Pewnego dnia, gdy przyszłam do szkoły zobaczyłam pewną osobę. Mianowicie dziewczynę. Nie wiedziałam czy to nowa osoba, czy może przyszła odebrać rodzeństwo. Po 10 minutowej przerwie weszłam wraz z klasą do sali, w której mieliśmy lekcje. Zdziwiło mnie to, że powinnam mieć j.polski, a w sali była moja wychowawczyni. I nagle do klasy weszła ta dziewczyna, którą widziałam na przerwie. Usiadła w ostatnie ławce. Wydawała się lękliwa. Gdy klasa się już uspokoiła, Pani zaczeła mówić, że do naszej klasy przyszła nowa koleżanka, który przyjachała do nas z USA i będzie się z nami uczyć. Nagle wszyscy odwrócili się w jej stronę, również ja, a ona nie patrząc na nikogo wpatrywała się w swoją kartkę. Gdy Pani poprosiła ją żeby wstała, wyszła na środek sali i się przedstawiła, zrobiła się czerwona. Z tego co mówiła, to nazywa się Klara, przyjechała z rodziną do Polski z USA, by się tu uczyć. Dziwne, że przyjechała tu by się tylko uczyć, ale potem powiedziała, że jej rodzicie mają tu swoje restauracje, w których pracują. Na samym początku nie wydawała mi się miła. Była bardzo cicha, małomówna,a gdy na nią patrzyłam odwracała wzrok. Jeżeli chodzi o wygląd, była szczupła, wysoka i miała piękne długie kasztanowe włosy. Oczy koloru niebiesko-szarego, a cera blada. Pani powiedziała, że mamy być dla nowej koleżanki mili i nie dokuczać jej. Na drugi dzień, gdy zobaczyłam jak wysiada z przystanku podbiegłam do niej i spytała się jak się ma. Odpowiedziała, że dobrze i przyspieszyła krok. Była jakaś speszona. Gdy lekcje się skończyły szybko wyszła ze szkoły, więc nie miała jej jak zaczepić. Był już piątek. Lekcje mieliśmi skrócone bo był jakiś apel dla pierwszaczków. Zobaczyłam Klarę przed szkołą w małym parku. Podeszłam do niej i zobaczyła, że szkicuje fontannę. Była zachwycona jej szkicami i od razu zaczełam ją wypytywać o rysunki. Byłam zdziwona bo nagle zaczeła mówić jak nigdy. Opowiadała, że w USA chodziła na zajęcia plastyczne, ale tam nauka stała w miejscu, więc zaczeła sama szkicować. Bardzo mi się to spodobało bo sama rysuję. Rozmiawiałyśmy tak z pół godziny. Po chwili zadzwoniła do mnie mama, że obiad już za chwilę będzie gotowy. Spytałam mamę czy może wpaść koleżanka ze mną, oczywiście zgodziła się. Klara zadzwoniła do mamy i też się zgodziła. Poszłyśmy do mnie. Po obiedzie poszłyśmy do mojego pokoju i pokazywałam jej moje rysunki. Bardzo jej się podobały. Zaczełyśmy razem szkicować, smiać się i chyba zaprzyjaźniać. Po około tygodniu zostałyśmy przyjaciółkami. Klarę w klasie każdy lubił. Bardzo się otworzyła i już nie jest taka nieśmiała. Teraz razem wychodzimy na dwór i szkicujemy różne widoki. Bardzo ja lubię. Mam nadzieję, że będzie naj :)
Pewnego dnia, gdy przyszłam do szkoły zobaczyłam pewną osobę. Mianowicie dziewczynę. Nie wiedziałam czy to nowa osoba, czy może przyszła odebrać rodzeństwo. Po 10 minutowej przerwie weszłam wraz z klasą do sali, w której mieliśmy lekcje. Zdziwiło mnie to, że powinnam mieć j.polski, a w sali była moja wychowawczyni. I nagle do klasy weszła ta dziewczyna, którą widziałam na przerwie. Usiadła w ostatnie ławce. Wydawała się lękliwa. Gdy klasa się już uspokoiła, Pani zaczeła mówić, że do naszej klasy przyszła nowa koleżanka, który przyjachała do nas z USA i będzie się z nami uczyć. Nagle wszyscy odwrócili się w jej stronę, również ja, a ona nie patrząc na nikogo wpatrywała się w swoją kartkę. Gdy Pani poprosiła ją żeby wstała, wyszła na środek sali i się przedstawiła, zrobiła się czerwona. Z tego co mówiła, to nazywa się Klara, przyjechała z rodziną do Polski z USA, by się tu uczyć. Dziwne, że przyjechała tu by się tylko uczyć, ale potem powiedziała, że jej rodzicie mają tu swoje restauracje, w których pracują. Na samym początku nie wydawała mi się miła. Była bardzo cicha, małomówna,a gdy na nią patrzyłam odwracała wzrok. Jeżeli chodzi o wygląd, była szczupła, wysoka i miała piękne długie kasztanowe włosy. Oczy koloru niebiesko-szarego, a cera blada. Pani powiedziała, że mamy być dla nowej koleżanki mili i nie dokuczać jej. Na drugi dzień, gdy zobaczyłam jak wysiada z przystanku podbiegłam do niej i spytała się jak się ma. Odpowiedziała, że dobrze i przyspieszyła krok. Była jakaś speszona. Gdy lekcje się skończyły szybko wyszła ze szkoły, więc nie miała jej jak zaczepić. Był już piątek. Lekcje mieliśmi skrócone bo był jakiś apel dla pierwszaczków. Zobaczyłam Klarę przed szkołą w małym parku. Podeszłam do niej i zobaczyła, że szkicuje fontannę. Była zachwycona jej szkicami i od razu zaczełam ją wypytywać o rysunki. Byłam zdziwona bo nagle zaczeła mówić jak nigdy. Opowiadała, że w USA chodziła na zajęcia plastyczne, ale tam nauka stała w miejscu, więc zaczeła sama szkicować. Bardzo mi się to spodobało bo sama rysuję. Rozmiawiałyśmy tak z pół godziny. Po chwili zadzwoniła do mnie mama, że obiad już za chwilę będzie gotowy. Spytałam mamę czy może wpaść koleżanka ze mną, oczywiście zgodziła się. Klara zadzwoniła do mamy i też się zgodziła. Poszłyśmy do mnie. Po obiedzie poszłyśmy do mojego pokoju i pokazywałam jej moje rysunki. Bardzo jej się podobały. Zaczełyśmy razem szkicować, smiać się i chyba zaprzyjaźniać. Po około tygodniu zostałyśmy przyjaciółkami. Klarę w klasie każdy lubił. Bardzo się otworzyła i już nie jest taka nieśmiała. Teraz razem wychodzimy na dwór i szkicujemy różne widoki. Bardzo ja lubię. Mam nadzieję, że będzie naj :)