Legiony to
O mój rozmarynie
KTO UJRZY NAS,NA ZAWSZE ZAPAMIĘTA,
U NAS TAKI SZYK I TAKI FASON JEST.
NAJPIĘKNIEJ DO NAS ŚMIEJĄ SIĘ DZIEWCZĘTA,
NAJWIĘCEJ PO NAS PRZELEWAJĄ ŁEZ.
MY POTRAFIMY PŁYWAĆ W MORSKIEJ TONI
I WALKĘ WRĘCZ ĆWICZYLIŚMY NIE RAZ,
NIEOBCE NAM TAJNIKI ŻADNEJ BRONI
I KAZDY POJAZD MUSI SŁUCHAĆ NAS.
REF:
ROZKWITA W SŁOŃCU BERETÓW BLASK CZERWONYCH.
MY DOCIERAMY TAM,GDZIE NIE MOŻNA DOJŚĆ.
JAK ORLE SKRZYDŁA NAS NIOSĄ SPADOCHRONY,
NIE MA PRZESZKODY DLA DESANTOWYCH WOJSK.
NA CO DZIEŃ MYŚMY ZWYKLI,PROŚCI CHŁOPCY,
WOLIMY POKÓJ OD BITEWNYCH BURZ.
LECZ NIECHŻE NAM NIE BRUŹDZI ŻADEN OBCY,
BO SZTUKĘ WOJNY ZNAMY DOBRZE JUŻ.
GDY WROGI KRAJ ŁUNAMI SIĘ ZABARWIA,
GDY SŁYCHAĆ STRZAŁY I WYBUCHÓW HUK,
TO WŁAŚNIE MY,BO NAS LUDOWA GWARDIA
UCZYŁA MĄDRYCH PARTYZANCKICH SZTUK.
REF:
ROZKWITA W SŁOŃCU BERETÓW BLASK CZERWONYCH.
MY DOCIERAMY TAM,GDZIE NIE MOŻNA DOJŚĆ.
JAK ORLE SKRZYDŁA NAS NIOSĄ SPADOCHRONY,
NIE MA PRZESZKODY DLA DESANTOWYCH WOJSK.
BILET DO WOJSKA
KIEDY BILET DO WOJSKA DOSTAŁEM,
TY PŁAKAŁAŚ I MÓWIŁAŚ TAK,
PRZYRZEKAŁAŚ,ŻE BĘDZIESZ CZEKAŁA,
I ŻE NIC NIE ROZŁĄCZY JUZ NAS.
KIEDY Z DOMU DO WOJSKA RUSZYŁEM,
NIE WIEDZIAŁEM,ŻE TAK ZMIENISZ SIĘ,
CHOCIAŻ BYŁEM NAJGORSZYM W RODZINIE,
WSZYSCY ZA MNĄ ROZPŁAKALI SIĘ.
A NAJWIĘCEJ TO MAMA PŁAKAŁA,
I TULIŁA DO PIERSI MĄ SKROŃ.
I MÓWIŁA SWYM GŁOSEM PŁACZĄCYM :
CZEMU SYNU OPUSZCZASZ JUŻ DOM.
JA DO WOJSKA,MAMUSIU,IŚĆ MUSZĘ,
ŻADNA SIŁA NIE ZATRZYMA MNIE.
IDĘ SŁUŻYĆ KOCHANEJ OJCZYŹNIE,
JEDEN ROCZEK NIE BĘDZIE TU MNIE.
IDĘ SŁUŻYĆ KOCHANEJ OJCZYŹNIE,
JEDEN ROCZEK NIE BĘDZIE TU MNIE.
KIEDY SŁUŻBĘ WOJSKOWĄ SKOŃCZYŁEM,
DO DZIEWCZYNY POWRACAM JA ZNÓW.
I ZASTAŁEM INNEGO CHŁOPAKA...
ZROZUMIAŁEM,ŻE NIE KOCHA MNIE.
I ZASTAŁEM INNEGO CHŁOPAKA...
ZROZUMIAŁEM,ŻE NIE KOCHA MNIE.
CO ZA DUREŃ TO WOJSKO WYMYŚLIŁ,
SKĄD DO GŁOWY MU PRZYSZŁA TA MYŚL :
MŁODYM CHŁOPCOM PRZESZKADZAĆ W MIŁOŚCI,
A DZIEWCZĘTA ROZCZULAĆ DO ŁEZ.
