"To było wisną " Gdy w sobotnie popołudnie mama wysłała mnie do cioci po bardzo "ważne" wydanie pisma dla kobiet załamałam się . "Przecież umówiłam sie dziś z Krzyśkiem" pomyśałam. -Ale mamo ...-próbowałam protestoważ-Ja się dziś już umówiłam ... Nie może pójść po to Bartek ? - spytałam z nadzieją -Dobrze wiesz że on nie pokaże się z czymś takim na ulicy. Jeszcze go ktoś zobaczy . -Właśnie ! A jak mnie ktoś zobaczy ?! Pomyślą sobie za mam jakieś kompleksy czy coś! Niestety mama była nie ugięta. Trudno pomyślałam szybko sie uwine i spotkam sie z Kryśkiem. Od razu wrócił mi dobry humor. Tak jak mówiłam szybko poleciałam na autous, ale to był dopiero początek kłopotów... Wiosną jest mieszana pogoda, gdy wychodziłam świeciło ładne słonko jak dobiegłam zaczął padać deszcz i... uciekł mi autobus! "No nie!-pomyślałam-kolejny jest za 45 minut..." Lekko podłamana myślałam co robić . o i w między czasie przestało padac. I co teraz miałam zrobić ? Wpadłam na genialny pomysł bynajmniej tak mi sie wydawało. Kupie mamie to pismo tutaj i nie będę musiała jechać do cioci. Przeszłam chyba całe centrum handlowe na marne. Nigdzie nie ma tego pisma. A na dodatek uciekł mi kolejny autobus czyli kolejne 45minut czekania... Poszłam do KFC coś zjeść i poczekałam tam na autobus. Wreszcie zdążyłam ale do cioci jedzie sie pół godziny... To będzie jakieś dwie i pół godziny w obie strony... I znowu posmutniałam. Wreszcie dojechałam a to co ? niespodzianka! Cioci nie ma w domu! Zadzwoniłam do niej mowiła ze będzie za jakieś pół godziny. No włąsnie kolejne 30 minut . Dobra jakoś zleciało iprzyjechała. Zmarznięta usiadłam i poprosłam o herbate. Ciocia zapażyła mi ja i usiadła. -Co cię do mnie sprowadza kochaie?- zapytała -Mama mnie przysłała po to pismo-odpowiedzialam, i wtedy zaczęły sie kolejne schody... -Pismo? A tak wiem . Ale niestety pozyczyłam je koleżance. "Co?!" pomyślałam i szczęka opadła mi aż do samej ziemi. Czyli jechalam t na marne ? Mogłam całe popołudnie spędzić z Krzyśkiem a utkwiłam tutaj?! Po prostu bomba. Załamana wróciłam do domu. Pokłociłam sie z mama. i co gorsza jutro czeka mnie kolejna wycieczka do cioci bo mama zapmniala o swojej bluzce...
pierwszego dnia wiosny poszłam na łąkę i zobaczyłam tam małego zagubionego kociaczka.
Niewiedziałam o nim nic. Nie wiedziałam co mam zrobić więc poszłam po rade moich rodziców na których zawsze moge polegać.
- cześć mamo, cześć tato
- cześć córciu co się stało
- mam kłopot dziś na łące znalazłam kotka i nie wiem co robić
- najlepiej pochódż po ulicy i popytaj się ludzi czy to nie ich kotek lub czy niewiedzą czyj to kotek
- dobrze to ide pytać
Na ulicy pytałam każdego kogo napodkałam ale nikt nic nie wie. Ide znowu do mamy może ma inny pomysł.
- mamo nikt nic nie wiedział, co mam zrobić teraz?
- może ogłoszenia
- pomożesz mi przy tych ogłoszeniach?
- tak choć zrobimy mu zdjęcia i napiszemy adres i numer telefonu
- dobrze
Kiedy już napisałyśmy, wydrókowałyśmy i powiesiliśmy ogłoszenia zadzwonił telefon znalazł się włościciel kotka. jego właściciel zaraz poniego przyszedł i zabrał.
