Napisz opowiadanie, w którego tytule znajdowałby się związek frazeologiczny. Napiszcie w miarę długie, ładne i pamiętajcie o interpunkcji i dużych literach i zwrotach typowych do opowiadania.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
''Nieznajomy wziął chuliganów w karby''
Kilka dni temu późną nocą wracałem od kolegi do domu. Było to około drugiej. Nie bałem się, gdyż uważałem, że skoro jestem w mieście, nic mi nie grozi. Wielokrotnie słyszałem zapewnienia policji, czy też straży miejskiej o spadku poziomu przestępczości i jak to ''każdy panuje nad sytuacją''. Jednakże po pewnym czasie poczułem, ze ktoś za mną idzie. Lekko się odróciłem i zobaczyłem trójkę młodych ludzi ubranych w dresy. Nie wyglądali przyjaźnie i byli lekko pijani. Przyspieszyłem kroku, ponieważ przebiegły mnie lekkie ciarki. Mimo wszystko bałem się, że to spotkanie może się źle dla mnie skończyć. Stałem nieruchomo.
- Ej, Ty! Zatrzymaj się nie uciekaj przed nami! - usłyszałem donośny chrapliwy głos. Szybko się odwróciłem i zobaczyłem, że grupka otoczyła młodą kobietę. Nie wiedziałem co robić, bałem się możliwych konsekwencji. Tymczasem dresiarze stawali się coraz bardziej weseli. Śmiali się bardzo głośno i jednocześnie robili sobie żarty z dziewczyny. Była bardzo przestraszona, próbowała się wyrwać. Jednakże męższczyźni to przewidzieli i trzymali ją mocno.
- To co, mała? Chcesz się zabawić - zapytał z przekornym uśmieszkiem najwyższy z nich.
- Odwal się, chcę wrócić do domu - odparła cicho kobieta.
- Oooo, widzę że jesteś zadziorna! Lubię takie - zarechotał inny.
- Dawajcie panowie, trzeba się nią zająć! - zakrzyknął ostatni.
- Proszę zostawić tą młodą damę w spokoju! - usłyszałem mocno brzmiące słowa. Zobaczyłem postawnego mężczyznę, trzymającego w ręku małą puszkę aerozolu.
- Szukasz guza, frajerze? - zakrzyknęli zgodnie dresiarze.
- Nie, radzę panom udać się do swojego miejsca zamieszkania. Mam gaz pieprzowy, który może się wam nie spodobać.
- Eeee, żartuje na pewno. Spuśćmy mu łomot! - wściekle warknął najwyższy.
- Odradzam. - szepnął nieznajomy.
- Grzesiu, a jeśli on nie żartuje? - spytał inny dresiarz.
- Właśnie, lepiej nie ryzykujmy. Znajdziemy innego frajera - przytaknął trzeci. Pociągnęli tego odważnego i szybko zniknęli w mrocznej uliczce.
- Nic się pani nie stało? - spytał nocny bohater.
- Nie, bardzo dziękuję. Uratował mnie pan.
- O, to drobiazg. Jednakże proszę nie spacerować o tak późnej porze w takiej okolicy - odparł z uśmiechem nieznajomy.
Po tych słowach udał się on w swoim kierunku, kobieta także szybkim krokiem szła do domu. Zastanawiałem się, jaka decyzja w tej sytuacji była najlepszym rozwiązaniem. Ja sam nie mogłem nic zrobić, skończyłoby się to źle, zarówno dla mnie, jak i nieznajomej. Jednakże męższczyzna posiadał gaz pieprzowy - to uratowało całą sytuację. Czemu go posiadał? Czy już wcześniej był świadkiem takiej sceny? I czemu przeczyło to wszystkim pogodnym komunikatom policji? Z tymi myślami skierowałem się do autobusu, a następnego dnia nabyłem kieszonkowy gaz pieprzowy.