MŁODYM CHŁOPCOM PRZESZKADZAĆ W MIŁOŚCI,
A DZIEWCZĘTA ROZCZULAĆ DO ŁEZ.
HYMN LOTNIKÓW
LOTNIK,SKRZYDLATY WŁADCA,
ŚWIATA BEZ GRANIC.
ZE ŚMIERCI DRWI,
A W TWARZ SIĘ ŻYCIU GŁOŚNO ŚMIEJE.
DROGĘ DO NIEBA SKRACA,
PRZESTRZEŃ MA ZA NIC.
SMUTKI MU Z CZOŁA PĘD ZWIEJE.
JAK RÓWNO SILNIK GRA,
JAK ŚMIAŁO ŚMIGŁO TNIE !
JAK GINIE POŚRÓD CHMUR NAJŚMIELSZYCH,
ORŁÓW NIEBOTYCZNY ŚLAD !
NIE STRASZNY MROK,I MGŁA,
NIE STRASZNY WIATR,CO DMIE.
JESTEŚMY OD IKARA MĘDRSI,
O TYSIĄCE LAT.
A JEŚLI Z NAS,KTOŚ LEGNIE,
WŚRÓD SZALEŃCZYCH JAZD.
CZERWIEŃSZY BĘDZIE KWADRAT,
NASZ LOTNICZY ZNAK.
ZNÓW PEŁNY GAZ !
BO CÓŻ,ŻE SPADŁA KTÓRAŚ Z GWIAZD,
GDY CAŁA WNET ESKADRA
POMKNIE NA SZLAK !
ZAWRÓT,KORKOCIĄG ŚMIAŁY,
SILNIKA WYCIE I WYRÓWNANIE.
AŻ SIĘ ZGIĘŁY KWIATY JASNE.
KRĄG ZIEMI OSZALAŁY
GINIE W BŁĘKICIE,
PIĘĆ CZĘŚCI ŚWIATA ZA CIASNE !
LEĆ W GÓRĘ ZNAKU NASZ !
NIE TRZEBA WCALĘ SŁÓW,
SKRZYDLATY KLUCZ DO SŁAWY,
DRZWI ODMYKA,
ORŁA MAMY HART.
MY POLSKI CZUJNA STRAŻ,
HUSARII DAWNEJ HUF,
NIE ŚCICHNIE NIGDY,
W DALI GŁOS SILNIKA !
A JEŚLI Z NAS,KTOŚ LEGNIE ...
MARSZ SPADOCHRONOWY
W BOJOWYM SZYKU STANĄ BATALIONY,
ZAGRAJĄ ŚMIGŁA NA ZWYCIĘSKI DZIEŃ.
A NA ZBROCZONE POLSKĄ KRWIĄ ZAGONY,
SPADNIE SKRZYDLATY SAMOLOTÓW CIEŃ.
JEDWABNĄ TĘCZĄ ZLECIM NA STOLICĘ,
NA STARE WILNO I KRESOWY LWÓW.
I PO ZNAJOMYCH DROGICH OKOLICACH,
PRZEJDZIEMY Z PIEŚNIĄ TAK JAK DAWNIEJ ZNÓW.
W LOCIE SZUMIĄ SPADOCHRONY,
WIATR OWIEWA MŁODĄ SKROŃ.
SERCA BIJĄ JAK SZALONE,
MOCNO ŚCISKAJ W GARŚCI BROŃ.
W ZWARTYM SZYKU IDŹMY RAZEM,
PÓJDZIEM W POLSKĘ W OGNIU SZARŻ.
" NAPRZÓD " NASZYM JEST ROZKAZEM,
TO JEST NASZ POWIETRZNY MARSZ.
PRZEŁADUJ BROŃ I NAPRZÓD IDŹ Z UPOREM,
NA UMÓWIONY DO ATAKU ZNAK.
NA WSCHODZIE ZORZA KRWAWYM REFLEKTOREM,
OŚWIECI ŁUNĄ TWÓJ BOJOWY SZLAK.
ZA BATALIONEM PÓJDĄ BATALIONY,
ZAHUCZY BÓJ JAK ZYGMUNTOWY DZWON.