"To było wisną "
Gdy w sobotnie popołudnie mama wysłała mnie do cioci po bardzo "ważne" wydanie pisma dla kobiet załamałam się . "Przecież umówiłam sie dziś z Krzyśkiem" pomyśałam.
-Ale mamo ...-próbowałam protestoważ-Ja się dziś już umówiłam ... Nie może pójść po to Bartek ? - spytałam z nadzieją
-Dobrze wiesz że on nie pokaże się z czymś takim na ulicy. Jeszcze go ktoś zobaczy .
-Właśnie ! A jak mnie ktoś zobaczy ?! Pomyślą sobie za mam jakieś kompleksy czy coś!
Niestety mama była nie ugięta. Trudno pomyślałam szybko sie uwine i spotkam sie z Kryśkiem. Od razu wrócił mi dobry humor. Tak jak mówiłam szybko poleciałam na autous, ale to był dopiero początek kłopotów... Wiosną jest mieszana pogoda, gdy wychodziłam świeciło ładne słonko jak dobiegłam zaczął padać deszcz i... uciekł mi autobus!
"No nie!-pomyślałam-kolejny jest za 45 minut..." Lekko podłamana myślałam co robić . o i w między czasie przestało padac. I co teraz miałam zrobić ?
Wpadłam na genialny pomysł bynajmniej tak mi sie wydawało. Kupie mamie to pismo tutaj i nie będę musiała jechać do cioci. Przeszłam chyba całe centrum handlowe na marne. Nigdzie nie ma tego pisma. A na dodatek uciekł mi kolejny autobus czyli kolejne 45minut czekania...
Poszłam do KFC coś zjeść i poczekałam tam na autobus. Wreszcie zdążyłam ale do cioci jedzie sie pół godziny... To będzie jakieś dwie i pół godziny w obie strony... I znowu posmutniałam. Wreszcie dojechałam a to co ? niespodzianka! Cioci nie ma w domu! Zadzwoniłam do niej mowiła ze będzie za jakieś pół godziny. No włąsnie kolejne 30 minut . Dobra jakoś zleciało iprzyjechała. Zmarznięta usiadłam i poprosłam o herbate. Ciocia zapażyła mi ja i usiadła.
-Co cię do mnie sprowadza kochaie?- zapytała
-Mama mnie przysłała po to pismo-odpowiedzialam, i wtedy zaczęły sie kolejne schody...
-Pismo? A tak wiem . Ale niestety pozyczyłam je koleżance.
"Co?!" pomyślałam i szczęka opadła mi aż do samej ziemi.
Czyli jechalam t na marne ? Mogłam całe popołudnie spędzić z Krzyśkiem a utkwiłam tutaj?! Po prostu bomba.
Załamana wróciłam do domu. Pokłociłam sie z mama. i co gorsza jutro czeka mnie kolejna wycieczka do cioci bo mama zapmniala o swojej bluzce...
moja wiosenna przygoda
pierwszego dnia wiosny poszłam na łąkę i zobaczyłam tam małego zagubionego kociaczka.
Niewiedziałam o nim nic. Nie wiedziałam co mam zrobić więc poszłam po rade moich rodziców na których zawsze moge polegać.
- cześć mamo, cześć tato
- cześć córciu co się stało
- mam kłopot dziś na łące znalazłam kotka i nie wiem co robić
- najlepiej pochódż po ulicy i popytaj się ludzi czy to nie ich kotek lub czy niewiedzą czyj to kotek
- dobrze to ide pytać
Na ulicy pytałam każdego kogo napodkałam ale nikt nic nie wie. Ide znowu do mamy może ma inny pomysł.
- mamo nikt nic nie wiedział, co mam zrobić teraz?
- może ogłoszenia
- pomożesz mi przy tych ogłoszeniach?
- tak choć zrobimy mu zdjęcia i napiszemy adres i numer telefonu
- dobrze
Kiedy już napisałyśmy, wydrókowałyśmy i powiesiliśmy ogłoszenia zadzwonił telefon znalazł się włościciel kotka. jego właściciel zaraz poniego przyszedł i zabrał.
ja bende mogła go odwiedzać kiedy tylko zechce