SZTANDARY W GÓRĘ WZNIESIEM NA RAMIONACH,
BO DZIŚ NASZ TRYUMF,TRYUMF ALBO ZGON.
W LOCIE SZUMIĄ SPADOCHRONY,
WIATR OWIEWA MŁODĄ SKROŃ.
SERCA BIJĄ JAK SZALONE,
MOCNO ŚCISKAJ W GARŚCI BROŃ.
W ZWARTYM SZYKU IDŹMY RAZEM,
PÓJDZIEM W POLSKĘ W OGNIU SZARŻ.
" NAPRZÓD " NASZYM JEST ROZKAZEM,
TO JEST NASZ POWIETRZNY MARSZ.
ODYSEJA SPADOCHRONOWA
OPOWIEM WAM HISTORIĘ O NASZYM GENERALE,
CO WIÓDŁ BRYGADĘ SWOJĄ KU ZWYCIĘSTWU I CHWALE.
DO KRAJU CHCIAŁ NIĄ Z NIĄ SKAKAĆ,GDY WYBUCHŁ ŻAR POWSTANIA,
LECZ CELE BYŁY W HOLANDII W MIEJSCOWOŚCI DRIL.
A PO NOCACH ŚNIŁA SIĘ IM WARSZAWA
A PO NOCACH SŁYSZELI BITEWNĄ WRZAWĘ
A PO NOCACH WIDZIELI WARSZAWY DYM
A PO NOCACH MIELI JUŻ DOŚĆ.
PIKUJĄCY ORZEŁ BYŁ ZNAKIEM PIERWSZEJ SAMODZIELNEJ,
CHOĆ PRZESZKÓD BYŁO WIELE,ONI NAPRZÓD SZLI.
A DO BOJU WIÓDŁ ICH DOWÓDCA,
KTÓRY WIERZYŁ W SWYCH ŻOŁNIERZY,
LECZ CELE BYŁY W HOLANDII W MIEJSCOWOŚCI DIL.
A PO NOCACH ŚNIŁA SIĘ IM WARSZAWA...
JAK GROM CHCIELI SPAŚĆ Z NIEBA NA SWOICH SPADOCHRONACH,
BY PRZYNIEŚĆ POLSCE WOLNOŚĆ JAKO JEDNI Z PIERWSZYCH.
KOCHALI SWĄ OJCZYZNĘ JAK NIKT INNY NA ŚWIECIE,
LECZ CELE BYŁY W HOLANDII W MIEJSCOWOŚCI DRIL.
A PO NOCACH ŚNIŁA SIĘ IM WARSZAWA...
OPOWIEM WAM HISTORIĘ O NASZYM GENERALE,
CO WIÓDŁ BRYGADĘ SWOJĄ KU ZWYCIĘSTWU I CHWALE.
DO KRAJU CHCIAŁ Z NIĄ WRÓCIĆ,LECZ CÓŻ,NIE WYSZŁO,TRUDNO,
POZOSTAŁA PO NIM LEGENDA I SPADOCHRONIARZE.
A PO NOCACH ŚNIŁA SIĘ IM WARSZAWA...
REZERWA
Godzina piąta minut trzydzieści
Kiedy pobudka zagrała
Grupa rezerwy szła do cywila
Niejedna panna płakała
Niejednej pannie, żal się zrobiło
I serce z bólu zadrżało,
Że jej kochanek szedł do cywila
A jej się dziecko zostało
Na dworcu głównym, w mieście Warszawa
Wszystkie się panny zebrały
Z kamieniem w ręku, z dzieckiem na ręku
Na rezerwistów czekały
Lecz to nie honor dla rezerwisty
By na peronie z panną stać
Wsiadł do pociągu, zatrzasnął drzwiami
I tak się pożegnał z pannami
Wsiadł do pociągu, usiadł przy oknie,
A pociąg ruszył z łoskotem
A wszystkie panny głowy spuściły
Poszły do domu z powrotem
Poszły do domu, za piecem siadły
I tak cichutko płakały
Synu, ach synu, ojciec w cywilu
A jego adres nieznany
Nazajutrz rano poszły do sztabu
Pytać o adres miłego
A szef jej na to - jej odpowiada
U nas nie było takiego
ŚWIAT ŚPI SPOKOJNIE
ŚWIAT CAŁY ŚPI SPOKOJNIE,
I WCALE O TYM NIE WIE.
ŻE NIE JEST TAK NA WOJNIE,
JAK JEST W ŻOŁNIERSKIM ŚPIEWIE.
Z PIOSENEK NASZE ŻYCIE,
WESOŁYM ŚMIECHEM TRYSKA.
LECZ ŻOŁNIERZ TĘSKNI SKRYCIE,
GDY MU SIĘ PRZYJRZEĆ Z BLISKA.
WOJENKA - CUDNA PANI,
TAK ŻYCIE NAM UMILA.
ŻE KREW SWĄ MAMY DLA NIEJ,
A PIOSENKĘ DLA CYWILA.
PIOSENKA BRZMI TAK ŁADNIE,
I WCALE SIĘ NIE SKARŻY.
GDY PIECHUR W BOJU PADNIE,
LUB UŁAN ZGINIE W SZARŻY.
WOJENKA - CUDNA PANI,
ŻOŁNIERZY SWYCH NIE PIEŚCI.
JAK KULĄ GO NIE ZRANI,
TO ZGUBI GDZIEŚ BEZ WIEŚCI.
I RÓŻĄ NA KOSZULI,
ŻOŁNIERSKA KREW ZAKWITNIE.
I ZIEMIA GO PRZYTULI,
BO ZGINĄŁ - JAK ŻYŁ - W BITWIE.
A MY TEJ CUDNEJ PANI,
CO LEJE KREW OBFICIE.
JESTEŚMY ŚLUBOWANI,
NA ŚMIERĆ,NA CAŁE ŻYCIE.
SZWOLEŻEROWIE
WIĘC PIJMY WINO - SZWOLEŻEROWIE
NIECH TROSKI ZGINĄ - W ROZBITYM SZKLE
GDY NAS NIE BĘDZIE - NIK SIE NIE DOWIE
CZY DOBRZE BYŁO,NAM CZY ŹLE. ( X 2
A GDY CIĘ RZUCI - LUBA DZIEWCZYNA,
TO NIE ROZPACZAJ - I NIE ROŃ ŁEZ.
LECZ Z KOLEGAMI - NAPIJ SIĘ WINA
A WSZYSTKIE TROSKI PÓJDĄ PRECZ.
LECZ Z KOLEGAMI - NAPIJ SIĘ WINA
A WSZYSTKIE TROSKI PÓJDA PRECZ.
NADEJDĄ CZASY - ŻE TE KUTASY,
NA BACZNOŚĆ BĘDĄ - PRZED NAMI STAĆ.
RĘKA NIE ZADRŻY - JAK LIŚĆ OSIKI,
GDY BĘDZIEM RUSKICH W MORDĘ PRAĆ.
RĘKA NIE ZADRŻY - JAK LIŚĆ OSIKI,
GDY BĘDZIEM RUSKICH W MORDĘ PRAĆ.
WIĘC PIJMY WINO -SZWOLEŻEROWIE
NIECH TROSKI ZGINĄ - W ROZBITYM SZKLE
GDY NAS NIE BĘDZIE - NIKT SIĘ NIE DOWIE
CZY DOBRZE BYŁO,NAM CZY ŹLE.
GDY NAS NIE BĘDZIE - NIKT SIE NIE DOWIE,
CZY DOBRZE BYŁO,NAM CZY ŹLE.
JAK ROZPĘTAŁEM II WOJNE ŚWIATOWĄ
TO NIC,ŻE DŁUGI JUŻ MARSZ,
SŁOŃCE OSUSZY TWARZ,
IDZIESZ I LICZYSZ NABOJE - OSTATNIE TRZY,
I NIE CHYBISZ JUŻ - TO WIESZ.
RÓŻA CZERWONO,BIAŁO KWITNIE BEZ,
NIKT Z NAS NIE PĘKA,CHOCIAŻ KRUCHO JEST,
WZGÓRZA PRZEJDZIEMY,WODĄ POPIJEMY,
KUCHNIE POLOWE DIABLI WIEDZĄ GDZIE.
KTO BY SIĘ MARTWIŁ,ŻE NA DRODZE
KURZ I ŚNIEG I DESZCZ - TO ZNAMY JUŻ.
WZGÓRZA PRZEJDZIEMY,WODĄ POPIJEMY,
WODA PO WALCE MA JAK WINO SMAK.
RÓŻA CZERWONO,BIAŁO KWITNIE BEZ,
DOJDZIESZ BRACIE,CHOĆ KRUCHO JEST.
STARY KARABIN,TWÓJ BRAT,
JESZCZE ZADZIWI ŚWIAT,
BĘDĄ ZNÓW PIĘKNE DZIEWCZYNY ZA WOJSKIEM SZŁY,
A ŻE W OCZY DESZCZ TO NIC.
RÓŻA CZERWONO,BIAŁO KWITNIE BEZ,
NIKT Z NAS NIE PĘKA,CHOCIAŻ KRUCHO JEST,
WZGÓRZA PRZEJDZIEMY,WODĄ POPIJEMY,
KUCHNIE POLOWE DIABLI WIEDZĄ GDZIE.
KTO BY SIĘ MARTWIŁ,ŻE NA DRODZE
KURZ I ŚNIEG I DESZCZ - TO ZNAMY JUŻ.
WZGÓRZA PRZEJDZIEMY,WODĄ POPIJEMY,
WODA PO WALCE MA JAK WINO SMAK.
RÓŻA CZERWONO,BIAŁO KWITNIE BEZ,
DOJDZIESZ BRACIE,CHOĆ KRUCHO JEST.
RÓŻA CZERWONO,BIAŁO KWITNIE BEZ,
CHOĆ BYŁO KRUCHO,TERAZ DOBRZE JEST,
WZGÓRZA PRZESZLIŚMY,CAŁO WRÓCILIŚMY,
KUCHNIE POLOWE ODNALAZŁY SIĘ.
JESZCZE NA TWARZACH MAMY Z DROGI KURZ.
SZLI NA ZACHÓD OSADNICY
ROZKLEKOTANA CIĘŻAROWKA,A DOOKOŁA OBCY ŚWIAT,
NA GŁOWIE ZMIĘTA ROGATYWKA,
A W GŁOWIE I W KIESZENI WIATR !
NA ZACHÓD WIODŁY WSZYSTKIE DROGI,
Z DALEKICH ZIEM,Z DALEKICH STRON.
KTO BY POMYŚLAŁ - BOŻE DROGI -
ŻE TUTAJ BĘDZIE JEGO DOM ?
SZLI NA ZACHÓD OSADNICY
SZLAKIEM WIELKIEJ NIEDŹWIEDZICY,
KARABINY I RUSZNICE
ZAWIESILI W CIENIU BRZÓZ.
SWE PRAWA MIELI NIEPISANE -
NAJPROSTRZE Z WSZYSTKICH LUDZKICH PRAW.
I PILI ŻYCIE PROSTO Z DZBANA,
I RZEKI PRZEPŁYWALI WPŁAW.
GRYWALI W KOŚCI I O KOŚCI -
Z PARTNEREM KTÓRY ZWAŁ SIĘ " LOS "
I NIE SZUKALI DZIURY W MOŚCIE,
LECZ BUDOWALI NOWY MOST.
SZLI NA ZACHÓD OSADNICY...
GDZIE SIĘ PODZIAŁY TAMTE CZASY ?
SPŁYNĘŁY JAK WEZBRANY NURT.
DZIŚ OSADNICY W ORTALIONACH,
W KLUBO-KAWIARNIACH ROBIĄ RUCH.
I TYLKO CZASEM NA KOLANACH,
KOŁYSZĄC WNUKA WSPOMNI KTOŚ.
O TAMTYCH ROMANTYCZNYCH CZASACH,
I ZE WZRUSZENIA ZADRŻY GŁOS.
SZLI NA ZACHÓD OSADNICY...
2.Marsz gwardii ludowej
3.Maszerują strzelcy
4.My pierwsza Brygada
5.Pałacyk Michała
6.Po partyzancie dziewczyna płacze
7.Rozkwitały pąki białych róż
8.Ułani
9.Warszawianka
10.Rota
11.Idzie żołnierz
12.Piechota
mam nadzieje ze pomogłam